Skontaktuj się z nami

Hej, czego szukasz?

161 CREW

Publicystyka

Powstanie w Kazachstanie

Tłumaczenie artykułu z CrimethInc

W Kazachstanie, w odpowiedzi na rosnące koszty życia i przemoc autorytarnego rządu, wybuchło pełnowymiarowe powstanie. Demonstranci zajęli budynki rządowe w wielu częściach kraju, zwłaszcza w Ałmaty, największym mieście kraju, gdzie tymczasowo zajęli lotnisko i podpalili budynek Kapitolu. W chwili, gdy to publikujemy, policja odzyskała centrum Ałmaty, zabijając przy tym co najmniej kilkadziesiąt osób, podczas gdy wojska z Rosji i Białorusi przybywają, aby dołączyć do nich w tłumieniu protestów. Naszym obowiązkiem wobec ofiar tych represji jest zrozumieć, dlaczego powstały do walki. W poniższym reportażu przedstawiamy wywiad z kazachską emigrantką, która bada, co skłoniło ludzi w Kazachstanie do buntu — i analizuje implikacje tego powstania dla całego regionu.

„To, co dzieje się teraz w Kazachstanie, nigdy wcześniej się tu nie zdarzyło”.

„Przez całą noc były wybuchy, przemoc policji wobec ludzi, a niektórzy ludzie palili samochody policyjne (i kilka przypadkowych). Teraz ludzie maszerują głównymi ulicami i coś się dzieje w pobliżu Akimatu (budynek parlamentu)”.

Ostatnia wiadomość, którą otrzymaliśmy od naszej towarzyszki z Kazachstanu, anarcho-feministki z Ałmaty, krótko przed godziną 16:00 (czasu wschodniokazachskiego), zanim straciliśmy kontakt.

Powinniśmy rozumieć powstanie w Kazachstanie w kontekście globalnym. Nie jest to po prostu reakcja na autorytarny reżim. Protestujący w Kazachstanie reagują na ten sam wzrost kosztów życia, przeciwko któremu od lat protestują ludzie na całym świecie. Kazachstan nie jest pierwszym miejscem, gdzie wzrost cen gazu wywołał falę protestów — dokładnie to samo wydarzyło się we Francji, Ekwadorze i w innych miejscach na świecie, pod rządami różnych administracji i form rządów.

To, co jest istotne w tym konkretnym powstaniu, to nie to, że jest bezprecedensowe, ale to, że dotyczy ludzi stawiających czoła tym samym wyzwaniom, z którymi my również się mierzymy, gdziekolwiek żyjemy.

Znacząca jest również chyżość, z jaką Rosja podejmuje działania, aby pomóc w stłumieniu powstania. Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym [CSTO], sojusz wojskowy składający się z Rosji, Armenii, Białorusi, Kazachstanu, Kirgistanu i Tadżykistanu — na czele z Rosją — zobowiązała się do wysłania sił do Kazachstanu. Po raz pierwszy CSTO wysłało wojska w celu wsparcia jednego z państw członkowskich; odmówiło ono pomocy Armenii w 2021 r., podczas jej konfliktu z Azerbejdżanem.

Pouczające jest to, że wojna między Armenią a Azerbejdżanem nie uzasadnia interwencji CSTO, ale potężny ruch protestu już tak. Podobnie jak w przypadku innych projektów imperialnych, głównym zagrożeniem dla rosyjskiej strefy wpływów („Rusosfery”) nie jest wojna, lecz rewolucja. Rosja znacząco skorzystała na wojnie domowej w Syrii i tureckiej inwazji na Rojavę, rozgrywając Syrię i Turcję przeciwko sobie w celu zdobycia przyczółka w regionie. Jednym ze sposobów, w jaki Władimir Putin utrzymał się przy władzy w Rosji, było mobilizowanie rosyjskich patriotów do wspierania go w wojnach w Czeczenii i na Ukrainie. Wojna — nieustanna wojna — jest nieodłączną częścią rosyjskiego projektu imperialnego, tak jak wojna służyła amerykańskiemu projektowi imperialnemu w Iraku i Afganistanie. Wojna jest zdrowiem państwa, jak to ujął Randolph Bourne.

