Wszyscy śledzimy rozwój sytuacji na Bliskim Wschodzie. Ze swojej strony staramy się unikać mało znaczących oświadczeń albo „eksperckich opinii z daleka”, których nie brakuje w internecie. Zamiast tego oddajemy głos osobom z regionu. Jonathan Pollak jest weteranem ruchu anarchistycznego w Izraelu i od wielu lat zaangażowany jest w działania przeciwko okupacji Palestyny. Zapraszamy do lektury wywiadu z nim przeprowadzonego przez ekipę z CrimethInc.
7 października Hamas, partia rządząca w Strefie Gazy, przełamała otaczający ją mur oblężniczy i przeprowadziła serię ataków. Izraelski rząd odpowiedział pełną operacją wojskową. Podczas gdy obie strony obrały za cel zarówno cywilów, jak i żołnierzy, wydarzenia te można zrozumieć jedynie w kontekście dziesięcioleci represji i czystek etnicznych.
W tym czasie kończyliśmy właśnie wywiad z Jonathanem Pollakiem, anarchistą z Jaffy – palestyńskiego miasta, które do niedawna było w większości arabskie. Jonathan, wieloletni uczestnik Anarchistów Przeciwko Murowi i innych antykolonialnych działań solidarnościowych, jest obecnie skazany na karę więzienia za działalność protestacyjną na początku tego roku. W poniższym wywiadzie opisuje, jak postrzega obecną eskalację. Opisuje również, w jaki sposób izraelski system sądowniczy strukturalnie uciska Palestyńczyków, wyjaśnia, jak wspierać palestyńskich więźniów i ocenia skuteczność działań solidarnościowych na przestrzeni lat.
Aby uzyskać więcej informacji na temat sytuacji w Izraelu i Palestynie, możesz zacząć od naszej historii współczesnego izraelskiego anarchizmu, naszego raportu na temat powstania w Hajfie w 2021 r. oraz naszej relacji z konfliktu politycznego w społeczeństwie izraelskim na początku tego roku.
Mamy nadzieję podzielić się perspektywami antyautorytarystów w Strefie Gazy, gdy tylko uda nam się z nimi skontaktować. Oferując tę przestrzeń osobie, która dorastała w izraelskim społeczeństwie, nie mamy na myśli podkreślenia perspektywy i sytuacji obywateli Izraela, ale raczej pokazanie, że sytuacji nie można zredukować do binarnego konfliktu etnicznego, tak jak zrobiliśmy to, publikując perspektywy rosyjskich anarchistów na temat inwazji na Ukrainę. Powyższe zdjęcie, autorstwa Orena Ziva/ActiveStills, przedstawia protestujących palących opony w mieście Beita.
Eskalacja działań wojennych
W sobotę 7 października, gdy przygotowywaliśmy się do publikacji tego wywiadu, Hamas przeprowadził skoordynowaną falę ataków. Izraelski rząd odpowiedział atakiem wojskowym na pełną skalę. Jak postrzegasz te wydarzenia z miejsca, w którym się znajdujesz?
To wydarzenie o historycznych proporcjach, jeśli chodzi o palestyński opór wobec izraelskiego kolonializmu, który wciąż trwa. Jest zbyt wcześnie, aby powiedzieć, co dokładnie wydarzy się dalej, więc wolałbym raczej mówić o ogólnym kontekście sytuacji, niż analizować rozwijającą się sprawę, gdy szczegóły są wciąż niejasne. Wszystko, co mógłbym teraz powiedzieć, może być nieaktualne w ciągu zaledwie kilku godzin.
To, co jest pewne ponad wszelką wątpliwość, to fakt, że nadeszły straszne dni.
Najkrótsza wersja tej konkretnej historii jest taka, że siły Hamasu zdołały przełamać oblężenie, które Izrael brutalnie nakłada na Strefę Gazy, i częściowo, a w niektórych przypadkach całkowicie, zająć izraelskie osiedla po drugiej stronie muru. Liczba ofiar śmiertelnych po stronie izraelskiej liczy się w setkach, a wiele obrazów pojawiających się w mediach jest makabrycznych i szokujących, zwłaszcza w mediach społecznościowych. Ale wyprzedzam sam siebie.
Niektóre z terminów, których używam w tym kontekście, mogą być mylące dla osób, które w pewnym stopniu śledzą Palestynę i są przyzwyczajone do tego, że termin izraelskie osiedla jest zarezerwowany dla tych na obszarach okupowanych przez Izrael w 1967 roku. Uważam jednak, że konieczne jest zrozumienie Izraela w całości jako projektu osadniczo-kolonialnego, a syjonizmu jako ruchu kolonialnego na rzecz żydowskiej supremacji. Bylibyśmy niedbali, gdybyśmy zignorowali długą historię izraelskich czystek etnicznych, które doprowadziły do czystek etnicznych Palestyńczyków w 1948 r., znanych jako Nakba. Dzisiejsza Strefa Gazy, ułamek palestyńskiego okręgu Gazy sprzed 1948 r., jest domem dla uchodźców z 94 wiosek i miast w historycznym okręgu, które zostały całkowicie wyludnione. Obecnie 80% mieszkańców Strefy Gazy to uchodźcy, oblężeni w największym na świecie więzieniu pod gołym niebem. Miasta, które zostały zajęte lub zaatakowane przez Palestyńczyków na początku obecnych walk, to niektóre z wyludnionych miast, z których część tych uchodźców została wywłaszczona.
W międzynarodowych mediach korporacyjnych historia ta jest przedstawiana głównie jako dwustronna wojna między Izraelem a Strefą Gazy lub jako jednostronna, bezsensowna palestyńska agresja pozbawiona jakiegokolwiek kontekstu. Brakującym kontekstem jest oczywiście fakt, że Palestyńczycy, a zwłaszcza Palestyńczycy w Strefie Gazy, przez wieki znosili kolonialne zniewolenie.
Jak już wspomniałem, obrazy są makabryczne i przerażające. Nie sposób nie być pod ich wpływem. Nie są one jednak niezależne od siebie. Poza wspomnianym wcześniej kontekstem historycznym, w ciągu ostatnich dwóch dekad Gaza była wielokrotnie niszczona przez izraelskie naloty i operacje wojskowe. Teraz, po raz kolejny, bombardowania już się rozpoczęły – a w głównym nurcie izraelskiego społeczeństwa i jego mediów toczy się otwarta dyskusja na temat przeprowadzenia ludobójstwa w Strefie Gazy. Jeśli nie uda się temu zapobiec, może to rzeczywiście nastąpić.
