Skontaktuj się z nami

Hej, czego szukasz?

161 CREW

Świat

Brazylia: Tylko rewolta może obalić Bolsonaro

Tłumaczenie artykułu CrimethInc na temat sytuacji w Brazylii

Przed wyborami w 2022 roku Brazylia powtarza dramatyczną sytuację, w jakiej znalazły się Stany Zjednoczone w 2020 roku. W miarę nasilania się pandemii, skandali korupcyjnych i niepohamowanej grabieży ziem rdzennych, rząd Jaira Bolsonaro staje w obliczu presji ze strony ulic i lewego skrzydła państwa. Czego więc trzeba, by go obalić i wyłamać się ze schematów, które doprowadziły go do władzy?

Podobieństwa między Brazylią a Stanami Zjednoczonymi są głębokie. Oba są kolonialnymi państwami osadniczymi powstałymi na bazie niewolnictwa. Stany Zjednoczone w dużej mierze zakończyły fazę przygraniczną, podczas gdy Brazylia nadal rozszerza działania wydobywcze na terytoria tubylcze. W obu przypadkach państwo stało się polem bitwy między skrajną prawicą, reprezentowaną przez Donalda Trumpa i Bolsonaro, a centrową technokracją, która stara się przejść do nieco bardziej „zrównoważonej” i „inkluzywnej” formy kapitalizmu.

Globalnie rzecz biorąc, są to konkurujące ze sobą modele zachowania kapitalizmu w obliczu zmian klimatycznych i globalnego kryzysu gospodarczego — bezczelna przemoc kontra „Zielony Nowy Ład”. Choć Trumpowi ledwo udało się utrzymać władzę w 2020 roku, jest całkiem możliwe, że walka w Brazylii może potoczyć się inaczej, tworząc precedens dla rozprzestrzeniania się faszyzmu w XXI wieku.
Oczywiście, żaden z tych modeli nie wskazuje drogi wyjścia z obecnego koszmaru wyzysku i policyjnej przemocy.

Jeśli chcemy mieć jakąkolwiek nadzieję na zmianę świata na lepsze, musimy budować ruchy społeczne poza logiką reakcji i reform. Gdyby nie cztery lata intensywnych zmagań oddolnych przeciw Trumpowi, prawdopodobnie udałoby mu się utrzymać władzę w ten czy inny sposób — i jeśli te zmagania nie będą kontynuowane pod rządami Bidena i kogokolwiek, kto zastąpi Bolsonaro, skrajnie prawicowi politycy znów będą mogli przedstawiać się jako jedyna alternatywa status quo.

W poniższym raporcie brazylijscy anarchiści przedstawiają ludobójcze podejście rządu do COVID-19 w kontekście spuścizny rządów wojskowych, badają ostatnią falę bojowych protestów i pokazują, jak instytucjonalna lewica funkcjonuje jako pierwsza linia obrony w celu zachowania istniejącego porządku. Stawiają tezę, że warunki, w jakich przyszło im żyć, mogą być fundamentalnie zmienione jedynie poprzez autonomiczną organizację i bunt.

Antyfaszyści w Belo Horizonte blokują ulicę przed płonącą barykadą.

Podwójny kryzys, fałszywe nadzieje

Brazylia stoi w obliczu tragicznej sytuacji. Bez federalnego planu szczepień ludności, śmiertelność z powodu COVID-19 – już teraz najwyższa na świecie, ponad 1000 osób dziennie — wciąż rośnie.

Ludzie w całym kraju ponownie wychodzą na ulice, aby stawić czoła rządowi, który jest bardziej niebezpieczny niż wirus. Oprócz zaostrzania pandemii rząd federalny i Kongres ułatwiają ataki na ludność rdzenną, zagrażając jej dalszej egzystencji na jej ziemiach i przekazując to, co pozostało z lasów, górnictwu i agrobiznesowi.
W tym samym czasie opozycja w Senacie przewodzi Kongresowej Komisji Śledczej (KKS), która stara się udowodnić, że zaniedbania rządu federalnego były celowo zaprojektowane, aby rozprzestrzeniać COVID-19, ze szczególnie śmiertelnym wpływem na biednych, czarnych i rdzennych mieszkańców. W toku śledztwa znaleziono dowody potwierdzające to, obok skandali korupcyjnych przy zakupie szczepionek.

W tym kontekście wiele osób odzyskało nadzieję, że istniejące instytucje mogą ukarać osoby odpowiedzialne za ponad pół miliona zgonów. Jednak ci, którzy decydują się na protesty na ulicach, muszą stawić czoła związkom zawodowym i partiom centrolewicowym, które starają się ukierunkować bunt wyłącznie na poprawę swoich szans w kolejnych wyborach. Kiedy giną nasi bliscy, nie ma sensu czekać na wyroki czy wybory.