Powstania, z drugiej strony, muszą być tłumione wszelkimi niezbędnymi środkami. Gdyby miliony ludzi w Rusosferze, którzy cierpią z powodu kombinacji kleptokracji i neoliberalizmu, zobaczyły, że w którymś z tych krajów powstanie się udało, pospieszyłyby za nim. Patrząc na fale protestów na Białorusi w 2020 roku i w Rosji rok temu, widzimy, jak wielu ludzi jest do tego skłonnych, nawet bez nadziei na sukces.

W kapitalistycznych demokracjach, takich jak Stany Zjednoczone, gdzie wybory mogą wymienić jeden gang samozwańczych polityków na inny, sama iluzja wyboru służy odwróceniu uwagi ludzi od podejmowania działań mających na celu doprowadzenie do prawdziwej zmiany. W reżimach autorytarnych, takich jak Rosja, Białoruś i Kazachstan, nie ma takiej iluzji; panujący porządek jest narzucany wyłącznie przez desperację i brutalną siłę. W tych warunkach każdy może dostrzec, że rewolucja stanowi jedyną drogę naprzód. W istocie, władcy wszystkich tych trzech krajów zawdzięczają swoją władzę fali rewolucji, która rozpoczęła się w 1989 roku i doprowadziła do upadku bloku wschodniego. Nie można winić ich poddanych za to, że podejrzewają, iż tylko rewolucja może zmienić ich sytuację.

Rewolucja — ale w jakim celu? Nie możemy podzielać optymizmu liberałów, którzy wyobrażają sobie, że zmiana społeczna w Kazachstanie będzie tak prosta, jak przepędzenie autokratów i przeprowadzenie wyborów. Bez gruntownych zmian gospodarczych i społecznych, każda zmiana jedynie polityczna pozostawiłaby większość ludzi na łasce tego samego neoliberalnego kapitalizmu, który ich dziś pogrąża.

A w każdym razie Putin nie podda się tak łatwo. Prawdziwa zmiana społeczna — w Rusosferze, podobnie jak na Zachodzie — będzie wymagała długotrwałej walki. Obalenie rządu jest konieczne, ale niewystarczające: aby obronić się przed przyszłym politycznym i ekonomicznym przymusem, zwykli ludzie będą musieli rozwinąć kolektywną siłę na horyzontalnej, zdecentralizowanej podstawie. To nie jest praca na jeden dzień czy rok, ale na całe pokolenie.

To, co anarchiści mają do wniesienia do tego procesu, to propozycja, aby te same struktury i praktyki, które rozwijamy w trakcie walki z naszymi ciemiężcami, służyły nam również do tworzenia lepszego świata. Anarchiści odegrali już ważną rolę w powstaniu na Białorusi, pokazując wartość sieci horyzontalnych i działań bezpośrednich. Marzenie liberalizmu, aby przebudować cały świat na obraz Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej, już okazało się puste — Stany Zjednoczone i Europa Zachodnia na wiele sposobów torpedowały wysiłki zmierzające do realizacji tego marzenia w Egipcie, Sudanie i innych miejscach. Marzenie o anarchizmie wciąż czeka na swój test w praktyce.

