Skontaktuj się z nami

Hej, czego szukasz?

161 CREW

Polityka

Smierć Mentora- wspomnienia o Stuarcie Christie

Śmierć Stuarta Christie, 15 sierpnia 2020 roku zdążyła już wywołać falę wzruszających hołdów i wspomnień. Wraz z tym przedwczesnym odejściem, międzynarodowy ruch anarchistyczny stracił jednego z najbardziej oddanych i zaangażowanych aktywistów. W istocie, „miara jego charakteru” dała się poznać po ogromie osób, które po krótkiej, często dystansowej i odległej znajomości czuła się w jakiś sposób do niego przywiązana dzięki ciepłu, wyrazistości i szczodrości jego osobowości.

Stuart był anarchistą największego kalibru; o stalowej woli, ale krytyczny wobec siebie, zażarcie niezależny myślą, ale zawsze motywowany wspólnotową i egalitarną wizją zmiany społecznej. Moja osobista korespondencja ze Stuartem zaczęła się podczas ostatniego roku moich studiów w 2015 roku. To w tamtym okresie napisałam do Stuarta z (z perspektywy czasu) kiepsko sformułowanymi zagadnieniami do mojej pracy dyplomowej, chwytliwie zatytułowanej „Angry Brigade: Studenccy Radykałowie, „Społeczeństwo Spektaklu” i medialna reprezentacja „Czerwonego Terroru”, 1968-1972”. Po części spodziewałam się, że Stuart odeśle mnie do zbioru swoich memuarów, albo zbędzie mnie jako „akademicką oportunistkę”, a nie odpowie na każde pytanie z osobna. Jednak, ku mojemu zdziwieniu, poświęcił czas by podzielić się swoimi aktualnymi przemyśleniami na każdy fragment moich dociekań. Po tym początkowym, mocno przypadkowym doświadczeniu, korespondowaliśmy ze sobą przez następne pięć lat w kwestiach nowych publikacji, wymian archiwalnych, nieuchwytnych świadków i źródeł, hiszpańskich anarchistów i doświadczeń więzienia. W istocie, w sensie bardziej osobistym, śmierć Stuarta reprezentuje stratę niezastąpionego mentora i przewodnika. Historycy bez przerwy pochylają się nad problemem stronniczości „narratorów uczestniczących”. Być może rzadziej zdarzają się sytuacje, w których zastanawiamy się nad tym, jak narrator motywuje i wzbogaca naszą własną narrację o przeszłości. Natknęłam się na wspomnienia Stuarta, gdy miałam dwadzieścia lat. W tamtym momencie byłam już sterana próżnymi intrygami „radykalnych” polityków studenckich, przesiąkniętych wrodzonymi klasowymi lękami i zdecydowanie zbyt zatwardziałych w akceptacji prekarialnej przyszłości. Wraz ze spotkaniem Stuarta, zostałam skonfrontowana z poglądami osoby, która od bardzo młodego wieku była pewna swojego miejsca w historii, jak również gotowa rzucać się w nieznane. To „nieznane” było iberyjskim ruchem anarchistycznym w Hiszpanii generała Franco. Dla mnie, studentki historii w 2015 roku, również był to obcy teren. Jednak trzy lata po poznaniu Stuarta osobiście, okazało się, że robię doktorat na ten temat. W przeciwieństwie do większości konwencjonalnych trajektorii, mojej fascynacji Hiszpanią nie obudziło ani „W hołdzie Katalonii” Orwella, ani „Ziemia i Wolność” Kena Loach, ale nieprawdopodobna i niezwykła opowieść „baby boomerze” z zachodniej Szkocji”.

