Pomimo usilnych prób w całym kraju, propagandowa ofensywa nacjo-kibolki, mająca rozbić środowisko Strajku Kobiet, chyba nie za bardzo się udała. Transparenty zapewniające o wsparciu kobiet, byciu tylko „przeciwko lewactwu i antifie” oraz deklaracje różnych ekip kibolskich, nie za bardzo kogokolwiek przekonały. Były oczywiście jednostkowe przypadki, jak np. w Gliwicach, gdzie europoseł Łukasz Kohut, jak na porządnego libka przystało, zbijał z ekipą Piasta piątki i strasznie się cieszył, że kibice wspierają prawa kobiet. Tego typu skrajną naiwność połączoną z głupotą na szczęście tym razem można było zaobserwować wyjątkowo rzadko.
Nacjo-kibolscy ORMOwcy Kaczyńskiego są z tego powodu dosyć smutni. Wystawanie jak idioci pod pustymi kościołami, których nikt nie atakuje, szybko im się znudziło. Bezpośrednie ataki na demonstracje nie zawsze z kolei kończyły się powodzeniem, bo ludzie się ogarnęli i w wielu miejscach stawili opór, więc trzeba było często palić wrotki, a jak pokazują słynne już sceny z Warszawy, nie każdemu „prawdziwemu patriocie” ewakuacja się udała.
Jaki jest kolejny logiczny krok? Próba zastraszenia tzw. miękkich celów, czyli osób i biznesów sympatyzujących ze Strajkiem Kobiet. Lokale można zaatakować w nocy i bez świadków, nie trzeba ryzykować poniżającej ucieczki przed tłumem albo zebrania oklepu i do tego można się później ponapinać jaką świetną akcję się zorganizowało. Tym razem padło na Poznań i lokal Vege Pizzy.
Vege Pizza znana jest w rejonie z dobrych warunków zatrudnienia, świetnej pizzy oraz zaangażowania właścicieli i pracowników w sprawy społeczne. Oczywiście w przypadku Strajku Kobiet nie było inaczej. To nie spodobało się lokalnym nacjo-śmieciom. Lokal został osprejowany, dostało się też z rozpędu sąsiadującemu salonowi fryzjerskiemu (może ścinali za bardzo w lewą stronę?). Jeśli przy okazji tej akcji liczono na zastraszenie właścicieli i zniechęcenie ich do popierania Strajku Kobiet, to chyba efekt będzie raczej odwrotny, tym bardziej że to nie pierwsza akcja w wykonaniu tych zboczeńców.
Komentarze do akcji ze strony ludzi nie zostawiły na bohaterskich „patriotach” suchej nitki. To tylko niewielka ich część:
„zrobili sobie przerwę od pilnowania kościołów?”
„Tydzień temu to środowisko oburzało się na bazgranie po ścianach. Ciężko nadążyć„
„co za półmózgi, atak na wegetarian.”
„Świństwo! Jedno z nielicznych gastro, które naprawdę dba o prawa pracownika. | odp: tak właśnie im zależy na rodakach i ich dobrobycie.„
„Jakby ktoś miał wątpliwości, że kibole to naziole to niech sobie popatrzy na te ładne celty.„
„Oni dalej walczą z wyimaginowaną antifą? Może niech sobie znajdą nowego wroga, np. Voldemorta?”
„mmm napisanie na murach kościoła – macie krew na rękach – świętokradztwo, straż narodowa, ochrona kościołów, popisanie bogu ducha winnej pizzerii – hehe dobry uczynek jebać antifę”
Tego typu zagrania, to zresztą dla środowisk narodowców nic nowego. W podobny sposób w zeszłym roku dostało się na przykład wegańskiemu lokalowi House Of Seitan z Trójmiasta i Browarowi Sabotaż z Wrocławia. Wszystko to po raz kolejny pokazuje, że środowiska nacjonalistyczne, w tym skrajnie prawicowa część kibolki, bardzo chętnie odgrywa rolę pożytecznych idiotów władzy. Nieważne jak głośno by temu zaprzeczali, coraz więcej osób widzi jak jest naprawdę. Ich zadanie, czyli próbę zastraszania ruchów społecznych i atakowania wszystkiego, co zagraża rządowi wykonują bardzo sumiennie, tak jak zresztą wszystkie uliczne ruchy skrajnie prawicowe na świecie. Różnego rodzaju nacjonalistyczne ekipy próbują postawić się w roli tych, którzy decydują jak, i w jakiej sprawie można protestować. Wizja świata, w której wszyscy mają ich głęboko w dupie, musi ich naprawdę mocno przerażać.