W odpowiedzi na wydarzenia w Kazachstanie, niektórzy rzekomi „antyimperialiści” po raz kolejny papugują odwieczny punkt widzenia rosyjskich mediów państwowych, że wszelki sprzeciw wobec jakiegokolwiek reżimu, który jest sprzymierzony z Rosją Putina, może być jedynie wynikiem zachodniej interwencji. Jest to szczególnie oburzające, gdy państwa w rosyjskiej strefie wpływów w dużej mierze porzuciły wszelkie pozory socjalizmu, oddając się polityce neoliberalnej, która wywołała rewoltę w Kazachstanie. W zglobalizowanej gospodarce kapitalistycznej, w której wszyscy jesteśmy poddani tym samym spekulacjom i niepewności, nie powinniśmy pozwolić, aby rywalizujące ze sobą światowe mocarstwa rozgrywały nas przeciwko sobie. Powinniśmy przejrzeć całą tę farsę. Stwórzmy wspólną, międzykontynentalną sprawę, wymieniając się taktyką, inspiracją i solidarnością, aby zbudować nasze życie od nowa.

Zwykli ludzie w Kazachstanie, którzy powstali w tym tygodniu, pokazali, jak daleko możemy się posunąć — i jak wiele jeszcze musimy zrobić razem.

Wojska rosyjskie wyruszają do Kazachstanu.

Tło powstania

Wczesnym rankiem 6 stycznia (czasu wschodniokazaskiego), po tym, jak przerwy w dostawie prądu uniemożliwiły przeprowadzenie wywiadu z uczestnikami ruchu w Ałmaty, przeprowadziliśmy następujący wywiad z kazaskim zwolennikiem anarchizmu mieszkającym za granicą.

Dla kontekstu, jakie anarchistyczne, feministyczne i ekologiczne projekty lub ruchy istniały w Kazachstanie w XXI wieku?

Na początku była opozycja wobec pierwszego (ex-komunistycznego) prezydenta, Nursułtana Nazarbajewa, który w końcu stanął na czele Kazachstanu w erze postsowieckiej. Od połowy lat 90. zaczął on stawać się coraz bardziej autorytarny, zmieniając struktury rządzenia w celu uzyskania większych uprawnień prezydenckich. To przysporzyło Nazarbajewowi przeciwników wśród elit politycznych w całym spektrum politycznym. Zaskakująco, komuniści, socjaldemokraci, centryści i ludzie biznesu współpracowali, wzywając do przyjęcia bardziej demokratycznej konstytucji z ograniczoną władzą prezydenta.

Jeśli chodzi o ruchy oddolne, byli anarchiści, którzy byli raczej ruchem podziemnym, był też ruch socjalistyczny, którego przywódca w końcu uciekł z Kazachstanu. Byli też nacjonaliści i radykalni islamiści, ale oni również nie byli zbyt popularni, były to ruchy podziemne.

Jeśli chodzi o ekologów, to jeśli cieszyli się oni jakimś zainteresowaniem opinii publicznej, to głównie ze strony grup wsparcia. W Kazachstanie tylko około sześciu zarejestrowanych partii ma prawo uczestniczyć w wyborach; reszta jest po prostu odrzucana. Jednak grup poparcia jest bardzo dużo.

Od lat 2000 rząd nigdy nie dopuścił do udziału w wyborach żadnej rzeczywistej opozycji. Kandydaci mieli różne twarze, ale te same myśli: aby upodobnić się do „konkurencyjnego” środowiska politycznego, w którym jeden silny człowiek ciągle wygrywa — podobnie jak w Rosji, na Białorusi i w innych dyktatorskich krajach postsowieckich.

Czy w Kazachstanie istnieją partie opozycyjne?

Jeśli chodzi o partie opozycyjne, to w Kazachstanie w zasadzie ich nie ma. Kiedyś, w latach 90. i 2000., istniały takie partie, ale wszystkie zostały zamknięte lub zdelegalizowane przez władze. Dzisiaj są ludzie, którzy twierdzą, że reprezentują opozycję, ale mieszkają za granicą, na przykład na Ukrainie. Nie mają żadnego realnego związku z ulicą.