Stuart spędził większość swojego nastoletniego życia z matką i dziadkami w Blantyre, małej, odizolowanej miejscowości, położonej na zachód od Glasgow. Więzi rodzinne przewlekały się z politykami klasowymi w politycznym kształtowaniu Stuarta. Wraz z wpływem jego babci, której wartości, jak później wspominał Stuart, „żeniły się prawie bezbłędnie z wartościami wolnościowego socjalizmu i anarchizmu”, w Blantyre lat 50-tych zamieszkiwali pewni siebie przedstawiciele klasy pracującej. Skupieni wokół NUM i lokalnego Instytutu Dobrobytu Górników, okoliczna polityka była synonimiczna z partią Labour oraz Komunistyczną Partią Wielkiej Brytanii. W wieku szesnastu lat, jako uczeń w gabinecie dentystycznym w Glasgow, Stuart zaangażował się w działanie w Młodych Socjalistach (młodzieżówce partii Labour). Stuart szybko zorientował się jednak w proceduralnej naturze życia partyjnego. Wystawione na „machinacje i spory o władzę w oddziale Partii w Glasgow”, idealistyczne i refleksyjne przywiązanie Stuarta do socjalizmu partyjnego rozpadło się przez kulturę „zagarniania posadek”, „lokalnych rozgrywek politycznych”i „rywalizujących sekciarskich programów władzy”. Po opuszczeniu Partii, Stuart zaangażował się w Federację Anarchistyczną w Glasgow i anty-nuklearny Komitet 100. Odłączywszy się od „zdominowanego przez celebrytów i polityków” CND, Komitet 100 mobilizował przeciwko zbrojeniom nuklearnym i militaryzmowi akcjami bezpośrednimi. Stuarta ciągnęło jednak do zagadnień szerszych niż te rozważane bezpośrednio przez kampanie jednokierunkowe. Jeżeli wojny, imperializm i przemoc rodziły terytoria współczesnych państw, to może samo państwo stanowiło problem. Jak wspominał Stuart w wywiadzie z 2004 roku, „zacząłem dostrzegać znacznie wyraźniej, że to nie sama broń była problemem, ale państwa, które ją posiadały”.

W okresie nastoletnim, jak i przez resztę życia, Stuart wracał zawsze do jednego zagadnienia: Hiszpania, Hiszpania, i jeszcze raz Hiszpania. Tak jak reszta industrialnej okolicy wokół Glasgow, Blantyre było przeszyte dumną tradycją antyfaszystowską. W tej małej miejscowości wychowały się takie osoby, jak Thomas Brannan, Thomas Flecks i William Fox, wszyscy trzej polegli na Hiszpańskich polach bitew jako bojownicy Brygad Międzynarodowych. To lokalne powiązanie z Hiszpanią przywoływało osławioną reprezentację „teatru Hiszpańskiego” Alberta Camus jako rodzaj „osobistej tragedii”. Pomiędzy piętnastym i siedemnastym rokiem życia, Stuart był świadkiem zażartych debat przed lokalnym Instytutem Dobrobytu Górników na „politycznie bolesny” temat wojny i „rewolucji społecznej” w Hiszpanii lat 30-tych. To tutaj miał usłyszeć o „wolnościowej Barcelonie”, anarcho-syndykalistycznym CNT, o czasie rebelii i walk ulicznych podczas incydentu „May Day” w 1937 roku, i o brutalnej porażce militarnej Republiki w 1939 roku. Stuart nie patrzył jednak na Hiszpanię tęsknie i melancholijnie. Przeciwnie, nie zgodził się uznać tych wydarzeń za przegraną bitwę. Gdy wyczytał, że dwóch młodych hiszpańskich anarchistów zostało poddanych egzekucji przez reżim Franco za działania opozycyjne w 1963 roku, przepełniło go to samo poczucie obowiązku i powołania, które pchnęło antyfaszystów do Hiszpanii w roku 1936.