Administracja Bolsonaro i skupiony wokół niej reakcyjny ruch populistyczny podwoiły ludobójcze i ekologiczne reakcje na obecne kryzysy. Instytucjonalna lewica i „umiarkowane” sektory ruchów społecznych aktywnie podkopują wysiłki oddolne, próbując dyktować, jakie formy walki są uprawnione i współpracując z państwem, aby osiągnąć własne cele polityczne. W obliczu tego podwójnego zagrożenia jedynym wyjściem jest samoorganizacja i rewolta, co pokazują skupiska oporu ludów rdzennych, czarnych, anarchistów i osób niezrzeszonych.

Oficjalna liczba ofiar śmiertelnych COVID-19 w Brazylii przekroczyła 560.000. Hasło na brazylijskiej fladze tłumaczy się jako „Porządek i Postęp” — odpowiednie hasło dla ludobójczego rządu kolonialnego państwa niewolników.

Instytucje funkcjonują — w tym tkwi problem

Demokracja jest zazwyczaj przedstawiana jako antyteza dyktatury i faszyzmu. Jednak jak widzieliśmy w Hiszpanii, Grecji, Chile i innych krajach, te dwie formy rządów często płynnie przechodzą z jednej w drugą, w zależności od potrzeb rządzących. Dochodzenia prowadzone przez Kongres mogą być dla niektórych nadzieją, ale nie możemy sobie pozwolić na poleganie na tego rodzaju demokratycznych rytuałach, które ostatecznie istnieją po to, by nadać fałszywą legitymizację destrukcyjnemu systemowi. Zwłaszcza w obu Amerykach, gdzie w każdym kraju trwa przemoc u podstaw w postaci niewolnictwa czarnych i ludobójstwa rdzennych mieszkańców, musimy stawić czoła problemom u ich korzeni.

Kopiując styl gry Donalda Trumpa, Bolsonaro i jego bojówki obiecują zakwestionować wynik wyborów w 2022 roku, jeśli system elektroniczny nie zostanie zastąpiony drukowanymi kartami do głosowania. Mianował ponad 6000 aktywnych, wysokich rangą oficerów wojskowych, z których wielu to generałowie, na wysokie stanowiska w rządzie cywilnym — więcej niż w czasach dyktatury 1964-1985 — i kupił poparcie Żandarmerii Wojskowej prestiżem, immunitetem za przestępstwa popełnione na służbie i kredytami na nieruchomości. Prowadzi nieustającą kampanię uzbrajania swoich zwolenników, która już podwoiła liczbę broni w obiegu w Brazylii. Wściekłe gangi białych mężczyzn pomagają mu budować wizerunek powszechnego poparcia i zagrażać opozycji.

Istnieją tu ważne analogie z sytuacją polityczną w Stanach Zjednoczonych przed wyborami w 2020 roku. Podczas śledztw, które rozpoczęły się w 2017 roku i pierwszego procesu impeachmentu Trumpa, który rozpoczął się w grudniu 2019 roku, część mieszkańców USA czekała, czy instytucje spełnią swoją obietnicę ukarania prezydenta Trumpa. Protesty, które miały miejsce przeciwko administracji od momentu jej inauguracji, ustąpiły, podczas gdy ludzie czekali, czy władze rozwiążą problem. Dopiero po zamordowaniu przez policję George’a Floyda w maju 2020 roku ulice ponownie stały się główną sceną działań ludzi.

Prominentne osobistości Partii Demokratycznej i liberalne serwisy informacyjne, takie jak New York Times, oskarżyły powstańcze elementy buntu George’a Floyda o straszenie społeczeństwa, przedstawiając obraz „wroga wewnętrznego”, idealny dla Trumpa, który wykorzystał go do przedstawienia siebie jako rozwiązania politycznego chaosu i kryzysu zdrowotnego. Jak się jednak okazało, znaczna część społeczeństwa utożsamiała się z wojowniczymi protestami przeciwko przemocy policji i rasizmowi, w efekcie czego popularność Trumpa gwałtownie spadła.

To nie instytucje demokratyczne, ale raczej odwaga ludzi stawiających czoła policji i białym supremacjonistycznym bojówkom na ulicach odizolowała Trumpa i podważyła jego polityczną żywotność, odnosząc sukces tam, gdzie zawiodło każde śledztwo i impeachment. Gdyby nieliczni, którzy nie mieli wyboru, ale podjęli działania na ulicach, zostali pozostawieni sami sobie, skrajna prawica mogłaby nabrać jeszcze większego rozpędu, okupując ulice razem z policją. Razem policja i milicje zyskałyby większą legitymizację i kontrolę nad sytuacją, pomagając Trumpowi zdominować debatę publiczną przed wyborami.

Protestujący przed płonącym Trzecim Posterunkiem policji w Minneapolis po zabójstwie George’a Floyda w maju 2020 r.

Aby zrozumieć działania Trumpa i Bolsonaro w kontekście polityki naszych czasów, musimy pojąć, że nie reprezentują oni śmierci demokracji. Raczej wysuwają na pierwszy plan elementy, które rządy demokratyczne zawsze dzieliły z reżimami faszystowskimi: policja i więzienia, rasizm i patriarchat, ludobójstwo. Zwycięstwo w wyborach powszechnych i zgromadzenie wystarczającego poparcia w parlamencie, by działać bezkarnie, umożliwiły im realizację autorytarnych planów. Widać to wyraźnie w Brazylii, gdzie wojskowi nie ponieśli żadnych konsekwencji za prześladowania, aresztowania, tortury, zaginięcia i morderstwa popełnione podczas ostatniej dyktatury. Bolsonaro jest tylko kolejnym przedstawicielem tego projektu, „partii wojskowej”, która kontroluje Republikę od jej założenia w 1889 roku.