Jest też wśród nich jakaś rywalizacja: widziałem, jak wszyscy oskarżają się nawzajem o współpracę z władzą. Próbują nakłonić niezadowolonych obywateli do robienia rzeczy, które w rzeczywistości nie stanowią żadnego zagrożenia dla rządu, rzeczy, które dają złudzenie wprowadzania zmian, jak na przykład mówienie ludziom, by prowadzili pokojowy dialog z lokalnymi urzędnikami lub by uczestniczyli w wyborach poprzez celowe niszczenie kart do głosowania jako sposób na „protest” przeciwko wyborom — każda taktyka, która daje złudzenie walki z rządem, podczas gdy w rzeczywistości jest to tylko strata czasu.

W ostatnich latach ten rodzaj opozycji zaczął pojawiać się również wewnątrz kraju; znikąd pojawili się przypadkowi aktywiści tworzący ruchy polityczne i organizujący pikiety bez doświadczania jakichkolwiek form prześladowań, podczas gdy zwykli ludzie są zawsze zatrzymywani przez policję natychmiast, gdy tylko zaprotestują.

Jedna z nietypowych grup opozycyjnych — nie potrafię powiedzieć, czy jest to opozycja kontrolowana — nazywa się Demokratyczny Wybór Kazachstanu. Na jej czele stoi mieszkający we Francji biznesmen o nazwisku Muchtar Abljazow. Jeśli poszukacie jego nazwiska, zobaczycie artykuły o domniemanych przypadkach prania brudnych pieniędzy i procesach sądowych. W latach 90. był on ministrem; kiedy dołączył do opozycji, został uwięziony przez rząd Kazachstanu. Został zwolniony, ale w końcu uciekł z Kazachstanu i żył na wygnaniu. Od tego czasu stoi na czele opozycji politycznej, która cieszy się największym poparciem w mediach społecznościowych. Większość osób związanych z jego ruchem jest prześladowana i aresztowana, co ma miejsce od 2017 roku. Każdy protest, który organizował z zagranicy, był tłumiony, z masową obecnością policji w miejscach publicznych. Zdarzały się przypadki wyłączania internetu w całym kraju.

W każdym razie to, co dzieje się teraz w Kazachstanie, jest zupełnie niespodziewane.

Jakie napięcia wewnątrz Kazachstanu poprzedziły te wydarzenia? Jakie są linie podziału w kazachskim społeczeństwie?

To, co naprawdę poruszyło ludność, miało miejsce w mieście Żangaözen. Miasto to produkuje ropę naftową, ale jego mieszkańcy należą do najbiedniejszych w kraju. Miasto znane jest z krwawych wydarzeń z 2011 roku, kiedy to doszło do strajku pracowniczego, a władze nakazały policji strzelać do ludzi. Tragedia ta pozostała w pamięci ludzi, zwłaszcza mieszkańców miasta, a od tego czasu miały tam miejsce kolejne małe strajki w przemyśle naftowym — choć były one pokojowe i nie doprowadziły do rozlewu krwi. Od 2019 roku strajki i protesty stały się tam bardziej powszechne. Jednocześnie, ze względu na czynniki ekonomiczne, ludzie stali się bardziej aktywni w polityce w całym kraju, ponieważ ceny ropy naftowej spadły na całym świecie, co miało wpływ na gospodarkę Kazachstanu. W miarę jak kazachska waluta Tenge stawała się coraz słabsza, ludzie mogli sobie pozwolić na coraz mniej.

W Kazachstanie istnieją również inne poważne problemy: brak czystej wody w wioskach, problemy ekologiczne, ludzie żyjący w długach, korupcja i nepotyzm w systemie, w którym każdy sprzeciw może być łatwo stłumiony. Większość ludzi nadal żyje w takich warunkach, podczas gdy gospodarka służyła miliarderom kazachskiego biznesu, którzy mają powiązania z urzędnikami państwowymi i innymi prominentnymi osobami. Na początku lat 2000, ludzie w Kazachstanie mieli promyk nadziei, ponieważ gospodarka rozwijała się dzięki rezerwom gazu ziemnego; w konsekwencji, poziom życia wielu ludzi wzrósł. Wszystko zmieniło się w 2014 roku, kiedy ceny ropy naftowej spadły na całym świecie, a wojna na Ukrainie doprowadziła do sankcji przeciwko Rosji — co miało wpływ na uzależniony od Rosji Kazachstan.