W sobotę 1 sierpnia 1964 roku, Stuart kupił pojedynczy bilet na poranny pociąg promowy z Londynu do Calais i stamtąd udał się do Paryża: „stolicy emigracyjnej” hiszpańskiej diaspory republikańskiej i anarchistycznej. Dotarłszy późnym popołudniem na Rue de Lancry, Stuart spotkał się z członkami Federación Ibérica de Juventudes Libertarias (Iberyjskiej Federacji Młodzieży Wolnościowej). Miał wziąć udział w tajnej misji do Hiszpanii, organizowanej przez komitet ‘Defensa Interior’, wspierany przez anarchistów i CNT. Stuartowi powierzone zostało, poza zwyczajowym dla wygnańców dostarczaniem nielegalnych publikacji, gazet i ulotek, zadanie dostarczenia dwustu gram plastiku. Gdyby się powiodła, misja kurierska Stuarta przyczyniłaby się do zabójstwa generała Franco. „Jak się okazało, miałem szczęście, że planowałem być za granicą przez jakiś czas i nie kupiłem biletu powrotnego”, wspominał później Stuart, ponieważ 11 sierpnia został zatrzymany przez Brigada Politico-Social (BPS, policję polityczną Franco) i aresztowany. Po spędzeniu czterech dni w obskurnych celach piwnicznych na posterunku policji w Madrycie, gdzie był bity i przesłuchiwany, Chrstie został wysłany do więzienia Carabanchel gdzie miał być czasowo przetrzymywany, podczas gdy consejos de guerra(trybunał wojskowy Franco) miał zadecydować o wyroku. 5 września Christie otrzymał notkę przez drzwi swojej celi, wktórej przedstawiono mu szczegóły wyroku: „dwadzieścia lat za bunt zbrojny i terroryzm”.

Wyrok Stuarta utwierdził go w anarchizmie. W Carabanchel prawie natychmiast odnalazł braterską więź z zaszczutym, powojennym pokoleniem hiszpańskich anarchistów. Rzeczywistość więzienna okazała się jednak wyzwaniem dla jego idealizmu:„Zanim trafiłem do więzienia, mój światopogląd był prosty i jasno określony –czarno-biały, moralne pole bitwy na którym każdy był tym dobrym lub tym złym. Ale zawiłości w ludziach, których spotkałem w więzieniu, nie dawały mi spokoju i sprawiły, że zacząłem kwestionować swoje założenia o naturze dobra i zła. Zacząłem dopuszczać do świadomości fakt, że z pozoru mili ludzie mieli czasem swoją perfidną stronę, amoralną, zdradziecką, samolubną lub brutalną, podczas gdy ci z reputacją okrutników okazywali się czasem zdolni do ogromnego altruizmu i szczodrości ducha. Nie sprawiło to, że stałem się cyniczny, ale zdecydowanie mniej oceniający względem moich współbraci. Poza tym, ciężko było podsycać płomienie słusznego gniewu w obliczu najzwyklejszej pospolitości ludzi”. Ta „najzwyklejsza pospolitość ludzi” w więzieniach Franco skrzyżowała się z niezłomnym odrzuceniem przez Stuarta akademickiej i popularnej reprezentacji iberyjskiego anarchizmu jako „manichejskiego”, „prymitywnego” lub „fanatycznego”. Stuart będzie później pisał, że „ci ludzie nie byli fanatykami. Byli zwykłymi, racjonalnymi i poważnymi ludźmi, którzy żyli z przekonaniem i pasją, z wizją i ogromnym poświęceniem; zostali porzuceni przez aliantów w „post-faszystowskim” świecie Zimnej Wojny i pozbawieni dyplomatycznych i demokratycznych możliwości przeciwstawiania się państwowemu terrorowi Franco”.