Jeśli prosimy Palestyńczyków, by nie uciekali się do przemocy, nie możemy zapominać o rzeczywistości, z którą się konfrontują. Kiedy Palestyńczycy w Strefie Gazy maszerowali na izraelską barierę, która ich więzi w latach 2017-18, setki z nich zastrzelono. Krążące obecnie obrazy są makabryczne i szokujące. Nie zamierzam eufemizować, usprawiedliwiać ani przyzwalać – ale w trakcie walki droga do wyzwolenia prawie zawsze przybiera tragicznie groteskowy obrót.
Afrykański Kongres Narodowy [jedna z głównych organizacji walczących z apartheidem w Republice Południowej Afryki] jest często ignorancko celebrowany jako punkt odniesienia przez tych, którzy starają się argumentować, że przemoc nie odgrywa żadnej roli w walce. Ale po utworzeniu swojego wojskowego skrzydła, MK [uMkhonto we Sizwe, „Włócznia Narodu”], ANC nigdy nie wyrzekła się przemocy. Nelson Mandela [członek ANC i współzałożyciel MK] odmówił tego nawet po dziesięcioleciach więzienia. W 1985 roku ówczesny przewodniczący ANC, Oliver Tambo, powiedział Los Angeles Times:
„W przeszłości mówiliśmy, że ANC nie będzie celowo odbierać życia niewinnym, ale teraz, patrząc na to, co dzieje się w RPA, trudno jest powiedzieć, że cywile nie będą umierać”.
Kontekst walki toczy się tutaj między nuklearnym supermocarstwem wojskowym a wywłaszczonym ludem. Kolonializm nie ustąpi. Kolonializm nie cofnie się z własnej woli, nawet jeśli ładnie poprosisz. Dekolonializm to szlachetny cel, ale droga do jego osiągnięcia jest często brzydka i skażona przemocą. Wobec braku jakiejkolwiek realistycznej alternatywy dla wyzwolenia ludzie są zmuszeni do dokonywania czynów, dla których nie ma usprawiedliwienia. To fundamentalna rzeczywistość dysproporcji władzy. Żądanie, by uciskani zawsze działali w najczystszy sposób, oznacza żądanie, by na zawsze pozostali w niewoli.
Sprawa sądowa
Cofając się nieco – Jonathan, jesteś oskarżony o rzucanie kamieniami podczas protestu na Zachodnim Brzegu, w trakcie sprawy sądowej wszczętej przez izraelski rząd, oskarżony o rzucanie kamieniami podczas protestu na Zachodnim Brzegu. Czy możesz wyjaśnić kontekst, w którym zostałeś aresztowany?
Zostałem aresztowany w Beita, mieście położonym niedaleko Nablusu na Zachodnim Brzegu.
Beita ma długą tradycję oporu wobec izraelskiego kolonializmu. Było to centrum oporu podczas Pierwszej Intifady (1987-1993). Na początku 1988 r. około 20 mężczyzn z Beita i sąsiedniej Huwara zostało zatrzymanych przez izraelską armię po tym, jak zostali zidentyfikowani przez Szin Bet, niesławną izraelską tajną policję, jako zamieszani w incydenty rzucania kamieniami. Zostali skuci plastikowymi kajdankami, a ich kości zostały zmiażdżone przez żołnierzy używających kamieni i pałek. Żołnierze wykonywali bezpośredni rozkaz ówczesnego ministra obrony Icchaka Rabina, który publicznie nawoływał do polityki „łamania rąk i nóg”.
Później tego samego roku Beita była miejscem jednego z najważniejszych incydentów Intifady, kiedy grupa izraelskich osadników, dowodzona przez ekstremistę Romama Aldube, najechała miasto pod pozorem zorganizowania w nim wycieczki z okazji Paschy. Po tym, jak Aldube zastrzelił mieszkańca wioski w gajach oliwnych otaczających miasto, grupa udała się do samego Beita, gdzie spotkała się z mieszkańcami, którzy wyszli się bronić. Osadnicy zostali ostatecznie rozbrojeni przez tamtejszą ludność, ale nie wcześniej niż ostrzał osadników zabił dwóch kolejnych Palestyńczyków, a także 13-letnią dziewczynkę, która została omyłkowo postrzelona przez samego Aldube podczas konfrontacji.
W następstwie tego incydentu w izraelskim społeczeństwie pojawiły się powszechne wezwania do „wymazania Beity z mapy”. W odwecie i mimo że szczegóły incydentu były już jasne dla wojska dzięki odprawom operacyjnym, izraelska armia zniszczyła piętnaście domów w wiosce i aresztowała wszystkich mieszkańców płci męskiej, a następnie deportowała sześciu z nich do Jordanii.
W ostatnich latach Beita była miejscem ciągłych sporów z izraelską armią i osadnikami próbującymi założyć osiedla na skradzionej ziemi należącej do miasta. Protest, podczas którego zostałem aresztowany 27 stycznia, był częścią lokalnego powstania, które rozpoczęło się w maju 2021 r. po utworzeniu izraelskiej kolonii na obszarze Jabel (Góry) Sabih na obrzeżach miasta. Podczas tych demonstracji jedenaście osób zginęło od izraelskiego ognia, niektóre z nich od ostrzału snajperskiego. Tysiące osób zostało poważnie rannych, a setki aresztowano. Powstanie zdołało wymusić ewakuację osadników, ale tylko tymczasowo i z obietnicą rządu, że w pewnym momencie będą mogli wrócić. Po usunięciu osadników miejsce to było wykorzystywane jako baza wojskowa; niedawno osadnicy powrócili, by zająć domy wzniesione tam przy wsparciu rządu.
Zostałem aresztowany, gdy izraelska policja graniczna (paramilitarna jednostka izraelskiej policji) dokonała nalotu na wioskę po demonstracji. Na posterunku policji usłyszałem, jak dwóch funkcjonariuszy, którzy mnie aresztowali, koordynowało swoje zeznania; następnie oskarżyli mnie o napaść na funkcjonariuszy policji (rzucanie kamieniami), utrudnianie pracy funkcjonariuszom policji i zamieszki. Byłem przetrzymywany w więzieniu przez trzy tygodnie, a następnie zwolniony do aresztu domowego z powodu pogorszenia stanu zdrowia.
Domagałeś się, by sądzono cię przed sądem wojskowym, a nie cywilnym tak jak Palestyńczyków. Czy możesz wyjaśnić znaczenie tego żądania?
Oczywiście nie jestem fanem państwa, jakiegokolwiek państwa. Ale w tak zwanych demokracjach pojęcie legitymizacji przemocy państwowej – która jest podstawą systemów prawnych i egzekwowania prawa – wynika z fałszywego etosu sprawiedliwości i błędnego przekonania, że systemy te reprezentują zbiorowe interesy tych, którzy podlegają ich władzy.
