Skontaktuj się z nami

Hej, czego szukasz?

161 CREW

Książka

Bitwa pod waterloo, 12.09.1992

Tekst ten jest jednym z rozdziałów z książki „Nigdy nie uciekaliśmy”, które jest aktualnie tłumaczona na język polski i powinna ukazać się na początku 2010. Są to wspomnienia dwóch antyfaszystów z Manchesteru w Anglii, którzy w latach 80 i 90 byli zaangażowani w uliczną wojnę z brytyjskimi faszystami. Poniższy rozdział opisuje jeden z największych sukcesów antyfaszystów na Wyspach jak do tej pory i da wam też przedsmak książki. Miłego czytania!

W sierpniu 1992 roku w różnych częściach kraju pojawiły się plakaty „Skrewdriver wraca do Londynu”. Ogłaszały one koncert Blond and Honour, który miał się odbyć w Londynie 12 września. Na początku myśleliśmy, że to ściema, bo Skrewdriwer nie próbował nawet grać w Londynie od czasu Głównego Wydarzenia, ale wraz z upływem czasu przekonaliśmy się, że to jednak prawda.

Koncert został ogłoszony jako masowa impreza,na której spodziewano się do 2000 nazistów i miało na niej grac wiele kapel, m.in. Skrewdriver, Skullhead, No Remorse oraz szwedzka kapela Dirlewanger. Chodziła tez pogłoska, że jakiś mainstreamowy promotor muzyczny jest w stanie poważnie wesprzeć Blond and Honoru jeśli koncert okaże się udany, a opozycja zagłuszona lub zniszczona.

Po raz kolejny koncert był w ukrytym miejscu z punktem przekierunkowania, który tym razem był na stacji Waterloo o 17.30. Słyszeliśmy że zarówno BNP jak i Ruch Brytyjski (BM) mają pomóc w ochronie imprezy.

Zupełnym przypadkiem tydzień wcześniej miał się odbyć Karnawał Jedności AFA na Hackney Downs w Londynie. Poproszono ludzi z całego kraju o przybycie i robienie ochrony w przypadku gdyby faszyści chcieli wykonać uderzenie wyprzedzające, ale nic się nie stało i karnawał zakończył się spokojnie. Może faszole myśleli, że jak zostawia nas w spokoju, my zostawimy ich? Bez szans.

Na Karnawale było zimno i deszczowo, ale przynajmniej mieliśmy szansę ostrzec już zainteresowanych ludzi i powiedzieć im o nadchodzącym tygodniu. W międzyczasie londyńska AFA skontaktowała się z różnymi antyrasistowskimi i antyfaszystowskimi grupami ze szczegółami tego, co ma nastąpić na stacji Waterloo, ale nikt nie był zainteresowany. ANL zdecydowało się nagle zorganizować marsz na Thornton Heath, ponad 15 mil w innym kierunku. Wyglądało na to, że zostaliśmy sami, ale w sumie nie myśleliśmy poważnie, że będzie inaczej.

Neil Parish, który stał się jednym z głównych organizatorów Blood&Honour ogłaszał w mediach, że będzie dostępny o 16.30 na hali stacji, aby udzielić wywiadów. Reporter ze Sky News bał się, że nie będzie mógł znaleźć nazioli i powiedziano mu, że ponieważ spodziewają się ich pomiędzy 1000 i 2000, „nie będzie kłopotu w odnalezieniu nas”. Dziwnym trafem 16.30 była godziną rozpoczęcia kontrdemonstracji na stacji zwołanej przez londyńska AFA.

Wzięliśmy około 20 porządkowych z Manchesteru. Na miejscu byli wszyscy zwyczajowi podejrzani, w tym: Gerry, Steve, Wigan Mike, Gary Siekiera, Soli, Duży Dave i reszta. Ostatecznie dotarliśmy na miejsce około 13 i spotkaliśmy się z chłopakami z londyńskiej AFA w pubie na Holloway Road. Grupy AFA z całego kraju cały czas dochodziły i nasza liczba urosła do około 200 osób. Atmosfera była napięta bo każdy wiedział, że to duże wydarzenie. Tym razem to naprawdę było „my albo oni”. Mieliśmy całkiem liczna ekipę, ze spora ilością ludzi z Liverpoolu, Doncasteru i samego Londynu, ale było to malutko w porównaniu do tego, czego mogliśmy spodziewać się na stacji Waterloo.

Starałem się wypchnąć wszystkie myśli o tym co miało nastąpić ze swojej głowy. Byłem zdenerwowany i napięty, ale robiłem co mogłem aby wyglądać na wyluzowanego i nie przejmującego się niczym. Czasami po prostu ciebie trafia. Czasem jesteś nakręcony i gotowy do akcji, podczas gdy innym razem masz niemiłe uczucie w środku brzucha. W każdym przypadku musisz się zmusić by być spokojnym, szczególnie jeśli jesteś na pozycji, gdzie inni polegają na twoim opanowaniu.