W latach 2014-2016 miały miejsce niewielkie protesty, ale zostały one łatwo stłumione. W latach 2018-2019 wzmocniły się one, częściowo dzięki wspomnianemu opozycyjnemu biznesmenowi, Muchtarowi Abljazowowi, który wykorzystał media społecznościowe, aby zyskać popularność. Polityczne protesty i aktywizm były organizowane pod szyldem partii Demokratyczny Wybór Kazachstanu.

Sytuacja jeszcze pogorszyła się po 2020 roku, gdy wybuchła pandemia COVID-19. Ludzie stracili pracę, niektórzy zostali bez możliwości płacenia za towary, otrzymując od rządu bardzo niewielkie wsparcie, a ograniczenia zdrowotne spowodowały, że ludzie stali się bardziej sfrustrowani i nieufni wobec rządu. A potem wzrosły ceny towarów, w szczególności żywności — miało to miejsce na całym świecie, ale w Kazachstanie miało to znaczący wpływ na życie codzienne.

Wracając do miasta Żangaözen, w którym doszło do rozlewu krwi, cena skroplonego gazu gwałtownie wzrosła w miejscu, gdzie paliwo to jest produkowane. Koszt ten stale rósł przez ostatnie dziesięć lat, ale w końcu wzrósł jeszcze bardziej, gdy rząd przestał go dotować, pozwalając, by decydował o tym rynek.

W tym mieście już wcześniej miały miejsce małe protesty w tej sprawie — ale 1 stycznia 2022 roku cena skroplonego gazu, który jest używany do zasilania pojazdów, niespodziewanie wzrosła dwukrotnie. To rozwścieczyło ludzi. Masowo protestowali na placu. Organy ścigania wydawały się niezdecydowane, aby rozpędzić protest. Inne wioski w prowincji zareagowały i w proteście zaczęły blokować drogi. Następnie, w ciągu kilku dni, protesty rozprzestrzeniły się na cały kraj.

To, co zaczęło się od protestu w związku z podwyżką cen gazu, rozrosło się głównie z powodu innych problemów, o których wspomniałem wcześniej. To zmotywowało ludzi do wyjścia na ulice i do strajku.

Opisz różne programy różnych grup po obu stronach tej walki. Czy można wyróżnić jakieś frakcje lub nurty w demonstracjach?

Na początku rząd ignorował problemy związane z cenami gazu, próbując przyzwyczaić do nich ludzi, a nawet obwiniając konsumentów za wysoki popyt. W końcu obniżył cenę, ale to nie powstrzymało protestów. Następnie państwo zasadniczo zaprzeczyło swojemu udziałowi w zawyżaniu cen gazu, ale w miarę nasilania się protestów rząd zaczął przyznawać się do winy, aby uspokoić ludzi. Na przykład, zobowiązał się do wprowadzenia polityki oferującej ludziom pomoc ekonomiczną, po tym, jak ignorował ich przez lata.

Ale protesty wciąż nie ustały. Niewiele osób ufa rządowi lub go popiera. Demonstrujący ludzie chcą po prostu lepszego życia, takiego, jakie wyobrażają sobie w rozwiniętych krajach europejskich. Oczywiście, różne są żądania różnych ludzi — jedni domagają się dymisji całego rządu, inni chcą nowej formy demokratycznego rządu, konkretnie systemu parlamentarnego bez prezydenta wykonawczego, a jeszcze inni chcą więcej miejsc pracy i przemysłu oraz lepszych warunków socjalnych.

Jedne z najostrzejszych zamieszek i grabieży mają miejsce w starej stolicy radzieckiego Kazachstanu, Ałmaty, która jest finansową metropolią Kazachstanu. Ludzie plądrują i podpalają sklepy. Przejęli kontrolę nad budynkiem władz lokalnych i podpalili go.