Na długo, zanim został prezydentem, Bolsonaro reprezentował brutalny projekt zagrażający wolności i życiu ludzi ubogich i wykluczonych — ale nie wyobrażaliśmy sobie, jakie rozmiary przybierze on w czasie pandemii. Brazylia, z 2,7% światowej populacji, już jest odpowiedzialna za 13% zgonów spowodowanych przez COVID-19 na świecie. Ludność tubylcza zmaga się nie tylko z pandemią, ale także z pożarami w Amazonii i Pantanalu, jak również z postępem agrobiznesu, nielegalnym wydobyciem i nieuregulowanym wyrębem lasów. Ustawodawcy są zdeterminowani, by w imię wzrostu PKB przekazać rezerwaty tubylcze latyfundiom i projektom wydobywczym.

Do tej pory ten plan eksterminacji kosztował życie ponad pół miliona ludzi. Pod pozorem „ratowania gospodarki”, pakują ludzi do miejsc pracy, szkół i zatłoczonego transportu publicznego, aby złapali COVID-19. To nie jest jakaś odległa teoria spiskowa o tajnym planie rozprzestrzeniania wirusa. Badanie tysięcy przepisów federalnych i stanowych, przeprowadzone przez Conectas Human Rights i Uniwersytet w São Paulo, wykazało, że rząd Bolsonaro świadomie umożliwił rozprzestrzenianie się pandemii. Dochodzenia CPI obejmowały również zeznania pokazujące, że można było uniknąć co najmniej 400 000 zgonów, gdyby ludzie podjęli podstawowe środki w celu promowania profilaktyki.

Jednocześnie badania potwierdzające nieproporcjonalny wpływ COVID-19 na ludność czarnoskórą i rdzenną spotkały się z instytucjonalną cenzurą, a urzędnicy, którzy próbowali zastosować zalecenia zdrowotne, które sprawdziły się na całym świecie, doświadczyli odwetu. Bolsonaro wspierał kampanię bojkotu szczepień, promował nieskuteczne leki, a ostatnio celowo opóźniał zakup szczepionek, aby kupować je po zawyżonych cenach za pośrednictwem rajów podatkowych.

„Bolsonaro Out! I zabierz ze sobą Mourão, wojskowych, Guedesa i złodziei szczepionek”. Mourão i Guedes są odpowiednio wiceprezydentem i ministrem gospodarki Brazylii.

Podczas KKS senator Alessandro Vieira porównał poszukiwanie osób odpowiedzialnych za śmierć w pandemii do procesu Adolfa Eichmanna, nazistowskiego urzędnika odpowiedzialnego za logistykę hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Inni mówili o mieście Manaus podczas kryzysu tlenowego w stanie Amazonas, kiedy to setki osób z ciężką postacią COVID-19 dusiło się w szpitalach bez opieki, zmarli byli grzebani w masowych grobach, a według słów senatora Otto Alencara miasto było wykorzystywane jako „poligon doświadczalny” dla masowego leczenia nieskutecznymi lekami, takimi jak chlorochina.

Śledztwo w Senacie przyciągnęło uwagę tych, którzy nie chcą „czekać na wybory w 2022 roku” — z niecierpliwością oczekują na wyniki, tak jak miliony w Stanach Zjednoczonych na próżno czekały na skazanie Trumpa. Ale brazylijski projekt kolonialny jest bardziej żywy niż kiedykolwiek: ten sam Kongres, który prowadzi śledztwo przeciwko administracji Bolsonaro, nie robi nic, by powstrzymać ustawy, które torują drogę do zniszczenia całych biomów i narodów.

Powstanie dla Ziemi

Od początku czerwca 2021 r. rdzenni mieszkańcy z co najmniej 25 grup etnicznych gromadzą się w Brazylii, aby protestować przeciwko projektowi ustawy znanej jako PL 490, która przekazuje ich terytoria pod drapieżną eksploatację ekonomiczną, osłabia prawa rdzennych mieszkańców do ziemi i zachęca do asymilacji rdzennych mieszkańców, którzy wybrali życie w izolacji od białych i miejskich społeczeństw. Aby dochodzić prawa do swoich ziem, ludność rdzenna będzie musiała udowodnić swój status własności aż do dnia uchwalenia Konstytucji Federalnej z 1988 roku, pod sam koniec dyktatury. Ten atak na ludność rdzenną jest jednym z najgorszych w administracji Bolsonaro, ale został on opracowany w 2007 roku i znacznie zaawansowany w czasach Partii Robotniczej. Jest to krok w kierunku „punktu bez powrotu” dewastacji Amazonii, największego lasu tropikalnego na świecie, który w 2020 r. doświadczył największego wylesienia dekady i może nigdy nie odzyskać pełnej sprawności jako ekosystem.