Unikalnym mechanizmem izraelskiego apartheidu, który nie istniał nawet w południowoafrykańskim systemie apartheidu, jest to, że na Zachodnim Brzegu istnieją dwa równoległe systemy prawne: jeden dla Palestyńczyków, a drugi dla żydowskich osadników. Oskarżony o identyczne przestępstwa – nawet jeśli miały one miejsce dokładnie w tym samym miejscu, w tym samym czasie i w tych samych okolicznościach – będę ścigany i sądzony w izraelskim systemie prawa karnego, podczas gdy moi palestyńscy towarzysze będą musieli stawić czoła izraelskiemu systemowi prawa wojskowego, który odzwierciedla rzeczywistość pełnej dyktatury wojskowej. Aby zatrzymać Palestyńczyków, rząd wysyła swoje siły zbrojne, które często zatrzymują ich w środku nocy, brutalnie, pod lufą karabinu. Minie do 96 godzin, zanim zobaczą sędziego (24 godziny dla mnie), a nawet gdy w końcu to zrobią, sędzią będzie żołnierz w mundurze, podobnie jak prokurator. Będą sądzeni zgodnie z drakońskim izraelskim prawem wojskowym, prawdopodobnie odmówi im się wyjścia za kaucją, a ich wyrok zostanie wydany po skazaniu w systemie, w którym nawet jedna osoba na 400 nie zostaje uniewinniona.
Ten podwójny system prawny jest często określany jako jeden z najlepszych przykładów izraelskiego apartheidu. Jest to tak rażący przejaw apartheidu, że nawet niektórzy miękcy syjoniści nie mogą go zignorować, ale nie uznają go za coś fundamentalnego dla syjonizmu jako ruchu osadniczo-kolonialnego, ponieważ koncentrują się tylko na okupacji z 1967 r. i kontroli Izraela nad Zachodnim Brzegiem i Strefą Gazy. Często słyszy się, jak ludzie mówią, że system jest zły, ale nie jest rasistowski; że rozróżnienia dokonuje się na podstawie obywatelstwa. To twierdzenie jest fałszywe. Istnieje 20% mniejszość palestyńska, która mieszka na terenach okupowanych przez Izrael w 1948 r. i ma obywatelstwo izraelskie (w przeciwieństwie do Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy, którzy żyją pod kontrolą Izraela jako poddani bez obywatelstwa). Mało znanym faktem dotyczącym sądów wojskowych jest to, że nawet Palestyńczycy posiadający izraelskie obywatelstwo są czasami sądzeni przez sądy wojskowe na Zachodnim Brzegu. Prawda w tej sprawie jest prosta: Zostałem oskarżony przed sądem cywilnym, ponieważ państwo uważa mnie za Żyda. Gdybym był Palestyńczykiem z izraelskim obywatelstwem, prawdopodobnie stanąłbym przed sądem wojskowym. System działa na podstawie podziałów etnicznych i religijnych.
Samo prawo również się różni, a prawo wojskowe nie jest w rzeczywistości ustawodawstwem, ale raczej zbiorem dekretów wydanych przez dowódcę wojskowego danego obszaru. Jeden z takich dekretów, Rozkaz 101, zabrania wszelkich zgromadzeń dziesięciu lub więcej osób o charakterze politycznym (na przykład grupowego lunchu, podczas którego omawiana jest polityka), nawet jeśli ludzie gromadzą się na terenie prywatnym. Jest to przestępstwo zagrożone karą do dziesięciu lat więzienia. Podobnie, wszelkie polityczne organizacje i stowarzyszenia mogą zostać zdelegalizowane i często tak się dzieje.
Postrzegam anarchizm jako ideologię – a raczej ruch – walki. Zasadniczo uważam, że aktywizm nie powinien być moralistyczny (myślę o samozadowoleniu i paternalizmie), ale raczej nastawiony na wprowadzanie zmian. Nie ma nic pozytywnego w marnowaniu czasu w więzieniu zamiast robienia pożytecznych rzeczy na zewnątrz. Główną zasadą stojącą za moim żądaniem przeniesienia procesu do sądu wojskowego było rzucenie światła na system, o którym niewielu wie, a jednocześnie próba jego podważenia. Przedstawiliśmy całkiem mocny argument prawny, biorąc pod uwagę ograniczenia izraelskiego prawa, ale sąd po prostu go zignorował, opierając się na wymyślonych kwestiach technicznych – to była całkiem imponująca żonglerka prawna. Moja decyzja o odmowie uznania legitymacji sądu po odrzuceniu mojego wniosku była również częścią mojej strategii.
Istnieje również bardziej fundamentalny powód, dla którego odmawiam współpracy z sądem i podporządkowania się postępowaniu, który wynika z mojego zrozumienia władzy i osobistego doświadczenia zarówno z systemem prawnym, jak i więziennym. Systemy te są tak skonstruowane, że człowiek zawsze błaga, zawsze czeka, zawsze jest zdany na łaskę władzy, pozbawiony jakiejkolwiek rzeczywistej sprawczości.
Brak współpracy stawia cały ten system kontroli na głowie. Pozwala ci odzyskać władzę i sprawczość w sytuacji, w której nie powinieneś jej mieć. Z pewnością jest to cena do zapłacenia, którą należy rozważyć za każdym razem, w zależności od okoliczności. Nie zalecam tego jako ogólnej strategii w kontaktach z systemem prawnym, ale odkryłem, że jest to niezwykle wzmacniające.
Moje szanse na uniewinnienie i uniknięcie kary więzienia były zerowe, więc nie miałem wiele do stracenia.
To nie pierwszy raz, kiedy grozi ci wyrok więzienia, prawda?
Nie… Myślę, że to może szósty, ale nie jestem tego w stu procentach pewien. Jednak moi palestyńscy towarzysze cały czas wchodzą i wychodzą z więzienia i bardzo trudno jest wyobrazić sobie życie bez groźby więzienia, biorąc pod uwagę okoliczności, w jakich żyjemy. Jeśli już, to mam szczęście (lub przywilej) w tym, jak mało czasu spędziłem w ciągu ostatnich dwudziestu kilku lat aktywizmu. To również jest wyrazem izraelskiego apartheidu.
Wspomniałeś, że zostałeś zwolniony z więzienia na początku tego roku z powodu złego stanu zdrowia. Czy możesz opisać warunki panujące w różnych placówkach, w których przebywałeś?