O 15.20 Grupa Porządkowa AFA pojawiła się na hali stacji Waterloo, powodując że obecni tam boneheadzi uciekli. Trzech nazioli pijących w barze zostało zaatakowanych. Policja próbowała przepchnąć się przez ekipę AFA tłoczącą się przy wejściu do baru chcąc aresztować tych w srodku, ale robiąc to przeoczyła winnych wychodzących drugim wyjściem zaledwie kilka metrów dalej. Później dotarły do nas pogłoski, że te pierwsze straty to byli w rzeczywistości tajniacy wysłani na Waterloo żeby infiltrować Blond&Honour. Zarówno Steve jak i Gerry zaangażowali się wcześniejsza wymianę ciosów z nazistami, ale Gerry zranił rękę uderzając kogoś w bok głowy. Całe popołudnie spędził narzekając, „Chyba złamałem moja pierdolona kostkę”- jęczał.

Więcej boneheadów zostało zaatakowanych, kiedy wchodzili na stację i policja musiała oddzielić ich kordonem w samym środku hali. Razem z kilkoma porządkowymi z AFA infiltrowaliśmy ten kordon. Kiedy już byliśmy w środku, ustawiłem się za największym naziolem jakiego mogłem znaleźć i zacząłem kopac go z tyłu w kostki. „Zginiesz kiedy tylko stąd wyjdziemy”- wyszeptałem mu do ucha. Starał się mnie ignorować, ale trząsł się jak liść. „Słyszałeś mnie łysy gnoju?”- dręczyłem go dalej. „Kiedy stąd wyjdziemy zabiję cie”. Odszedł z niego cały kolor i przez moment myślałem, że koleś zemdleje. Jego nędza zakończyła się, kiedy policja zdecydowała się odeskortować nazistów ze stacji do bezpiecznego miejsca, ale na zewnątrz, poza widokiem kamer policyjnych byli zaskoczeni, kiedy eskortowana grupa wybuchła od środka i antyfaszyści rzucili się na boneheadów. Ten, którego dręczyłem wcześniej wystrzelił jak królik i udało mi się jedynie wylądować mu dwa słabe ciosy w tył głowy. Ten scenariusz powtarzał się kilkakrotnie przez następne półtorej godziny, a my odpieraliśmy próby policji wyrzucenia nas z hali stacji. W czasie kiedy toczyła się ta gra w kotka i myszkę, inne grupy antyfaszystów robiły zasadzki na boneheadów wychodzących z ruchomych schodów z metra.

Zostałem aresztowany przez Policję Transportowa podczas jednego z takich starć, ale z jakiegoś powodu nie zostałem o nic oskarżony i ku mojemu zdziwieniu zwolniono mnie godzinę później z ostrzeżeniem, żeby natychmiast opuścić ten teren pod groźbą ponownego aresztowania. Oczywiście zignorowałem ostrzeżenie. Nie było szans żebym opuścił to wszystko.

Policja Transportowa na stacji Waterloo miała małe biuro na boku hali i zrobiłem może ze dwa kroki od drzwi wejściowych, kiedy byłem z powrotem w środku pełnowymiarowych zamieszek. Boneheadzi byli gonieni i bici wszędzie, gdzie tylko patrzyłem i policja kompletnie straciła kontrole nad sytuacją. Do 17 w hali było około tysiąca antyfaszystów i walki wybuchały wszędzie dookoła. Krótko potem stacja została zamknięta na prośbę menadżera, uwalniając AFA od odpowiedzialności z utrzymywanie hali i pozwoliło nam wyjść na ulice, aby skonfrontować grupy nazioli zbierające się naokoło. Neila Parrisha nie było nigdzie w pobliżu.

Gdzie tylko się nie patrzyło Naziole byli gonieni i bici. Grupa około 50 zwyczajnie wyglądających prawicowców została zatrzymana pod kładka dla pieszych i pomimo tego, że byli otoczeni przez oddziały prewencji, zostali zaatakowani ze wszystkich stron, wliczając w to bombardowanie powietrzne płytkami chodnikowymi z kładki nad nimi.

Dwóch chłopaków z londyńskiej AFA, Russel i Gerry, zinflitrowali ta konkretnie ekipę w nadziei dowiedzenie się gdzie będzie koncert. Chłopaki hajlowali z całych sił w celu stopienia się z faszystami i zapewnieniu sobie ich zaufania. Celowałem ostrożnie swoimi płytkami w nadziei, że nie skończą jako ofiary „friendly fire”, ale rejon pełen był szalejących antyfaszystów, którzy nic nie wiedzieli i założę się, że w kilku momentach chłopaki żałowały,że zdecydowali się być tajniakami tego konkretnego dnia.

Wokoło pojedyncze jednostki i małe grupy przybywające na piechotę lub samochodami były wyłapywane w drodze na stacje. Jeden samochód pełen nazioli nie mógł ruszyć, po tym jak kierowca uczynił błąd zostawiając otwarte okno, co wykorzystał jeden z antyfaszystów sięgając do środka, wyłączając silnik i zabierając kluczyki zanim samochód został zaatakowany. Nieruchomy pojazd został prawie wywrócony na dach.