8 czerwca 800 rdzennych mieszkańców zebrało się, aby wywrzeć nacisk na Komisję Konstytucji i Sprawiedliwości (CCJ) Izby Reprezentantów, która może zatwierdzić lub odrzucić PL/490. Pod drzwiami FUNAI (Narodowa Fundacja Indiańska, brazylijski organ rządowy, który ustanawia i wdraża politykę dotyczącą ludności rdzennej), policja zaatakowała protestujących gumowymi kulami i inną nie całkiem zabójczą amunicją, podczas gdy ci zbierali się i śpiewali tradycyjne pieśni.

22 lipca, w dniu głosowania nad ustawą, policja ponownie zaatakowała protestujących przed Izbą Deputowanych, którzy odpowiedzieli strzałami i trafili dwóch policjantów. Konfrontacja odroczyła głosowanie do 23 lipca, kiedy to ustawa https://brasil.elpais.com/brasil/2021-06-23/na-camara-comissao-aprova-projeto-que-fragiliza-blindagem-de-terras-indigenas.htmlzostała przyjęta przez większość ustawodawców. W Brasilii wciąż działają obozowiska protestujących; obecnie jest w nich prawie 2000 rdzennych mieszkańców z 52 grup etnicznych.

Policja atakuje grupy rdzennych mieszkańców przed Izbą Gmin.

Wódz Kretã Kaingang zrobił naszyjnik z kanistrów z gazem łzawiącym wystrzelonych przeciwko rdzennej ludności w Brasílii 22 lipca.

Ludność rdzenna, która pozostała na swoich terytoriach, zorganizowała akcje solidarnościowe wraz z innymi ruchami autonomicznymi, aby wesprzeć i odbić się echem walki w Brasilii. 25 czerwca, Guaranis z Ziemi Rdzennej Jaraguá użyli opon i płonących barykad do zablokowania autostrad w São Paulo. 28 czerwca Guajajaras, Puris i Xoklengs zablokowali aleję w Rio de Janeiro. Lud Pataxó z południowej części stanu Bahia zablokował autostradę BR101 22 lipca przy śpiewie „Śpiewajmy, tańczmy catimbó, aby sprowadzić Bolsonaro związanego pnączami”.

Większy opór spodziewany jest w sierpniu, kiedy PL/490 stanie na porządku dziennym. Te wysiłki rdzennych mieszkańców pokazują, że działania bojowe i solidarność między różnymi ludami i ruchami mają fundamentalne znaczenie w walce z ludobójczym państwem.

„Bahia terra de côco e azeite de dendê A água do côco é doce, eu também quero beber. Vamos cantar, dançar o catimbó, pra trazer o bolsonaro amarrado no cipó.”

„Śpiewajmy, tańczmy catimbó, aby przynieść Bolsonaro związanego pnączami”.

W poniedziałek, 28 czerwca rano, rdzenni mieszkańcy zablokowali Avenida Presidente Castelo Branco, aby zaprotestować przeciwko ustawie 490.

Kryminalizacja oporu

Podczas gdy system sądownictwa karnego jest opresyjny pod każdym rządem, za rządów Bolsonaro represje wobec przeciwników ideologicznych znacznie się nasiliły. 18 marca w Brasílii policja federalna aresztowała aktywistę PT (Partia Robotnicza, Partido dos Trabalhadores) Rodrigo Pilha za niesienie transparentu z napisem „Bolsonaro Genocida” („Bolsonaro jest ludobójcą”). Pilha był przetrzymywany przez ponad 100 dni, dopóki nie rozpoczął strajku głodowego, protestując przeciwko izolacji, torturom i dalszemu przetrzymywaniu w więzieniu, nawet po uzyskaniu prawa do przeniesienia do zakładu półotwartego. On i czterej inni oskarżeni są na podstawie Ustawy o Bezpieczeństwie Narodowym, prawnej pozostałości z czasów dyktatury. Podobnie, podczas protestów 3 lipca w São Paulo, Matheus Machado został arbitralnie aresztowany i uwięziony na dziesięć dni, oskarżony o kradzież policyjnego hełmu, który znalazł na ziemi. Machado jest wolny pod surowymi warunkami prawnymi. Obaj zostali zwolnieni dopiero po intensywnych naciskach opinii publicznej.

Te prawne narzędzia wymierzone w protestujących nie są narzędziami nowymi. Dilma Roussef i administracja Partii Robotniczej stosowały je w 2013 roku. Jednak prześladowania policyjne postępują, a surowsze prawa są w drodze, jak na przykład projekt ustawy inspirowany Patriot Act napisany przez samego Bolsonaro w 2016 roku, gdy był jeszcze kongresmenem.

Blokada wiaduktu w Belo Horizonte, 3 lipca 2021 r.