Rząd przyczynił się do tej sytuacji, ponieważ nie spełnił żądania ustąpienia i stworzenia nowego demokratycznego systemu politycznego. Obecny prezydent Kazachstanu, który jest bliskim sojusznikiem byłego i pierwszego prezydenta Nazarbajewa, dolewa oliwy do ognia, odmawiając przekazania władzy. Im dłużej będzie on utrzymywał swoje stanowisko, tym więcej będzie przemocy, ponieważ ani rząd, ani protestujący nie są w stanie pójść na kompromis. Tak długo, jak będzie to trwało, ludziom, którzy dopuszczają się aktów przemocy, będzie to uchodziło na sucho. W Ałmaty panuje bezprawie; wydaje się, że nikt nie jest pewien, kto tam teraz rządzi, ponieważ biuro burmistrza zostało spalone, a on sam zniknął z widoku publicznego. Całe miasto jest obstawione barykadami, obsadzonymi przez uzbrojonych protestujących.

W mieście teoretycznie obowiązuje godzina policyjna, ale w praktyce służby porządkowe są nieobecne lub przyłączyły się do protestów — z tego, co słyszę, miasto przypomina Komunę Paryską. W tym momencie, biorąc pod uwagę rozwój wydarzeń, nie nazwałbym ludzi tam protestujących protestującymi, ale rewolucjonistami — zwłaszcza widząc uzbrojonych cywilów.

Splądrowany sklep w Kazachstanie.

Przedstaw nam chronologię wydarzeń z ostatniego tygodnia.

Protest rozpoczął się w produkującym ropę naftową mieście Żangaözen 2 stycznia. Już następnego dnia rano inne miasta i wsie w zachodnim Kazachstanie zaczęły solidarnie protestować.

Najbardziej masowe protesty miały miejsce w nocy, kiedy niepokoje rozprzestrzeniły się na inne miasta, w tym Ałmaty. Późną nocą 4 stycznia ludzie w Ałmaty wyszli na główny plac przed ratuszem. Ustawiono tam ogromne oddziały policji. Doszło do starć, ale protestujący mieli przewagę.

Wczesnym rankiem 5 stycznia zostali oni rozproszeni, ale około 9 rano, w mglistym poranku, ponownie się przegrupowali. Niektórzy funkcjonariusze organów ścigania zmienili nawet strony i przyłączyli się do protestu. W końcu, około 10 rano, protestujący ponownie wyszli na plac i zdołali szturmować ratusz, podpalając budynek. Funkcjonariusze sił bezpieczeństwa uciekli z Ałmaty, pozostawiając miasto pod kontrolą protestujących.

Od tego czasu wydaje się, że prezydent ponownie wysłał tam wojsko, próbując przejąć kontrolę. Nie wiem, jak to się odbywa, ale słyszałem, że w nocy 5 stycznia lub wcześnie rano 6 stycznia ludzie zaczęli plądrować i kraść broń, odnotowano też strzały z broni palnej.

W innych miastach jest spokojniej, na placach odbywają się masowe protesty. Wydaje mi się, że protestujący zajęli budynki władz lokalnych w kilku innych miastach, ale z tego, co wiem, są one mniej chaotyczne w porównaniu z Ałmaty.

W stolicy kraju Nur-Sułtanie, jest spokojnie, ale ludzie widzieli ogromną liczbę policjantów otaczających pałac prezydencki. W zasadzie cały pałac prezydencki jest zamknięty.

Krótko mówiąc, cały Kazachstan przypomina teraz „Igrzyska Śmierci”. Jeśli widziałeś tę trylogię lub jeśli znasz podstawowe streszczenie fabuły, wiesz, o czym mówię. Ludzie jeden po drugim przejmują kontrolę nad różnymi miastami. I znowu, prezydent nie chce odejść i pozwolić opozycji zreformować system. Lecz jeśli tak się nie stanie, spodziewam się większego chaosu, aż do obalenia rządu lub brutalnego stłumienia protestów.