Podobnie jak system prawny, więziennictwo również podlega segregacji. Istnieją odrębne oddziały i więzienia dla palestyńskich więźniów politycznych (Izrael nazywa ich „więźniami bezpieczeństwa”) i wszystkich innych. Warunki są znacznie surowsze dla więźniów politycznych, ze znacznie bardziej ograniczonymi wizytami, brakiem dostępu do telefonów i innymi ograniczeniami. Jest tam jednak o wiele więcej organizacji i poczucia solidarności, a czasem nawet oporu. Pomimo faktu, że jestem sądzony pod zarzutami politycznymi, za które Palestyńczycy są klasyfikowani jako „więźniowie bezpieczeństwa”, i mimo że poprosiłem o przetrzymywanie mnie z moimi towarzyszami, zawsze byłem klasyfikowany jako „zwykły” więzień.
W izraelskim systemie prawnym istnieją trzy odrębne etapy uwięzienia: aresztowanie przed postawieniem w stan oskarżenia, aresztowanie po postawieniu w stan oskarżenia i uwięzienie po skazaniu. Aresztowanie przed postawieniem w stan oskarżenia jest etapem o najgorszych warunkach, w którym dostęp do świata zewnętrznego jest najbardziej ograniczony. Na tym etapie zabroniona jest komunikacja telefoniczna i dostęp do telewizji lub radia, a także kupowanie przedmiotów w sklepiku. Niedozwolone jest również czytanie książek i innych materiałów poza Biblią i Koranem. Zgodnie z prawem, więźniowie mają prawo do co najmniej godziny spaceru dziennie, ale rzadko kiedy udaje się wygospodarować nawet kilka minut. Niektóre z tych rzeczy stopniowo ulegają poprawie po postawieniu w stan oskarżenia lub skazaniu, w zależności od tego, w którym więzieniu lub zakładzie karnym się znajdujesz.
Warunki fizyczne są bardzo zróżnicowane. Liczba osób w celi może wynosić od dwóch do dwudziestu; odbywałem karę na obu krańcach tej skali. Z reguły wolę mieć jak najwięcej prywatności, ale to naprawdę zależy od tego, kim są twoi współwięźniowie. Przebywanie w celi tylko z jedną osobą może być sporym obciążeniem społecznym, zwłaszcza dla kogoś takiego jak ja, kto nie jest najlepszy w nawiązywaniu rozmów.
Narkotyki i uzależnienia są również problemem, a jest ich wiele. Środki przeciwbólowe, opiaty, agoniści opioidów, narkotyki uliczne, można by wymieniać. Ale nigdy nie ma ich pod dostatkiem lub w wystarczającej ilości, więc często tkwisz w celi z grupą uzależnionych, którzy chodzą tam i z powrotem między przymusowym rzucaniem nałogu bez leczenia a zdobywaniem punktów i ćpaniem. Zawsze dochodzi do kłótni o to, czego jest za mało. Niepalący więźniowie są technicznie uprawnieni do przebywania w celach dla niepalących, ale to tylko w teorii. W rzeczywistości jedyną wolną od dymu celą, w jakiej kiedykolwiek byłem, była izolatka. Nie pozwolono mi nawet na celę wolną od dymu, gdy zachorowałem na ostre zapalenie oskrzeli.
Najbardziej rozpowszechnionymi formami przemocy wśród więźniów, poza biciem, jest shivving (przypalanie żarzącymi się filtrami papierosowymi jest szeroko rozpowszechnione i łatwo dostępne) oraz opryskiwanie wrzątkiem z cukrem.
Jestem weganinem od prawie 30 lat. Mam cukrzycę typu 1, a także nietolerancję glutenu (celiakię); mam również padaczkę spowodowaną postrzałem w głowę pociskiem z gazem łzawiącym podczas demonstracji. To sprawia, że jedzenie w więzieniu jest ciągłą walką, ponieważ w zasadzie nie mogę jeść niczego, co zostało przygotowane w więziennej kuchni. Zwykle mija tydzień lub dwa, zanim jakieś jedzenie będzie dostępne, a nawet dłużej, zanim dostanę wszystko, czego potrzebuję i do czego mam prawo. W międzyczasie moja dieta składa się głównie z ogórków i przy odrobinie szczęścia, marchewki.
Podczas mojego ostatniego pobytu w więzieniu straciłem około 12 kilogramów (26 funtów) w ciągu trzech tygodni – około 15 procent mojej masy ciała. Zapadłem na ostre zapalenie oskrzeli, które spowodowało, że poziom glukozy we krwi wzrósł do poziomu zagrażającego życiu.
Miałem szczęście, że zostałem zwolniony za kaucją do aresztu domowego, głównie ze względu na mój stan zdrowia. To szczęście, którego nie mają Palestyńczycy. Było to doświadczenie, które pozostawiło we mnie pewne wątpliwości co do tego, jak zarządzać prawno-polityczną strategią sprawy, a może nawet trochę mnie załamało. Zajęło mi trochę czasu, aby zregenerować się fizycznie, ale jeszcze dłużej, aby wrócić do siebie psychicznie i emocjonalnie. Musiałem podejmować decyzje dotyczące sposobu prowadzenia sprawy; żadna z opcji nie była dobra, a ja nie byłem w dobrym miejscu, by je podejmować. W końcu zdałem sobie sprawę, że stoję przed binarnym wyborem: albo będę musiał odstąpić od umowy, którą zawarłem ze sobą jako nastolatek, kiedy odkryłem lustrzany świat weganarchizmu, zdając sobie sprawę, jak wypaczony i popieprzony jest ten świat, albo będę musiał to naprawić i… no wiesz, kontynuować. I naprawdę, to całkiem łatwy wybór, prawda? Prawie żaden wybór.
Czy grożą ci jakieś inne zarzuty?
Oprócz wyżej wymienionych zarzutów jest jeszcze kilka otwartych spraw, o które nie zostałem jeszcze oskarżony, ale nadal mogę zostać. Przede wszystkim „podżeganie do przemocy i terroru” z powodu artykułu, który opublikowałem, gdy byłem uwięziony w 2020 roku, wzywając ludzi do wspierania i przyłączenia się do palestyńskiego oporu wobec izraelskiego kolonializmu.
Czy otrzymujesz wsparcie od grup w izraelskim społeczeństwie, w Palestynie, na arenie międzynarodowej? Co ludzie mogą zrobić, by wesprzeć ciebie i innych organizatorów?
Mam swoje kręgi wsparcia w społeczności anarchistycznej i wśród Palestyńczyków. Myślę, że obecnie najcenniejszą rzeczą, jaką mogą zrobić ludzie, jest wspieranie kampanii promujących bojkot, dezinwestycje i sankcje wobec Izraela. Jest tego całkiem sporo, jest to stosunkowo skuteczne i powinno być dość łatwe do zaangażowania.
Jeśli chodzi o wspieranie mnie, uważam, że wspieranie walki i palestyńskich więźniów w ogóle jest najlepszym sposobem na wspieranie mnie osobiście.