Stuart wrócił do Anglii w 1967 roku, po skutecznej międzynarodowej kampanii na rzecz jego uwolnienia i niezręcznej presji dyplomatycznej. Nigdy nie zatracił jednak obrazu tych, których spotkał w więzieniu. Krótko po powrocie do kraju, założył z Albertem Meltzerem Anarchistyczny Czarny Krzyż (ABC). Z pierwszą siedzibą usytuowaną na Coptic Street w Londynie, Anarchistyczny Czarny Krzyż organizował sieć wsparcia dla anarchistycznych więźniów Franco, jednocześnie obsługując „Spanish Liberation fund” (Hiszpański Fundusz Wyzwolenia), dotujący grupy aktywistyczne w całym kraju. Jego działalność była podzielona na dwa etapy; po pierwsze, zapewnienie wsparcia materialnego w formie „paczek żywnościowych i produktów medycznych”, po drugie zaopatrzenie Hiszpańskiego Ruchu Oporu „we wszystko czego potrzebuje, wliczając w to powielacze [drukarskie], maszyny do pisania i broń”. Przez lata po zwolnieniu z więzienia, Stuart nadal płacił słoną cenę za swoje bliskie relacje z hiszpańskimi anarchistami. W lutym 1968 roku, po wybuchu serii bomb przed ambasadami w Londynie, Stuart padł ofiarą nalotu brytyjskich oddziałów specjalnych i w efekcie został objęty całodobowym nadzorem przed jego mieszkaniem w Londynie. Cztery lata później, Stuart został wskazany jako podejrzany o działania konspiracyjne i oskarżony o członkostwo w tzw. Angry Brigade (grupie odpowiedzialnej za serię ataków bombowych w Wielkiej Brytanii w latach 70-tych). Oprócz banków, butików, centrum rezerwy brytyjskiej armii i konkursu na Miss World w roku 1970, Angry Brigade przyznało się do ostrzelania ambasady Hiszpanii i zamachu bombowego w siedzibie Iberia Airlines. Powodem aresztowania Stuarta w 1972 roku był ciąg incydentów z użyciem materiałów wybuchowych skierowanych przeciwko celom hiszpańskim. Od momentu powrotu do Wielkiej Brytanii, Stuart był postrzegany przez oddziały specjalne jako główny anglojęzyczny przekaźnik hiszpańskiego ruchu oporu, a przez to winny przez skojarzenie. Stuart był później przetrzymywany w więzieniu w Brixton, podczas gdy proces w sprawie „Stoke Newington” przerodził się w jeden z najdłuższych procesów kryminalnych w historii Anglii (trwał od 30 maja do 6 grudnia 1972 roku). Stuart, oczekując procesu, wracał myślami do Hiszpanii. Z bezcennym moralnym i materialnym wsparciem jego żony Brendy, współpracownika Alberta Meltzera i kolegi z Czarnego Krzyża Miguela Garcia, byłego więźnia, Stuart przetłumaczył na angielski „Sabaté: Guerrilla urbana en España, 1945-1960” Antonio Telleza. Po uniewinnieniu przez sędziego w 1972 roku, Stuart zdecydował się opuścić Londyn, po otrzymaniu „cynku” od jednego z oficerów oddziałów specjalnych. W 1974 roku Stuart i Brenda wyjechali do Orkney, gdzie urodziła im się córka, Branwen. To tutaj, z pomocą Brendy, Meltzera i innych, Stuart założył ‘Cienfuegos’ Publishing House, gdzie tłumaczył i publikował niszowe teksty hiszpańskie. Kontynuował również akcje solidarnościowe z więźniami w ramach Czarnego Krzyża. W połowie lat 70-tych Anarchistyczny Czarny Krzyż podjął przekaz dużo bardziej internacjonalistyczny, wpierając więźniów politycznych paczkami, listami i dotacjami nie tylko w Hiszpanii, ale też we Francji, w RFN, we Włoszech i w Irlandii Północnej. Nawet kiedy przycichł zgiełk lat 70-tych, Stuart zachował swój rewolucyjny zapał. W roku 1980, rok po wygranej Thatcher, opublikował kontrowersyjną (i nadal prawdopodobnie nielegalną) broszurę w formacie A4, zatytułowaną „Ku Milicji Obywatelskiej: Anarchistyczne Alternatywy dla NATO i Układu Warszawskiego”(‘Towards a Citizens’ Militia: Anarchist Alternatives to NATO and the Warsaw Pact’).Wywołało to apoplektyczną reakcję prasy narodowej, która wypuszczała nagłówki takie jak „SKANDAL O KSIĄŻKI TERRORYSTYCZNE”, ‘SZKOCKA KSIĄŻKA O PARTYZANTCE DOMOWEJ ROBOTY’ oraz ‘WYSPA ANARCHII’.