Czy uważasz, że uczestnicy tych protestów mają jakieś punkty odniesienia do ruchów protestacyjnych, które wybuchły we Francji, Ekwadorze i innych miejscach na świecie w odpowiedzi na rosnące ceny paliw? Co wpływa na stosowaną przez nich taktykę?

Myślę, że na wiele z nich wpłynęły protesty, które miały miejsce w innych krajach postsowieckich, takich jak Białoruś czy Kirgistan. Wydaje się, że w Ałmaty mieszkańcy czerpali przykład z sąsiedniego Kirgistanu, gdzie ludzie również szturmowali rząd i palili budynki, ale w porównaniu z Kirgistanem rząd został obalony szybciej. W Kirgistanie do tej pory miały miejsce trzy rewolucje; biorąc pod uwagę jego bliskie sąsiedztwo i związki kulturowe z Kazachstanem, ponieważ oba kraje mówią językami turkijskimi, myślę, że jego przykład odegrał znaczącą rolę w Kazachstanie.

Jakie są możliwe dalsze scenariusze?

Z mojego punktu widzenia, mogę sobie wyobrazić kilka scenariuszy. Albo rząd ustąpi — lub zostanie obalony — i Kazachstan rozpocznie drogę do demokratyzacji, albo rząd stłumi powstanie przy użyciu ogromnych sił, w tym z udziałem innych państw.

Prezydent Kazachstanu, Kassym-Jomart Tokajew, zwraca się do CSTO (Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, sojusz wojskowy, w skład którego wchodzą Rosja, Armenia, Białoruś, Kazachstan, Kirgistan i Tadżykistan) o przysłanie „sił pokojowych”. Krótko mówiąc, prezydent zaprasza obce wojska do Kazachstanu w celu stłumienia protestów. Albo uzbrojeni protestujący jakoś odeprą te siły i rząd upadnie, albo rewolucjoniści poddadzą się i zostaną zmiażdżeni.

Kazachstan stoi w obliczu mrocznej przyszłości. To wojna o wolność lub porażka, a porażka oznaczałaby potencjalną utratę większej ilości swobód i być może suwerenności.

Co mogą zrobić ludzie spoza Kazachstanu, aby wesprzeć uczestników walki?

Jedynym realnym sposobem wsparcia przez ludzi spoza Kazachstanu jest zwrócenie większej uwagi na wydarzenia i być może zorganizowanie jakiejś pomocy.

Fragment obalonego pomnika prezydenta Nursułtana Nazarbajewa.

Wnioski: Spojrzenie z Rosji

W poniższym tekście rosyjski anarchista zastanawia się nad konsekwencjami powstania w Kazachstanie dla regionu. Perspektywę białoruskiego anarchisty można znaleźć tutaj.

Po dziesięcioleciach represji, niepowodzeń i porażek, dlaczego nadzieja wciąż na nowo wzrasta, co widzimy na Białorusi, w Rosji, Kirgistanie, a teraz w Kazachstanie? Dlaczego po tym, jak nasi krewni, przyjaciele i sąsiedzi padają zastrzeleni przez milicję lub wojsko, ludzie wciąż walczą? Jak to się dzieje, że wciąż mamy szansę doświadczyć wiatru zmian i ekscytacji, który daje nam przedsmak tego wszystkiego, czym może być nasze życie?

Pewne odpowiedzi możemy wyczuć w słowach kazachskiego muzyka Ermena Anti z zespołu Adaptacja:

Nieważne, jak bardzo będą strzelać, kul nie wystarczy.
Nieważne, jak bardzo będą miażdżyć, niemniej jednak sadzonki sprawiedliwego gniewu kiełkują w górę.
Dzieci Prometeusza, niosące ogień ludziom marznącym

Patrząc na wydarzenia ostatnich dziesięcioleci w Kazachstanie, na Białorusi, w Rosji i Kirgistanie, należy zadać sobie pytanie, co na płaszczyźnie międzynarodowej może przynieść współpraca inicjatyw i ruchów walczących o wyzwolenie. Takie powiązania mogłyby umożliwić wymianę doświadczeń politycznych i kulturowych, wzmocnić wspólną sprawę, która powinna łączyć mieszkańców tych krajów. Jednak w przeciwieństwie do tego, jak bardzo gospodarki i realia polityczne tych krajów są ze sobą powiązane i współzależne, ruchy anarchistyczne są od siebie oderwane.