Inna ustawa w przygotowaniu, PL272, zaatakowałaby bezpośrednio ruchy społeczne poprzez kryminalizację strajków i protestów oraz wprowadzenie zawetowanych fragmentów ustawy antyterrorystycznej podpisanej przez Dilmę Roussef i jej rząd Partii Robotniczej tuż przed jej upadkiem w 2016 roku.

Tak jak Trump wykorzystał przywileje władzy wykonawczej, które zostały znacznie rozszerzone za czasów Obamy, tak prawicowy rząd po raz kolejny bazuje na legislacyjnych i administracyjnych narzędziach represji uchwalonych przez poprzednie, bardziej lewicowe administracje. W tym przypadku zamiar przeprowadzenia zamachu stanu przez prezydenta jest oczywisty na długo przed jego wyborem. Jeśli wie, że nie będzie oporu, to jest to dla niego praktycznie zaproszenie do działania. Jak sam stwierdził, to wojsko „decyduje o tym, czy ludzie będą żyli w demokracji czy w dyktaturze”. Podczas gdy przywódcy wojskowi przed administracją Dilmy na ogół powstrzymywali się od komentowania polityki i twierdzili, że są „całkowicie oddani demokracji”, dziś rutynowo wydają oświadczenia, które potęgują groźby Bolsonaro. Szef Sił Powietrznych zareagował na śledztwo KKS w sprawie korupcji wśród personelu wojskowego, mówiąc, że „uzbrojony człowiek nie wypowiada gróźb” — co samo w sobie jest groźbą.

Administracja Bolsonaro ma dobrze znaną skłonność do pozytywnych odniesień do nazistów. 22 lipca Bolsonaro z dumą gościł Beatrix von Storch ze skrajnie prawicowej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD). Storch, wnuczka hitlerowskiego ministra finansów Lutza Grafa von Krosigka, już wcześniej twierdziła, że jest zwolenniczką „strzelania do uchodźców”. Reprezentuje otwarcie antysemicką partię, która neguje Holocaust. Kiedy trzeba, Bolsonaro i jego rodzina zbliżają się do Izraela i fundamentalizmu religijnego, ale kiedy jest to wygodne, gwiżdże antysemicką i neonazistowską retorykę.

22 lipca Bolsonaro gościł Beatrix von Storch ze skrajnie prawicowej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD).

W tym kontekście populistyczne akcje Bolsonaro, w tym wiece, parady samochodowe i przejażdżki motocyklowe, wraz ze zmilitaryzowanymi siłami policyjnymi i wojskową kontrolą nad większością władzy wykonawczej, stanowią autorytarną ofensywę rozciągającą się od poziomu ulicy do najwyższych szczebli aparatu bezpieczeństwa i rządu. Obecne manipulacje żandarmerii wojskowej, która wcześniej była kontrolowana na szczeblu państwowym, oraz precedens zamachu stanu zaaranżowanego przez policję w Boliwii w 2019 r. sprawiają, że nowy zamach stanu w Brazylii jest bardzo realnym zagrożeniem.

Byłoby strasznym błędem nie wyjść na ulice, tak jak zrobili to ludzie z północy na południe, mając zamiast tego nadzieję na pokonanie Bolsonaro i jego zwolenników w wyborach w 2022 roku lub z wyrokiem skazującym poprzez KKS. Pamiętajmy, że Trump nigdy nie spotkał się z konsekwencjami za swoje zbrodnie ze strony instytucji, a wybory przegrał dopiero w kontekście powszechnej rewolty. Nie możemy polegać na parlamencie, który zatwierdza projekty administracji Bolsonaro, ani na tych samych elitach politycznych i gospodarczych, które otworzyły drzwi dla militaryzmu Bolsonaro. Nawet gdyby udało nam się w ten sposób przywrócić liberalno-demokratyczną politykę, nie wyeliminowałoby to faszyzmu — powróciłby on jedynie wraz z nią do koszar, z których zostanie ponownie wyprowadzony następnym razem, gdy będzie użyteczny dla potężnych.

Bolsonaro Out!” Rdzenni mieszkańcy tworzą pierwszą linię demonstracji w Brasílii 19 czerwca.

Rebelie z czerwca i lipca

Od 29 maja przez czerwiec i lipiec 2021 r. ruchy społeczne i związki zawodowe wzywały do demonstracji w całym kraju, protestując przeciwko rządom Jaira Bolsonaro. Protesty te wyprowadziły na ulice głównych stolic dziesiątki tysięcy ludzi. Wiele osób uczestniczyło w nich, niosąc nazwiska i zdjęcia bliskich osób, które straciły życie w wyniku pandemii. W wielu miastach prym wiodły autonomiczne bloki złożone z anarchistów, rdzennych mieszkańców, kibiców piłkarskich i antyfaszystów. Niektóre z protestów miały charakter bojowy, obejmowały barykady, blokady, graffiti i ataki na własność bogatych.

Jednocześnie partie centrolewicowe nadal rozpowszechniają niebezpieczną ideę, że wybory w 2022 roku są jedynym sposobem na pozbycie się Bolsonaro i jego rządu. Lula (Luiz Inácio Lula da Silva, były prezydent Brazylii) uzyskał prawo do kandydowania po wycofaniu zarzutów wobec niego z powodu braku dowodów; jest faworytem w sondażach.

