Politics

Posłowie do Marszu Niepodległości

Kiedy to piszę, mineło już kilka dni od corocznego skrajnie prawicowego zlotu zwanego „Marszem Niepodległości”. Czas więc na małe podsumowanie antyfaszystowskim okiem.


Na „Marszu Niepodległości” jak zwykle nie zabrakło wszelkiego rodzaju nacjonalistycznej patologii. Oprócz rodzimych skrajnych prawicowców wszelkich odcieni, obecni byli włoscy neofaszyści, naziści z USA, pojawił się nawet kontyngent białoruski. Hasła o „Kijowie i Warszawie wspólnej sprawie” mieszały się z transparentami o tym, żeby zatrzymać ukrainizację Polski. Były transparenty z miotłą wymiatajacą gwiazdę Dawida razem z lewicowymi symbolami. Jesteśmy pewni, że wszyscy „zainteresowani” stwierdzą, że oczywiście żadnego antysemizmu nie było zarówno na tym banerze oraz na marszu.

Stara śpiewka o rodzinach z dziećmi oraz „patriotach” świętujących Dzień Niepodległości. Oczywiście nie zabrakło celtykow, nazistowskich flag z Czarnym Słońcem, banerów w stylu „White Lives Matter” i tym podobnych smaczków. Ta sama mieszanka wykluczających sie wzajemnie ideologii i organizacji, jak z resztą co roku.

W tym samym marszu paradowali również politycy obozu rządzącego, m.in Ziobro czy Macierewicz, którym nie przeszkadza wspólny marsz z tego rodzaju towarzystwem. Dziwić się od dawna nie dziwimy. Nasuwa się natomiast kilka komentarzy na temat treści prezentowanych przez polskich nacjonalistów. Jednym z haseł jakie mieli na transparencie było: „Wasz kryzys, nasze koszty”. Szczytem hipokryzji jest mówienie o rosnących cenach i kryzysach, idąc wspólnie na marszu z politykami z koalicji rządzącej, którzy za ten kryzys odpowiadają. Mało tego, idąc na marszu z pieniędzy podatnika, bo jego organizatorzy otrzymali od rządu wielomilionowe dotacje. Bąkiewicz liczy hajs, politycy się cieszą, a pożyteczni nacjonalistyczni idioci pomagają odwracać uwagę od prawdziwych przyczyn kryzysu.

Generalnie sporo rzeczy jest po staremu. Nadal podczas marszu wszelkiego rodzaju skrajnie prawicowe ameby otwarcie propagują swoją chorą ideologię, po czym następuje spektakl udawania, że marsz to oczywiście spokojne, patriotyczne święto. Propagandziści z prawej strony jak co roku prześcigają się w wybielaniu tej imprezy, m.in klasycznym trikiem „chodżcie pokażemy jakieś niebiałe osoby z polskimi flagami, będzie dowód że marsz jest dla każdego”. Po czym opuszczają zasłonę milczenia na rasistowskie symbole i okrzyki. Taki polski odpowiednik popularnego na zachodzie „nie jestem rasistą, mam czarnego kolegę”. W tym roku dosyć wyjątkowo nie doszło do tradycyjnej demolki centrum i wielkiej bitwy z prewencją. Czyżby duch husarii w narodzie ginął?

Ciekawe są natomiast konflikty wewnątrz całej imprezy. Przywództwo Bąkiewicza coraz mniej narodowcom się podoba, tym bardziej że niejeden by chciał położyć łapę na tym dochodowym przedsięwzięciu. Do tego doszły jeszcze przezabawne obrazki z kilku miejsc, gdzie narodowcy pobili sie między sobą. Warte wyróżnienie jest szeroko udostępnione w internecie przekopanie przez całą grupę z bloku 3 Drogi kolesia, któremu nie podobały się ukraińskie flagi. I tak to kręci się ten narodowy cyrk.


Komentarze

Strona ma charakter tylko i wyłącznie informacyjny. Nie namawiamy nikogo do łamania prawa.

Exit mobile version