Obecnie w izraelskich aresztach i więzieniach przebywa ponad 5000 palestyńskich więźniów. Około jedna czwarta osób przetrzymywanych w izraelskich więzieniach to tak zwani „więźniowie administracyjni”, którzy mogą być przetrzymywani w nieskończoność bez postawienia zarzutów lub procesu, na podstawie „tajnych dowodów”.
Szacuje się, że co piąty Palestyńczyk żyjący pod izraelskimi rządami wojskowymi był przynajmniej raz więziony przez Izrael.
Organizacją, która najlepiej wspiera palestyńskich więźniów jest Addameer Prisoner Support and Human Rights Association: palestyńska pozarządowa instytucja cywilna, która działa na rzecz palestyńskich więźniów politycznych przetrzymywanych w izraelskich i palestyńskich więzieniach. Założone w 1991 roku przez grupę aktywistów zainteresowanych prawami człowieka, centrum oferuje bezpłatną pomoc prawną więźniom politycznym, broni ich praw na poziomie krajowym i międzynarodowym oraz działa na rzecz położenia kresu torturom i innym naruszeniom praw więźniów poprzez monitorowanie, procedury prawne i kampanie solidarnościowe.
Addameer jest jedną z sześciu prominentnych palestyńskich organizacji społeczeństwa obywatelskiego, które Izrael uznał za organizacje terrorystyczne bez należytego procesu w 2021 r. na podstawie „tajnych dowodów”. Addameer wykonuje kluczową pracę na rzecz palestyńskich więźniów politycznych przebywających zarówno w izraelskich, jak i palestyńskich aresztach.
Samidoun to międzynarodowa sieć organizatorów i aktywistów działających na rzecz budowania solidarności z palestyńskimi więźniami w ich walce o wolność. Samidoun działa na rzecz podnoszenia świadomości i dostarczania zasobów informacyjnych na temat palestyńskich więźniów politycznych, ich warunków, żądań i walki o wolność dla nich samych, ich współwięźniów i ich ojczyzny. Samidoun działa również na rzecz organizowania lokalnych i międzynarodowych kampanii na rzecz zmian politycznych i obrony praw i wolności palestyńskich więźniów.
Aktualne informacje na temat mojej sprawy można śledzić tutaj, dzięki mojej lokalnej grupie wsparcia. Prawdopodobnie minie jeszcze kilka miesięcy, ale kiedy wrócę do więzienia, miło byłoby otrzymywać listy. Najprostszym sposobem na to byłoby wysłanie wiadomości e-mail na adres, który był używany ostatnim razem, gdy byłem w więzieniu, support.jonathan@proton.me, a zostanie mi ona przekazana. Dołożę wszelkich starań, aby odpowiedzieć, choć moje możliwości są dość ograniczone, ponieważ brakuje znaczków pocztowych. Jak zawsze, pisząc do więźniów, należy pamiętać, że cała korespondencja jest monitorowana.
Kontekst
Pomogłeś założyć Anarchists Against the Wall, grupę, która zyskała spore międzynarodowe uznanie na początku XXI wieku. Co wynikło z tego projektu? I jak dziś wygląda ruch anarchistyczny w Izraelu?
Nie przepadam za przedstawianiem tego jako „pomocy w założeniu” AAtW, głównie dlatego, że uważam, że jest to błędna charakterystyka początków tej grupy – i większości grup bezpośredniego działania. Nie było konkretnego momentu. Na początku tysiąclecia Druga Intifada znajdowała się w szczytowym momencie, a my byliśmy niewielką grupą ludzi dołączających do palestyńskiego ruchu oporu i podejmujących działania bezpośrednie. Sprawy nabrały rozpędu i połączyły się, ale nigdy nie „założyliśmy” grupy. Nawet nazwa nie była celowym wyborem. Za każdym razem wysyłaliśmy komunikaty prasowe pod inną nazwą. To był czysty przypadek, że właśnie tej nazwy użyliśmy w dniu, w którym wojsko postrzeliło jednego z nas ostrą amunicją. W medialnym szaleństwie, które po tym nastąpiło, wykorzystaliśmy nasz rozgłos i pozostaliśmy przy tej nazwie.
Dwadzieścia lat później projekt AAtW przestał istnieć, ale myślę, że można wyciągnąć z niego wnioski, zarówno negatywne, jak i pozytywne. Podobnie jak w przypadku jego powstania, AAtW nie zniknęło w konkretnym momencie, lecz uschło. Anarchiści żyją w społeczeństwie, z którym walczą i nie są odporni na jego bolączki. Dynamika władzy zawsze sprawia, że walka toczy się pod górę i myślę, że pod koniec woda była po prostu zbyt mętna. Mówimy o dość małej grupie ludzi, których więź polityczna została w dużej mierze ukuta na podstawie osobistego powinowactwa i zaufania. Innym ważnym elementem, na który mogę wskazać w rozwiązaniu AAtW, był spadek palestyńskiego oporu społecznego pod koniec 2010 roku.
Po moim odejściu grupa rozpadła się z powodu fundamentalnych nieporozumień w kwestiach stosowania lub niestosowania przemocy. Historia współczesnego anarchizmu w Izraelu, opublikowana przez CrimethInc. w 2013 r., opowiada moim zdaniem tę stronę historii całkiem dobrze, choć nie zgadzam się z niektórymi innymi kwestiami poruszonymi w tekście.
Anarchiści nadal angażują się w opór wobec syjonizmu i izraelskiego kolonializmu. Zgodnie ze swoim „pochodzeniem”, ruch anarchistyczny w Izraelu pozostaje również bardzo zakorzeniony w prawach zwierząt. Członkowie tego ruchu są zaangażowani we wspieranie uchodźców i osób nieposiadających dokumentów, działania kulturalne i kontrkulturowe, radykalną edukację itd.
Jednakże, choć anarchiści są obecni za każdym razem, gdy pojawia się radykalny aktywizm, moje odczucie jest takie, że wyraźny ruch anarchistyczny obecnie nie istnieje – być może z powodu braku silnej tradycji anarchistycznej w tym kraju.
Z tego punktu widzenia, co można powiedzieć, że Anarchiści Przeciwko Murowi osiągnęli? Jakie lekcje – lub przynajmniej hipotezy – przekazałbyś anarchistom w innych miejscach na podstawie swoich doświadczeń?
Myślę, że ze względu na stosunkowo duży rozgłos, jaki uzyskało AAtW, ludzie mają tendencję do robienia z niego czegoś więcej, niż było w rzeczywistości. We wczesnych dniach nie było to nic więcej niż mała grupa bardzo oddanych ludzi, rozszerzona grupa powinowactwa. Ostatecznie rozrosła się nieco, z kilkudziesięcioma osobami stanowiącymi jej główną bazę aktywistów i być może kilkuset innymi, grawitującymi wokół niej sporadycznie.