Autonomiczny blok w São Paulo, 3 lipca.

Po tym, jak 29 maja w Recife policja brutalnie zaatakowała pokojową demonstrację gazem łzawiącym i gumowymi kulami, a w São Paulo doszło do starć podczas protestów 19 czerwca, organizacje te wezwały do zorganizowania nowej akcji 24 lipca — ponad miesiąc później. Jednak skandale korupcyjne, w które zamieszani byli najwyżsi rangą członkowie rządu, kupujący szczepionki po zawyżonych cenach, dały poczucie pilności i demonstracje zostały przeniesione na początek lipca. Wykorzystując odnowioną nadzieję, że instytucje poradzą sobie z kryzysem wywołanym przez Bolsonaro, federacje związków zawodowych, partie i ruchy zorganizowane przez centrolewicę próbowały zmonopolizować kontrolę nad decyzjami o tym, kiedy i jak odbędą się demonstracje.

Wiele osób krytykowało próby odłożenia demonstracji na później, aby złagodzić impet uczestników, obawiając się, że może to zagrozić ich programowi wyborczemu. Kiedy centralne komitety związków zawodowych i partie polityczne decydują, że wszyscy muszą czekać ponad miesiąc na kolejną demonstrację, aby zaprotestować przeciwko setkom tysięcy możliwych do uniknięcia śmierci, a następnie oportunistycznie zmieniają swoją decyzję, kiedy na jaw wychodzi skandal korupcyjny, ujawniają przywiązanie do tego samego legalizmu, który umożliwił skrajnej prawicy przejęcie władzy. Masowe morderstwa są częścią naszego codziennego życia, mówią — ale korupcja, teraz to jest nie do przyjęcia!

Jeśli chcemy bronić się przed takimi władcami, musimy zrobić to sami. Nawet jeśli osiągniemy tylko połowiczne zwycięstwa, takie jak impeachment czy wyborcza porażka Bolsonaro, to nie stanie się to bez płonących ulic. Musimy stawić czoła legalistycznym i centralizującym tendencjom wewnątrz naszych własnych ruchów i porzucić wszelkie pragnienia rządzenia rewoltą. Kiedy ktoś próbuje scentralizować wpływ na ruch, dzieląc tych, którzy podejmują działania na ulicach na legalnych i nielegalnych aktorów, następnym krokiem są zawsze represje policyjne.

Od centralizacji do policji pokojowej

Wiele ruchów społecznych w Brazylii twierdzi, że inspirują je ostatnie walki w Kolumbii, Stanach Zjednoczonych i Chile, nawet jeśli wyrywają z kontekstu tylko niektóre aspekty — takie jak nowa chilijska konstytucja czy walka Kolumbijczyków o powstrzymanie reformy podatkowej Ivana Duque. Ale siła społeczna, którą widzieliśmy w tych walkach, jest możliwa tylko dlatego, że masa krytyczna uczestników szanuje różnorodność działań na ulicach i w ramach każdego rodzaju organizacji.

Podobnie jak bojownicy Partii Robotniczej w swoich złudzeniach na temat powstania w Brazylii w 2013 roku, czy Demokratów w Stanach Zjednoczonych w 2020 roku, reformatorska lewica w Brazylii szerzy paranoję, że ostatnie niepokoje społeczne są dziełem „infiltratorów”. Zewnętrzny agitator to odwieczna mityczna postać przywoływana przez tych, którzy nigdy nie byli na ulicznym proteście, którzy boją się buntu bardziej niż policji. Oprócz odrzucenia narracji, która obwinia tych, którzy się buntują za represje, musimy również zakwestionować pogląd, że jeśli chcemy być bezpieczni od pandemii, to, zamiast protestować, musimy pozostać w domach — po stłoczeniu się w pracy i w transporcie publicznym, pod rządami rządu, który chce nas zabić!

19 czerwca w São Paulo widzieliśmy, co się dzieje, kiedy nie stawiamy czoła tendencjom do centralizacji w ruchach społecznych, które promują elektorat, kiedy członkowie MTST (Ruch Pracowników Bezdomnych) fizycznie zaatakowali autonomiczny blok, w skład którego wchodzili rdzenni mieszkańcy, związki zawodowe, osoby prywatne i kolektywy anarchistyczne. Członkowie MTST próbowali rozbić barykady na alei i donosić na ludzi na policję, powtarzając błędy z 2014 roku, kiedy to brutalnie zdemaskowali uczestników czarnego bloku i przekazali ich w ręce policji.

Czarne, rdzenne i anarchistyczne ruchy potępiły ten epizod. MTST jest jednym z największych ruchów w kraju i nie jest sprawiedliwe osądzanie wszystkich uczestników, z których wielu jest również rdzennych i czarnych. Problem w tym przypadku ma charakter strukturalny. Podobne incydenty powtórzyły się podczas protestów 13 lipca w Rio de Janeiro, kiedy członkowie stalinowskiej partii próbowali przejąć czoło marszu, wyrzucając autonomiczny blok złożony z rdzennych mieszkańców i anarchistów, i ponownie 24 lipca, kiedy członkowie PCB (Brazylijskiej Partii Komunistycznej) utworzyli ludzki łańcuch, aby wyrzucić i zaatakować grupę osób trans i bezdomnych ze squatu Casa Nem.