Kazachstan może być przykładem tego, co może wydarzyć się jutro w Rosji, na Białorusi i w innych krajach tej części świata. Dziś ludzie w Rosji boją się o swoje życie, gdy myślą o wyrażeniu jakiejkolwiek formy sprzeciwu. Ale jutro możemy zobaczyć Żangaözen i Ałmaty w miastach Rosji, Białorusi (znowu!) i innych krajów. Możemy zapomnieć o zapewnieniach, że „to nie może się zdarzyć tutaj” – to, co może się zdarzyć, a co nie, zależy przede wszystkim od tego, co możemy sobie wyobrazić i czego pragniemy.

Kiedy dochodzi do takich sytuacji, jak ta, którą obserwujemy dzisiaj w Kazachstanie, widzimy, jak ważna jest więź z innymi w naszym społeczeństwie. Dzisiaj jesteśmy zaskoczeni — często może nawet nie ma nas wśród ludzi na ulicach, walczących i broniących się ramię w ramię lub wykonujących inne ważne prace, aby wesprzeć powstanie. Aby być gotowymi i połączonymi, musimy być w stanie stawić czoła sprzecznościom w naszych wspólnotach i w naszym społeczeństwie jako całości. Musimy być w stanie komunikować nasze pomysły i przedstawiać propozycje ludziom wokół nas w sytuacjach takich jak ta. Konflikty, niezgoda i izolacja tłamszą towarzyszy, którzy w przeciwnym razie mogliby poświęcić swoje życie walce. Kiedy zadaję sobie pytanie, co jest potrzebne, abyśmy mogli zobaczyć siebie nawzajem na ulicach i w domach ludzi, chodzących razem, troszczących się o siebie i walczących razem, wyobrażam sobie, jak podchodzimy do siebie w inny sposób, umożliwiając sobie nawzajem walkę, rozwój i przetrwanie.

Możemy zadać sobie pytanie: co musimy zmienić w naszym podejściu do siebie i innych ludzi, jak podchodzimy do walki i naszych ruchów, aby stały się one źródłem życia i inspiracji, które mogą zaoferować ludziom sposoby myślenia, walki i życia?

Na przykład, pamiętamy ruch feministyczny w Kazachstanie, który był w centrum uwagi publicznej i dyskursu przez kilka lat w 2010 roku, który wydał feministyczne czasopismo i poruszył ten temat w Kazachstanie w sposób, w jaki nikt wcześniej tego nie robił, łącząc wiele grup i społeczności wzdłuż linii podziału przemocy domowej i patriarchatu. Jest to przykład tego, w jaki sposób możemy zająć się kwestiami, które połączą nas z szerokim gronem innych ludzi w naszym społeczeństwie.

My w byłych republikach radzieckich mamy imponujące dziedzictwo oporu i powstań, z którego możemy czerpać. Musimy połączyć się ze sobą, abyśmy mogli skorzystać z tego dziedzictwa.

Solidarność i siła dla wszystkich walczących w Kazachstanie i we wszystkich krajach postsowieckich. Jak to się mówi, psy mogą szczekać, ale karawana jedzie dalej. Dzisiaj mogą nam deptać po karku, ale walka nie ustanie, a ci, którzy polegli na ulicach Ałmaty, nie zostaną zapomniani.

Tłumaczenie: Piotr Kiszonka

Komentarze

Strona ma charakter tylko i wyłącznie informacyjny. Nie namawiamy nikogo do łamania prawa.