W moich oczach najważniejszą cechą AAtW było porzucenie fałszywych narodowych lojalności, a nawet tożsamości, na rzecz przejścia na drugą stronę i bezpośredniego przyłączenia się do walki Palestyńczyków walczących z izraelskim kolonializmem. W spójnym i militarystycznym społeczeństwie, jakim jest Izrael, było to niemałe odejście od powszechnych lewicowych tradycji. Może nie przełomowe, ale niezwykłe. Naszym celem było rozpoznanie naszego uprzywilejowanego miejsca, wykorzystanie go i postawienie na głowie w naszych relacjach z palestyńskim ruchem oporu. Nie wkraczać jako biali zbawcy, ale raczej jako zasób. Zasada przyłączenia się do palestyńskiej walki i podążania za palestyńskimi wskazówkami była zakorzeniona w każdym aspekcie działalności grupy.
Myślę, że postrzeganie siebie jako sojuszników uczestniczących w walce, a nie jako zwolenników w kontekście izraelskiego społeczeństwa, było najważniejszym wkładem AAtW i miało najbardziej długotrwały wpływ, także poza jej bezpośrednim kręgiem.
Jako początkowo mała i zwarta grupa, nie było konieczne artykułowanie wielu kwestii na początku. Pewne rzeczy były bardzo jasne dla większości zaangażowanych osób, podczas gdy były one tabu w izraelskiej polityce, nawet na jej bardziej radykalnych obrzeżach – na przykład nasz stosunek do przemocy, nasze miejsce w walce, nasza antagonistyczna pozycja wobec izraelskiego społeczeństwa. W miarę rozrastania się grupy uległo to rozmyciu i być może pomieszaniu. AAtW było, że tak powiem, „jedynym lokalem w mieście”, jeśli chodzi o bezpośrednie wspieranie palestyńskiego oporu społecznego na Zachodnim Brzegu w tamtych czasach, co oznaczało, że z czasem do grupy dołączyli ludzie, którzy podzielali niektóre z podstawowych zasad, ale niekoniecznie byli całkowicie zgodni z pierwotnym kierunkiem politycznym. Z perspektywy czasu, zaczynając jako mała, jednorodna grupa „najpierw działanie”, nie mieliśmy narzędzi ani perspektywy, by poradzić sobie z tym, co miało nadejść.
Jestem całkiem pewien, że ścisła linia partyjna nie jest odpowiedzią, ale widzę różnice, które pojawiły się w kwestiach takich jak wojowniczość i izraelska kontra antyizraelska perspektywa jako główny katalizator mojego osobistego odejścia z grupy. Być może jest to lekcja na temat organizowania się w ogóle, pokazująca, jak odwieczna struktura anarchistycznej grupy powinowactwa jest najlepszym sposobem na umożliwienie organizowania się na większą skalę przy jednoczesnym zachowaniu autonomii i różnorodności bez wymuszania dławiącego kompromisu politycznego. Oczywiście nie ma magicznych recept, a niektóre kwestie, z którymi AAtW borykało się po moim odejściu, nie były ze sobą powiązane, ale uważam, że może to być istotna lekcja.
W jaki sposób nowy rząd zmienił kontekst izraelskiego społeczeństwa i całej Palestyny? W jaki sposób nowe przepisy ograniczające uprawnienia Sądu Najwyższego mogą wpłynąć na sytuację, zarówno dla ciebie osobiście, jak i dla działaczy politycznych w ogóle? [Uwaga: zarówno to pytanie, jak i poniższa odpowiedź powstały przed wydarzeniami z 7 października].
Obecny rząd jest jednym z najgorszych i najbardziej niebezpiecznych w historii Izraela – a to wysoka poprzeczka. Bezczelnie wyraża i realizuje politykę czystek etnicznych. Zagrożenia, jakie stwarza, są naprawdę ogromne, ale najbardziej znaczące zagrożenie jest być może najmniej unikalne dla niego: fakt, że ten rząd jest autentyczną reprezentacją całego izraelskiego wyścigu politycznego coraz bardziej w kierunku skrajnej prawicy. Głównym punktem spornym w izraelskim społeczeństwie i tym, który przyciąga najwięcej uwagi na arenie międzynarodowej, jest atak rządu na sądownictwo – ale jest to estetyczny rozłam, zawoalowany jako walka o demokrację. W rzeczywistości jest to wewnętrzny spór o to, jak najlepiej zarządzać i utrzymywać żydowską supremację, która cieszy się niemal całkowitym poparciem w izraelskim społeczeństwie, także wśród tak zwanych liberałów.
Konkretne zmiany, które obecna koalicja stara się wymusić, prawdopodobnie osłabią sądy i uczynią je nieco mniej liberalnymi, ale sądy nigdy nie były obrońcami naszych praw, nie mówiąc już o prawach Palestyńczyków, ani nie hamowały polityki rządu. Nawet w niewielkim stopniu. Izraelskie sądownictwo jest i zawsze było fundamentalnym kamieniem węgielnym izraelskiego kolonializmu między rzeką a morzem; było niezbędne do umożliwienia syjonistycznej polityki i zapewnienia systemowi wokół niej renomowanego liberalnego pozoru prawnego. Izrael jest zależny od swojej zdolności do przedstawiania się i sprzedawania jako tak zwana tętniąca życiem demokracja. Słabsze sądownictwo może przynieść pewne szkody, ale uważam, że perspektywa postrzeganego zwycięstwa ruchu protestu przeciwko niemu stanowi jeszcze większe zagrożenie dla ogólnej walki z kolonializmem i apartheidem.
Ruch protestacyjny jest zdominowany przez połączenie rezerwistów wojskowych, byłych wysokich rangą członków osławionej izraelskiej tajnej policji, Szin Bet [izraelskiej służby bezpieczeństwa wewnętrznego], liberałów gospodarczych i różnych innych syjonistycznych i nacjonalistycznych grup. Istnieją pewne bardziej radykalne elementy, ale ich rola i wpływ są znikome. Flaga Izraela składa się z żydowskich symboli i jest emblematem żydowskiej wyłączności i supremacji, i nie jest przypadkiem, że jest to najbardziej widoczny symbol ruchu protestacyjnego. Grupy te są przywiązane do idei Izraela jako demokracji i do idei, że żydowska supremacja nie jest z tym sprzeczna. Ogólnie rzecz biorąc, jest to również najbardziej powszechny sentyment wśród mas uczestniczących w protestach. Każde zwycięstwo tego ruchu zostanie wykorzystane do wzmocnienia błędnego i niebezpiecznego poglądu, że izraelska demokracja zwyciężyła, błędnie sugerując, że na początku w ogóle istniała izraelska demokracja.