Nigdy nie wolno nam akceptować tych, którzy uznają protestujących za przestępców lub próbują podważyć ich legitymację, powołując się na przepisy prawa i powtarzając gadaninę policji. Jeszcze gorsze jest aktywne współdziałanie z policją, jak to miało miejsce w São Paulo na kilka dni przed demonstracją 24 lipca, kiedy to przedstawiciele PCB, Narodowego Związku Studentów (UNE), Partii Spraw Pracowniczych (PCO) i Brazylijskiej Partii Socjaldemokratycznej (PSDB) usiedli do stołu z policją, aby uzgodnić, co będzie się działo na proteście, kiedy i gdzie, kto będzie legalną częścią demonstracji i kogo policja powinna obrać za cel.

Protokoły tego spotkania zostały opublikowane online, obnażając proces kryminalizacji anarchistów i ruchów autonomicznych. Ruchy i partie zgodziły się na użycie grzywien do karania demonstrantów o przeciwnych ideologiach zajmujących ten sam obszar lub organizujących jednoczesne akcje. Oczywiście ograniczyłoby to antyfaszystom możliwość organizowania kontrdemonstracji przeciwko faszystom, dając skrajnej prawicy wolną przepustkę do atakowania uciśnionych ludzi. Podpisując to porozumienie, PCB, PCO i PSDB stały się ideologicznie równoważne w odrzucaniu akcji bezpośrednich i „brutalnych” aktów, które przypisują infiltratorom. Stały się one również współwinne wszelkich późniejszych represji policyjnych.

Te próby zdławienia autonomicznych, rdzennych i anarchistycznych organizacji na ulicach pokazują niebezpieczeństwa związane z hierarchicznymi praktykami i metodami. Jeśli ludzie działający autonomicznie by wyrazić swój gniew z powodu straty zmarłych i niedoli żyjących, przeszkadzają nie tylko policji, ale także tym, którzy maszerują obok nas, to ruchy te prawdopodobnie stłumią każdą rebelię na długo przed tym, jak zrobi to sama policja. Wybór ataku na protestujących, jak również całkowite milczenie ze strony przywódców grup, które dokonały ataków, obnaża autorytaryzm tych segmentów lewicy, które akceptują bunt tylko wtedy, gdy mogą go kontrolować. Wyjście na ulice w celu wywarcia prawdziwej presji nie jest priorytetem, gdy dążą oni jedynie do stworzenia wizerunku buntu skierowanego na jedyną formę transformacji społecznej, którą uważają za legalną: urnę wyborczą.

Nota zaprzeczająca Rede de Proteção e Resistência ao Genocídio (Sieć Ochrony i Oporu wobec Ludobójstwa) w sprawie akcji MTST.

Pokój nas nie ochroni.

Historycznie rzecz biorąc, skrajnie prawicowe ruchy, takie jak Integryzm (stary faszystowski ruch brazylijski) nie zostały powstrzymane przez głosowanie czy petycje, ale przez działania bezpośrednie. Widzimy to w epizodzie z 1934 roku, który stał się znany jako „Bitwa o Praça da Sé”, kiedy to anarchiści, socjaliści i komuniści rozbili zgromadzenie integrystów w centrum São Paulo, ukradli policyjny karabin maszynowy i brutalnie rozpędzili faszystów, grzebiąc ich ruch na kolejne dekady.

Belo Horizonte: blokada 24 lipca. (Odnośnik do filmu z Instagrama)

W 2020 r. demonstranci w Brazylii zdali sobie sprawę z konieczności podjęcia działań bezpośrednich, a antyfaszystowscy kibice piłkarscy opublikowali wezwania do blokowania prawicowych parad i wieców, potępiając później rasizm i przemoc policji. Ruch nabrał rozpędu i zainspirował się protestami George’a Floyda w USA. Wiele organizacji i osób publicznych zapowiedziało, że nie przyłączy się do demonstracji i zaleciło ludziom aby pozostali w domach, twierdząc, że demonstracje „dadzą rządowi Bolsonaro pretekst do jeszcze większych represji” lub nawet „zamachu stanu” (lub „samozamachu stanu”). Jak widzieliśmy podczas powstań w USA, ta narracja jest reakcyjna, świadomie narzucająca słabość ruchom społecznym, ponieważ zrzuca odpowiedzialność za represje na uciskanych.

Głupotą jest wyobrażanie sobie, że bierność raczej ułagodzi autorytarystów, niż ich ośmieli. Poddanie się nie jest skuteczną strategią wobec despotów takich jak Bolsonaro czy Trump.

