Polityka

Czy Argentyna wybrała anarchię?

Tłumaczenie z Pramen.io

Zapraszamy do tłumaczenia artykułu białoruskich anarchistów z grupy Pramen na temat niedawnego zwycięstwa „anarchokapitalisty” w wyborach prezydenckich w Argentynie.


Przez ostatnie kilka dni cały świat mówił o Argentynie: wybory prezydenckie wygrał tam ultraliberalny kandydat libertariański Javier Milei. Różnym mediom udało się nazwać Javiera anarchistą, a my nie możemy przejść obok tej sytuacji obojętnie, biorąc pod uwagę głębokie nieporozumienia w politycznych analizach poglądów skrajnie prawicowego prezydenta, przedstawianych przez wielu „ekspertów” na portalach społecznościowych.

Możemy zacząć po prostu od przejrzenia poglądów samego Mileia i przyjrzenia się, jak mogą one wpłynąć na kondycję zwykłych ludzi w kraju. Jako zwolennik ideologii „rynek rozwiąże wszystko”, znanej również jako libertarianizm, nowy prezydent Argentyny wierzy w zminimalizowanie udziału państwa w życiu gospodarczym ludności. W ideologii skrajnie prawicowego liberalizmu motorem rozwoju społeczeństwa jest prywatny biznes, który odpowiada m.in. za dobrobyt swoich pracowników. Cięcia podatkowe mogą mieć dość poważne konsekwencje dla projektów społecznych, od których zależy duża część populacji: od krótkoterminowych płatności w przypadku bezrobocia po dostęp do opieki zdrowotnej. Większość z tych projektów społecznych nie jest wynikiem dobroczynności państwa, ale walki społecznej pracowników przez cały okres istnienia państwa jako takiego.

Oprócz cięcia wydatków publicznych i minimalizacji opodatkowania, ideologia Milaia zakłada zmniejszenie roli państwa w ochronie bezpieczeństwa ludności. Zamiast scentralizowanych instytucji, takich jak policja, funkcja ochrony zostaje przeniesiona na prywatny biznes, który wraz z prawem do broni otrzymuje możliwość tworzenia własnych małych armii, które używają przemocy we własnym interesie. Trudno sobie wyobrazić, że w kraju, który wybrał takiego prezydenta i który nadal pogrąża się w kryzysie gospodarczym, powstaną samoorganizujące się grupy pracowników do walki z przemocą zarówno ze strony państwa, jak i korporacji.

Do czasu wyborów, ubóstwo w Argentynie oscylowało wokół 40 procent. W takim środowisku gospodarczym rosnący wpływ sektora prywatnego może mieć poważne konsekwencje dla praw ludności. Słynne prawa do broni, z których libertarianie są tak dobrze znani, będą raczej dodatkowym czynnikiem w kontrolowaniu siły roboczej, z której większość raczej nie będzie w stanie pozwolić sobie na broń, biorąc pod uwagę obecny stan rzeczy.

Ogólnie rzecz biorąc, obietnice „nowej” polityki Milaja przypominają starą kapitalistyczną doktrynę szoku opisaną w książce Naomi Klein: najbardziej radykalni przedstawiciele „wolnego rynku” wykorzystują kryzysy polityczne / gospodarcze, aby przeforsować niepopularne środki jako rozwiązanie problemu. Niektórzy mieszkańcy byłego imperium sowieckiego mogą wciąż pamiętać historię szalonych lat dziewięćdziesiątych z ich dziką prywatyzacją. Wówczas zwycięzcami byli najbardziej „przedsiębiorczy”, podczas gdy większość populacji po raz kolejny znalazła się przy pustym korycie.

O politycznych planach Milaia wiele mówi, między innymi, krąg jego przyjaciół: od jawnie faszystowskiej hiszpańskiej partii VOX, po takie postacie polityczne jak Trump i Bolsonaro — nowy prezydent Argentyny jest wyraźnie osadzony w kręgach skrajnej prawicy i ma mniej więcej tyle samo powiązań z anarchistami, co amerykańscy miliarderzy, którzy zgodnie ze wszystkimi prawami rynku na wszelkie możliwe sposoby unikają płacenia podatków na rzecz państwa.

Niektórzy z naszych czytelników mogą zadawać sobie pytanie, dlaczego nagle anarchiści są przeciwni ograniczaniu roli państwa w ludzkim życiu? Dlaczego nagle wszyscy anarchiści sprzeciwiają się Milaiowi, którego część programu jest w pewnym sensie podobna do anarchizmu?

Kluczową kwestią są warunki obumierania/zniszczenia państwa. Nie każdy scenariusz końca państwa oznacza przejście do społeczeństwa anarchistycznego. Jednym z fundamentów anarchizmu jest głębsze spojrzenie na problemy władzy w ogóle. Współcześni anarchiści opowiadają się nie tylko za zniesieniem państwowości, ale także wszystkich innych form wyzysku człowieka przez człowieka: kapitalizmu, patriarchatu, rasizmu i wielu innych.

W przypadku Argentyny agresywne zmniejszanie roli państwa i przekazywanie prawa do przemocy prywatnym firmom i korporacjom może prowadzić jedynie do przekazania władzy w ręce elit, na które zwykła ludność nie ma żadnego wpływu. Podczas gdy w państwie zdarzają się sporadyczne momenty politycznego szoku, jak w przypadku wyboru libertarianina na prezydenta, w korporacjach decyzje podejmowane są za zamkniętymi drzwiami przez niewielką grupę menedżerów.

Nie zapominajmy o kilku prostych prawdach: nie każda rewolucja prowadzi do wyzwolenia robotników (a pamiętamy z naszej historii, że nawet pod czerwonymi sztandarami wyzysk może trwać przez długi czas), ani nie każde zniesienie państwa prowadzi do zwiększenia swobód ludności. W zeszłym tygodniu Argentyńczycy wybrali ultraprawicowego polityka, wbrew lekcjom z przeszłości i teraźniejszości. Obecna sytuacja ma znacznie mniej wspólnego z anarchizmem, a znacznie więcej z agresywnym kapitalizmem, który nadal będzie pochłaniał wyniki pracy większości na rzecz małych grup najbardziej uprzywilejowanych. Mamy tylko nadzieję, że lekcje wyniesione między innymi z Argentyny zostaną dostrzeżone przez zwolenników libertarianizmu na Białorusi i w innych rosyjskojęzycznych regionach i że w końcu zrozumieją oni, że wyzwolenie od wyzysku jest niemożliwe bez zniszczenia kapitalizmu.

Tłumaczenie


Komentarze

Strona ma charakter tylko i wyłącznie informacyjny. Nie namawiamy nikogo do łamania prawa.

Exit mobile version