Czy anarchiści odegrali jakąkolwiek rolę w protestach?
Kwestia uczestnictwa w protestach podzieliła lokalnych anarchistów. Podczas gdy wielu czuje się wyobcowanych, niektórzy anarchiści zaangażowali się w „Blok Radykalny”, który, jak sama nazwa wskazuje, jest luźną koalicją radykałów uczestniczących w protestach. W moim rozumieniu postrzegają oni siebie bardziej jako kontrmanifestantów w ramach głównych wydarzeń.
Chociaż szanuję decyzję o próbie mobilizacji w izraelskim społeczeństwie i włożony w to wysiłek, nadal uważam, że jest ona błędna w obecnych okolicznościach. Ogólny ruch protestacyjny jest tak ogromny – i tak mocno zakorzeniony w przekonaniu, że Izrael jest demokracją, którą należy ocalić – że wessie, przechwyci lub wyprze wszelkie rozbieżne trendy w jego obrębie. Z powodów wyjaśnionych powyżej uważam, że obecny ruch jest być może największym zagrożeniem dla walki z izraelskim kolonializmem od czasu porozumień z Oslo i że Izrael prawdopodobnie wykorzysta go do odzyskania swojej międzynarodowej pozycji w podobny sposób, w jaki porozumienia zostały wykorzystane do odzyskania sił po pierwszej intifadzie z początku lat 90. W tamtym czasie wszystko, co się wydarzyło, to umocnienie dominacji nad Palestyńczykami i nasilenie ich wywłaszczenia.
W latach 90. izraelska skrajna prawica, która krótkowzrocznie postrzegała porozumienia z Oslo jako defetystyczny kompromis, była im przeciwna i masowo wyszła na ulice. My również sprzeciwialiśmy się porozumieniom – ponieważ w czasie rzeczywistym było jasne, w jaki sposób zostaną one wykorzystane przez Izrael do własnej rehabilitacji, a co gorsza, do zlikwidowania palestyńskiego powstania. W żadnym momencie nie rozważaliśmy jednak przyłączenia się do masowych prawicowych demonstracji mających na celu udaremnienie realizacji porozumień. Uważam, że dzisiejsza sytuacja jest nieco podobna. Być może bardziej zrozumiałym przykładem byłoby to, że wielu nazistów i faszystów sprzeciwia się globalizacji. Czy ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić połączenie z nimi rąk?
Jednak mój dyskomfort związany z jakimkolwiek udziałem w protestach fałszywej demokracji jest głębszy. Czuję, że w sytuacji osadniczo-kolonialnej, takiej jak ta w Palestynie, nasza rola nie jest i nie powinna być rolą umiarkowanych w społeczeństwie osadników. Musimy całkowicie odrzucić to społeczeństwo, jego punkt widzenia i politykę wewnętrzną. Musimy zrozumieć, że dysproporcja sił oznacza, że zmiana nie może przyjść z wewnątrz izraelskiego społeczeństwa. Naszą rolą jest osłabianie go, tworzenie rozłamów, sianie podziałów, stawianie oporu. W czasach sporów nie możemy próbować znaleźć drogi do izraelskiego społeczeństwa, ale z dala od niego i w walce z nim.
Z zewnątrz cały region wygląda jak beczka prochu gotowa do wybuchu. Czego potrzeba, by rozwinęło się coś pozytywnego? Co daje ci nadzieję?
Wolałbym nie handlować nadzieją, ponieważ jak każdy handel, jest to spektakl oszustwa. Dorastałem w ruchu wyzwolenia zwierząt w połowie i pod koniec lat 90., podczas pierwotnego Green Scare. Pamiętam, że czytałem list, który Free (Jeff Luers) wysłał z więzienia w jakimś zinie, może rok lub dwa po jego skazaniu, i który wywarł na mnie trwały wpływ. Minęło sporo czasu i nie mogę go teraz odnaleźć, nawet jeśli internet rzekomo udostępnia najrzadsze dokumenty na wyciągnięcie ręki, więc jestem pewien, że trochę się mylę, ale – skazany na ponad dwadzieścia lat więzienia – Free przywołał powstanie w getcie warszawskim jako przykład tego, jak nadzieja lub perspektywa sukcesu nie jest kryterium walki i oporu. Trafiło to w sedno wtedy i nadal trafia teraz.
Przyszłości nie da się przewidzieć. Dobry przyjaciel, który był zaangażowany w podziemny opór przeciwko reżimowi apartheidu w RPA, powiedział mi, że późne lata 80. były najciemniejszym okresem. [Prezydent Pieter Willem] Botha był u władzy, Stany Zjednoczone nadal mocno wspierały białą RPA jako ważny bastion antyradziecki, a koniec apartheidu nie był nawet w zasięgu wzroku. A potem ZSRR upadł i sytuacja geopolityczna dramatycznie się zmieniła, w zasadzie z dnia na dzień. Początkowo wszyscy myśleli, że to koniec, ponieważ Sowieci byli najważniejszymi zwolennikami ANC. Ale mniej oczywistym efektem ubocznym było to, że prozachodni rząd apartheidu w RPA nie był już bardzo ważny w erze pozimnowojennej; fakt, że istniał silny ruch, który wykorzystał te zmiany geopolityczne, doprowadził do zmian politycznych i (niedoskonałego) upadku apartheidu.
Morał z tej historii jest taki, by organizować i budować ruchy oporu nawet wtedy, gdy wszystko wydaje się stracone. Mój pogląd na anarchizm nie jest utopijny. W moich oczach każde zwycięstwo, każdy sukces musi być natychmiast postrzegany jako porażka, jako struktura władzy, z którą należy walczyć i którą należy obalić. Mówi się, że doskonałe jest wrogiem dobrego, ale to tylko dlatego, że brakuje im wyobraźni, a dobre nigdy nie jest wystarczająco dobre. Niedoskonałość jest czymś stałym, ale my po prostu walczymy, zamieniając zwycięstwo w porażkę i walkę na każdym kroku.