Ruchy w USA, Kolumbii i Chile pokazały, jak możemy iść naprzód, burząc fasadę społecznego spokoju, generalizując bunt i organizując się w wielu sektorach społecznych, unikając zarządzania i ograniczania przez hierarchiczne grupy lewicowe. Oczywiście nie powinniśmy godzić się na ustępstwa. Nowa konstytucja w Chile czy reforma policji w USA mogą tylko utrudnić na dłuższą metę dążenie do znaczących zmian społecznych. Oczywiste jest jednak, że nie osiągniemy nawet częściowego zwycięstwa, takiego jak natychmiastowy upadek Bolsonaro, jeśli siły dążące do pacyfikacji i kryminalizacji rewolty zdobędą grunt w naszych ruchach.

Jesteśmy pewni, że nie wszyscy ludzie, którzy wezmą udział w masowym powstaniu ludowym, będą należeć do formalnej organizacji, ani nie powinni. Nie każda forma działania jest przewidziana i zaplanowana przez ruchy społeczne. Zamiast kwestionować „organizację” czy „prawomocność” tych, którzy podejmują działania, powinniśmy zadać sobie pytanie, jak ich wspierać, jak oferować narzędzia, by rewolta mogła stać się bardziej niebezpieczna, jak możemy pomóc w budowaniu trwałych alternatyw.

Jeśli chodzi o niebezpieczeństwa związane z akcjami bojowymi na ulicach, przypominamy, że 29 maja policja w Recife nie potrzebowała żadnego pretekstu, aby zaatakować pokojowy protest i oślepić dwie osoby, które nawet w nim nie uczestniczyły. Gdyby obecny był zorganizowany blok, który chroniłby protestujących za pomocą tarcz, trzymając policję na dystans za pomocą środków bojowych, tak jak zrobiono to na linii frontu w Chile i Hongkongu, obecność osób starszych, rodzin i osób o ograniczonej sprawności ruchowej nie posłużyłaby jako pretekst do promowania pacyfizmu i pobicia przez policję. Zgodnie z „zegarem rewolucyjnym” tych, którzy dążą do centralizacji, kontroli i pacyfikacji, nigdy nie jest właściwy czas na budowanie barykad i walkę. Ale kiedy faszyzm kwitnie, opanowując zarówno ulice, jak i instytucje, jest to znak, że nasz zegar się spóźnia, a czas na ostrzejsze formy działania nadszedł już dawno.

Demontaż faszyzmu polega na zakłócaniu jego oddolnej organizacji, blokowaniu jego marszów i wieców, aby nie mógł okupować ulic w celu rekrutowania kolejnych członków, oraz neutralizowaniu jego strategii szerzenia ideologii. Akcje z czerwca i lipca pokazują, że tysiące ludzi jest gotowych wyjść na ulice i wymusić konsekwencje na bogatych i potężnych. Ludność tubylcza organizuje się przeciwko najbardziej destrukcyjnemu rządowi, z jakim miała do czynienia od dziesięcioleci; wykazuje gotowość do budowania popularnych i radykalnych sojuszy.

W wyniku dialogu między grupami oporu społecznego w mieście, na wsi i na ziemiach rdzennych, 24 lipca, w dniu ostatniego wielkiego narodowego protestu przeciwko Bolsonaro w tym miesiącu, ludzie podpalili pomnik pioniera Borba Gato, symbol bogactwa zbudowanego na eksterminacji rdzennych mieszkańców i czarnym niewolnictwie. W akcji do której przyznał się kolektyw Revolução Periférica, ludzie otoczyli 42-stopowy posąg płonącymi oponami. Niektórzy aktywiści oskarżeni o udział w grupie zostali aresztowani kilka dni później, w tym Paulo Galo, członek Entregadores Antifascistas (nieformalnej organizacji antyfaszystowskiej pracowników dostawczych) i jego żona Géssica Barbosa. Barbosa został zwolniony 30 lipca, ale Galo pozostaje nielegalnie uwięziony.

Kiedy masowo okupujemy ulice, ucząc się na własnych błędach i sukcesach, dzieląc się narzędziami oporu i samoobrony, posuwamy się szybciej w kierunku naszych rewolucyjnych celów, niż kiedy liczymy na to, że przywódcy i biurokraci wykonają pracę za nas. Teraz, w obliczu kryzysów, które wciąż się pogłębiają, niektórzy na lewicy chcieliby się wycofać i ulec złudzeniu, że ten morderczy rząd może sam się naprawić poprzez własne mechanizmy instytucjonalne. Jest wręcz przeciwnie. Musimy walczyć jeszcze mocniej, bardziej inteligentnie i bardziej kreatywnie o nowy świat, który nosimy w naszych sercach.

Bądźmy tymi, którzy budują barykady na ulicach, aby stawić czoła faszyzmowi, a nie pacyfikującymi rękami, które je burzą.

„Ograbili nas i zabili — impeachment to za mało!”. Potrzeba ognia na ulicach, aby osiągnąć nawet częściowe zwycięstwa.

Oryginalny tekst

Tłumaczenie: Piotr Kiszonka

Komentarze

Strona ma charakter tylko i wyłącznie informacyjny. Nie namawiamy nikogo do łamania prawa.