Zobaczyłem jednego spanikowanego boneheada, który biegł przez całą długość ulicy zasłaniając głowe rękami, aby się obronić. Całkiem sensownie, pomijając tylko fakt, że nie mógł przez to widzieć gdzie biegnie i cały czas wpadał na grupy antyfaszystów, które dawały mu przelotne uderzenia, kiedy przebiegał obok. W końcu ktoś uwolnił go z tej sytuacji i podciął go. Złapałem go jak padał, mój glan uderzył z dołu w jego twarz podczas padania. W przeciągu kilku sekund koleś był nieprzytomny.

W tym momencie zamknięte były już 4 stacje z powodu „zamieszek” wliczając w to Charing Cross, utrudniając wszystkim dotarcie do Waterloo, chociaż spora grupa nazioli dotarła na piechotę poprzez most na Tamizie. Wkrótce życzyli sobie pewnie, żeby ich tam nie było, jako że zostali natychmiast zaatakowani.

Pewna liczba fanów piłki nożnej z różnych klubów, w tym Arsenal, QPR, Milwall i Chelsea także dotarła w ten rejon i włączyła się do walki po jednej lub drugiej stronie wedle swoich politycznych poglądów. Kibice pojawili się na Waterloo głównie pojedynczo lub w małych grupach.

Część chciała dostać się do domu po meczu, inni ściągnęli w ten rejon z powodu raportów radiu o zamieszkach. Millwal and Chelsea przybyli gotowi do walki. Chelsea jak można się było domyślać postawiła się w większości po stronie Blond&Honour. Sytuacja z Milwall była mniej jasna.

Wszyscy spodziewali się, że będą 100 procent za faszystami, ale kiedy jeden z ich głównych ludzi został zaczepiony przez Nickiego Coppera z Frontu Narodowego, ten dostał więcej niż prosił. Dostał potężnego strzała i padł na ziemię. „Przyszliśmy tu skopać ich ryje, a nie iść na ich pierdolony koncert”. Jednakże inna dobrze znana twarz z Millwall, „Tags” lub „Taggart” padł na atak serca w samym środku szeregów faszystów po zbombardowaniu ich przez antyfaszystów cegłami i płytkami chodnikowymi.

Starcia nadal toczyły się wszędzie dookoła Waterloo, gdy naziole i ich policyjna eskorta zostali zaatakowani przez dużą liczbę antyfaszystów. Policja nie wiedziała, co zrobić z eskortowanymi, a faszyści nie wiedzieli gdzie jest koncert , ponieważ Neil Parish i reszta organizatorów siedziała w pubie na stacji Victoria. Kiedy uwięzieni faszyści dzwonili do organizatorów domagając się albo podania miejsca koncertu lub też ratunku, powiedzianoim, że musza się starać dostać na Victoria, gdzie wszystko będzie im powiedziane.

Walki przeniosły się już na kompleks South Bank, gdzie zaskoczeni bywalcy teatrów uciekali na boki, zdecydowanie nie będąc pod wrażeniem darmowej rozrywki, która im przygotowaliśmy. Nagle zobaczyłem znajomą figurę idącą w moim kierunku i zajęło mi sekundę czy dwie aby rozeznać się czy to swój czy wróg. Był to koleś, który gra Phila Mitchella w EastEnders (popularny serial brytyjski,gdzie grał on rolę „twardziela”-dop.tłumacza).Wyglądał na zmartwionego. „Nie taki twardy w prawdziwym życiu, co?” ktoś zagadnął, a ten tylko opuścił głowę i skierował się ku względnemu bezpieczeństwu policyjnych linii.

Ostatecznie policja odzyskała kontrolę i odeskortowała pozostałych faszystów na stacje metra Temple, gdzie podstawiono im specjalny pociąg, aby zabrać ich z tego rejonu. Mniej niż 400 zdołało dotrzeć na koncert w pubie Yorkshire Grey w Eltham na południowym wschodzie Londynu. W międzyczasie antyfaszyści zostali rozbici w małe grupki przez policję, otoczeni kordonami i odeskortowani na piechotę przez most na Tamizie ku środkowemu i północnemu Londynowi.

Obawiałem się o kilku ludzi z Manchesteru, których nie widziałem całe popołudnie podczas rzezi, ale ostatecznie wszyscy zgłosili się bezpieczni i w dobrych nastrojach. Wszyscy byli podnieceni oprócz Gerrego, który nadal narzekał na swoja rękę. Zostaliśmy w Londynie do zamknięcia pubów, pijąc po kilka piw i opowiadając sobie wydarzenia z ostatnich kilku godzin. Po pożegnaniu się ze starymi i nowymi przyjaciółmi, wsiedliśmy do naszych samochodów i vanów, rozpoczynając długa jazdę do Manchesteru. To był długi dzień i byłem zadowolony, kiedy w końcu położyłem się w łóżku. (…)

Komentarze

Strona ma charakter tylko i wyłącznie informacyjny. Nie namawiamy nikogo do łamania prawa.