Załącznik: Oświadczenie Jonathana Pollaka przed sądem
Dziesięciu demonstrantów zostało zastrzelonych przez izraelskich żołnierzy w wiosce Beita na Zachodnim Brzegu w pobliżu Nablusu od czasu rozpoczęcia demonstracji w maju 2021 roku. 27 stycznia tego roku zostałem aresztowany przez funkcjonariuszy izraelskiej policji granicznej, gdy wracałem do domu po demonstracji w wiosce przeciwko izraelskiemu kolonializmowi i kradzieży ziem wioski w celu założenia nowego osiedla wyłącznie żydowskiego. Następnie zostałem oskarżony o rzucanie kamieniami, a teraz stoję przed tym sądem, aby przyznać się do tych zarzutów. Sprawa opiera się wyłącznie na fałszywych zeznaniach trzech funkcjonariuszy policji granicznej, którzy mnie zatrzymali. Policja odmówiła przeprowadzenia sensownego śledztwa wykraczającego poza zeznania funkcjonariuszy Straży Granicznej, w tym sprawdzenia mojego wyraźnego doniesienia, że słyszałem, jak funkcjonariusze Straży Granicznej uzgadniali ze sobą swoje zeznania. W przeciwieństwie do policji, która nie zawracała sobie tym głowy, mam dowody obalające zeznania funkcjonariuszy, pokazujące, że są one pełne kłamstw. W normalnych warunkach byłby to proces, któremu z przyjemnością pozwoliłbym w pełni się rozwinąć.
Okoliczności są jednak dalekie od normalnych. Ta sprawa, wyjątkowo, ma miejsce po tym, jak oskarżony złożył wniosek o zmianę miejsca procesu z izraelskiego sądu karnego na znacznie bardziej drakoński system sądów wojskowych, gdzie Palestyńczycy są sądzeni za podobne przestępstwa. Zażądałem, by sądzono mnie w sądzie wojskowym, ponieważ to właśnie tam moi palestyńscy towarzysze, którzy są regularnie aresztowani podczas demonstracji takich jak ta, w której zostałem zatrzymany, są sądzeni i skazywani na surowe kary na podstawie skąpych i często sfabrykowanych dowodów. Nic dziwnego, że prokuratura sprzeciwiła się temu wnioskowi, a sąd odrzucił go. Słabe (i nie do końca trafne) uzasadnienie prokuratora stanowego było takie, że moje centrum życia nie znajduje się na Zachodnim Brzegu. Jednak izraelscy osadnicy, którzy mieszkają i pracują na Zachodnim Brzegu, również nie są oskarżani przed sądami wojskowymi. Gdzie jest ich „centrum życiowe”? Głównym argumentem sądu za odrzuceniem mojego wniosku było to, że zarzucane mi przestępstwa nie są klasyfikowane jako przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu.
Nie jestem ekspertem w dziedzinie prawa i nie mam narzędzi – ani nie uważam tego za ważne – do oceny legalności decyzji sądu. Ale jedno nie ulega wątpliwości: Palestyńczycy, nie tylko ci żyjący bezpośrednio pod dyktaturą wojskową Izraela na Zachodnim Brzegu, są sądzeni w tysiącach przed izraelskimi sądami wojskowymi za identyczne lub podobne zarzuty. Oszczędzono mi takiego losu tylko dlatego, że państwo uważa mnie zarówno za obywatela, jak i członka rządzącej religii żydowskiej. Mój przyjaciel Tareq Barghouth – palestyński mieszkaniec Jerozolimy i były członek izraelskiej palestry – został osądzony, skazany i skazany przez izraelskiego żołnierza w mundurze w sądzie wojskowym na Zachodnim Brzegu. Tymczasem Amiram Ben Uliel, mieszkaniec izraelskiego osiedla na Zachodnim Brzegu i morderca rodziny Dawabsheh, który został skazany za znacznie poważniejsze przestępstwa terrorystyczne, był sądzony w cywilnym sądzie karnym w Jerozolimie.
Zaledwie dwa miesiące temu izraelscy osadnicy zastrzelili Qussai Ma’atan w wiosce Burqa na Zachodnim Brzegu. Dwóch osadników zostało aresztowanych pod zarzutem morderstwa. W tym samym czasie niektórzy mieszkańcy Burqa zostali również aresztowani w związku ze znacznie mniejszymi podejrzeniami o udział w konfrontacjach, które miały miejsce po wtargnięciu osadników do ich wioski. W sprawie osadników, która toczyła się przed izraelskim cywilnym sądem karnym, odbyło się kilka rozpraw, a w sprawie Palestyńczyków, która toczyła się przed sądem wojskowym, ani jedna. Powodem tego jest fakt, że Palestyńczycy muszą zostać postawieni przed sądem dopiero po 96 godzinach – czterokrotnie dłuższym niż przewiduje to izraelski kodeks karny.
Ta dyskryminująca polityka może być rzeczywiście uznana za legalną według standardów izraelskiego prawa, ale w swej istocie jest wyraźnym wyrazem izraelskiego reżimu apartheidu między rzeką a morzem.
Ale prawo to nie sprawiedliwość. Południowoafrykański apartheid był w swoim czasie chroniony przez lokalne prawo, podobnie jak francuski kolonializm w Algierii, biała supremacja w Rodezji i niezliczone inne pokonane reżimy kolonialne, które były wyraźnie niesprawiedliwe. W rzeczywistości prawo jest często projektowane jako przeciwieństwo sprawiedliwości.
Niesprawiedliwość status quo jest tak oczywista i niezaprzeczalna, że nawet były szef osławionego izraelskiego Mossadu, Tamir Pardo, został niedawno zmuszony do przyznania, że „na terytorium, na którym dwoje ludzi jest sądzonych na podstawie dwóch systemów prawnych, jest to państwo apartheidu”.
Sprawa ta, wbrew temu, co można by sądzić po lekturze aktu oskarżenia, nie dotyczy zamieszek czy utrudniania pracy i napaści na funkcjonariuszy policji, ale raczej represji i oskarżania oporu wobec izraelskiego kolonializmu i jego reżimu apartheidu. Moja odpowiedź na zarzuty i fakty opisane w akcie oskarżenia jest nieistotna. Ponieważ sam sposób prowadzenia tego procesu jest wyrazem izraelskiego apartheidu, współpraca byłaby samozadowoleniem. Przez ponad dwadzieścia lat poświęcałem swój czas na walkę z kolonialnymi rządami Izraela i teraz nie chcę i nie mogę z nimi współpracować, nawet jeśli moja decyzja oznacza ponowne trafienie za kratki.
Dlatego też, mimo że nie mam zamiaru przyznawać się do czegoś, czego nie zrobiłem, nie będę przesłuchiwał świadków strony państwowej, wzywał żadnego w moim imieniu ani sam zeznawał; nie będę kwestionował tak zwanych dowodów oskarżenia, ani nie przedstawię żadnych własnych dowodów obalających. Izraelski kolonializm i jego reżim apartheidu są bezprawne w swej istocie. Ten sąd jest bezprawny. Postępowanie w tej sprawie, które uzupełnia inne postępowania toczące się w równoległym i nielegalnym sądzie wojskowym, którego raison d’être jest tłumienie oporu, jest bezprawne. Jedyną rozsądną odpowiedzią na to oskarżenie, na tę rzeczywistość, jest walka o wolność i wyzwolenie. Żaden głos nie jest głośniejszy od głosu powstania!