W późniejszym okresie, poza wytrwałą pracą jako archiwista, pisarz i publicysta, Stuart stał się prominentnym autorytetem akademickim w zakresie hiszpańskiego anarchizmu. Wśród profesjonalnych historyków dwudziestowiecznej Hiszpanii, „My, Anarchiści! Studium Iberyjskiej Federacji Anarchistycznej 1927-1937”(2008) zostało przyjęte jako wartościowy dodatek do wielu studenckich list lektur. Stuarta nie zaspokajało pisanie o historii politycznej CNT-FAI w zawężonym pojmowaniu konceptu „polityczności”. Jego metody pisania historii były zawsze empiryczne, ale nigdy stricte pozytywistyczne ani bezstronne. To był testament jego otwartego umysłu. Rozumiał, że radykalny charakter hiszpańskich ruchów pracowniczych w pierwszej połowie wieku nie był wynikiem „ideologicznego prania mózgu” ani akademickiej awangardy. Stuart rozumiał politykę CNT-FAI jako zakorzenioną w doświadczeniach hiszpańskiej klasy pracującej. W 2019 roku, skontaktowało się ze mną MayDay Rooms w sprawie zbioru materiałów o Hiszpanii, które Stuart ostatnio podarował archiwum. Wiedziałam, że wiele z tych tekstów będzie mi znanych. I faktycznie, były. Byłam jednak oszołomiona ilością ręcznie zapisanych inskrypcji na jego książkach, przekazach głębokiej wdzięczności i uznania, od osławionych członków CNT-FAI. Wiedziałam, jak wielkie znaczenie miała dla Stuarta Hiszpania, jak bardzo wpłynęła ona na jego życie; teraz stałam twarzą w twarz ze świadectwem tego, jak Stuart wpłynął na życie samych Hiszpanów.

Stuart przedzierał się przez inercję naszych czasów z wiecznym pragnieniem zaangażowania do samego końca. Za każdym razem, gdy przedstawiałam mu znaleziska z archiwów, wiedziałam, że da im życie i, jak to mówił, dostarczy „kolejnego ogniwa w łańcuchu”. Jednak swój własny wkład w historię postrzegał zawsze jako „niewielki”. To, co ja w swoich pracach nazwałabym „międzynarodowymi związkami anarchistów”, on nazywał po prostu „przyjaźnią”. Nie postrzegał siebie jako obiektu studiów. On żył polityką. Łączył ludzi, z których wielu dzieliły bariery narodowe i językowe. Jego szczodrość i lojalność rozwiewała dystans w naszych relacjach. Co więcej, mimo że był o pół wieku starszy ode mnie, nasze dyskusje rzadko kiedy były jednokierunkowe czy hierarchiczne. On słuchał, a kiedy ja wątpiłam w siebie, wspierał mnie, pchał naprzód. Przede wszystkim, Stuart pozostawił we mnie poczucie, że nawet kiedy cały świat wydaje się być przeciw tobie, naprawdę potrzeba tylko garstki ludzi, by dokonać niemożliwego. Stuart zdecydowanie był takim człowiekiem.

Jessica Thorne jest doktorantką na Royal Holloway, bada międzynarodowy anarchistyczny opór przeciwko Franco w Hiszpanii w latach 1950-1975. Ten artykuł pojawił się najpierw w MayDay Rooms.

Komentarze

Strona ma charakter tylko i wyłącznie informacyjny. Nie namawiamy nikogo do łamania prawa.