Czas wyborów czasem zwycięstw tych, którzy już byli, porażek naiwnych i kompromitacji debili. Jest to też czas rozterek i rozczarowań nie tylko po stronie lewej, ale również skrajnie prawej. Podpalanie Europy i obalanie republiki okrągłego stołu nie idzie tak jak chcieliby narodowcy, a zderzając się z rzeczywistością odkrywają, iż rejestracja komitetu wyborczego nie wszędzie kończy się powodzeniem, a tam gdzie się to udaje, nie starcza miejsc dla każdego.
Działacze Ruchu Narodowego kandydowali w wyborach samorządowych z list kilku partii, między innymi Kongresu Nowej Prawicy, którego lokalni liderzy przymykali oko na wszystko, byleby zapełnić listy wyborcze. W związku z polityką kadrową KNP, warto przeczytać jak zawrotnie potoczyła się kariera kandydata Łukasza Rempalskiego z Legionowa: StopNacjonalizmowi.
O ile różne oszołomy miejsce na liście KNP mogą sobie znaleźć, o tyle utrudnione zadanie mają przed sobą grupujący się wokół Ruchu Narodowego neonaziści.
Lider stowarzyszenia Duma i Nowoczesność z Wodzisławia ma na koncie wyroki i kontakty z organizacją przestępczą Blood & Honour, w związku z czym kandydatem w wyborach uzupełniających do senatu oraz w wyborach do sejmiku województwa śląskiego był wiceprezes stowarzyszenia – Jacek Lanuszny.
Inny działacz DiN, Grzegorz Fryc, postanowił spróbować swoich sił jako kandydat na burmistrza Pszowa. Do zawojowania rady miasta użył krewnych i znajomych, promując ich jako grono ludzi młodych chcących zmieniać świat, bez jakiegokolwiek sugerowania związków nie tylko z DiN, ale ze skrajną prawicą ogólnie.
Najgroźniej mimo wszystko wyglądała sytuacja w Warszawie, gdzie osoby, dla których zabrakło miejsc na listach Ruchu Narodowego, zaangażowały się w działanie lewicowego komitetu wyborczego.
KW Warszawa Społeczna to twór dowodzony przez dwóch działaczy związków zawodowych: Macieja Łapskiego (Konfederacja Pracy) oraz Piotra Ciszewskiego (Inicjatywa Pracownicza). Komitet lewicowca i „anarchisty”(?) przez 1,5 miesiąca współpracował z neonazistami z Opcji Społeczno-Narodowej, których portal patronował trzem spotkaniom wyborczym komitetu.
Opcja Społeczno-Narodowa w październiku 2005 rozlepiła w Lublinie ulotki „Stop imigrantom!” z rysunkiem przekreślonej głowy ciemnoskórego człowieka. Dążyła do „zachowania czystości białej rasy” i domagała się m.in. uznania homoseksualizmu „za rzecz deprawującą i chorą”, „zapewnienia godnych warunków życia każdej białej rodzinie” oraz „rozbudzania wśród białej społeczności miłości do własnej rasy”. W kwietniu 2008 roku wywiesiła, również w Lublinie, rasistowskie plakaty: „Bezpieczne jutro! Narodowy socjalizm to godna i pewna przyszłość dla ciebie i twojej rodziny”. Później jej działacze przeprowadzili się do Warszawy. Jak trafili do Warszawy Społecznej? Trudno powiedzieć.
Portal OSN promujący KW Warszawa Społeczna zawierał manifest programowy, w którym znalazły się takie postulaty:
– Multikulturalizm, czyli zmuszanie do zamieszkiwania tego samego obszaru przez osoby różnych kultur, ras, obyczajów, zachowań i aspiracji jest zjawiskiem negatywnym, które generuje konflikty, ucisk, wywołuje napięcia społeczne, prowadzi do zniszczenia grup etnicznych oraz degradacji kultury i tożsamości narodowej kraju gospodarzy.
– Przedstawiciele poszczególnych narodów mają prawo występować przeciwko atakom na ich tożsamość narodową opowiadając się przeciwko wielokulturowości, mieszanym związkom itp. czynnikom, które podważają kulturowe i biologiczne podstawy życia narodu.
– Żadnych państwowych wymagań i obciążeń do prowadzenia własnej działalności gospodarczej!
Po ujawnieniu skandalu sami zainteresowani stwierdzili, iż współpraca była błędem, jednak członkowie OSN nie będą kandydować w wyborach. Gdy przyszło do rejestracji listy okazało się, że numerem dwa na jednej z list wyborczych Warszawy Społecznej do rady miasta znajduje się jeden z liderów warszawskich struktur Niklota – Tomasz Zakrzewski.
Niklotowcy określają się jako socjalni nacjonaliści-poganie nawiązujący do idei pogańskiego nacjonalizmu polskiego Jana Stachniuka, będącego neopogańskim nacjonalistą. Przeglądając stronę facebookową Niklota, oprócz koncertów NS, którym Niklot często patronuje, widzimy: obchody agresji Związku Radzieckiego na Polskę w 1939 – bez wspomnienia o agresji niemieckiej, informację o rocznicy śmierci lidera zespołu Honor – Mariusza Szczerskiego, informację o rocznicy śmierci Davida Lane’a i pochwałę jego 14 słów i 88 spostrzeżeń [1. 14 słów: „Musimy zagwarantować byt naszych ludzi i przyszłość dla Białych dzieci” – slogan amerykańskich białych rasistów zapoczątkowany przez Davida Lane’a z grupy terrorystycznej The Order, inspirowany ósmym rozdziałem pierwszej części Mein Kampf Adolfa Hitlera.
88 Spostrzeżeń – książka Davida Lane’a napisana podczas odbywania przez niego wyroku wynoszącego 190 lat pozbawienia wolności. Zawiera w sobie wskazówki pozwalające na „utrzymanie białego społeczeństwa”. Jest głównym źródłem inspiracji organizacji rasistowskich z całego świata.]. Jest też informacja o zorganizowaniu wykładu z profesorem Krzysztofem Jasiewiczem na temat Żydów pod okupacją radziecką. Prof. Jasiewicz został kilka miesięcy wcześniej pod zarzutem antysemityzmu wyrzucony z Polskiej Akademii Nauk. 11. listopada 2010 r. na zaproszenie Niklota pojawiła się w Warszawie delegacja ukraińskich nacjonalistów z UNA-UNSO – organizacji współtworzących obecnie Prawy Sektor.
„Nie robimy lustracji naszym działaczom. Warszawa Społeczna to ruch mieszkańców, nie wchodzimy w sprawy światopoglądowe. U Tomka nie widziałem żadnych zachowań, które przekreślałyby jego obecność w naszej organizacji. Nigdy nie słyszałem z jego strony żadnej dyskryminującej kogokolwiek wypowiedzi. W Warszawie Społecznej są różni ludzie. Niektórzy chodzą na Parady Równości, inni na marsze w obronie telewizji Trwam. Ale dogadujemy się w sprawach miasta.” – tłumaczył Gazecie Wyborczej prezes Warszawy Społecznej, Maciej Łapski.
W związku z faktem, iż przed wyborami miała miejsce demonstracja antyfaszystowska, Ciszewski dojrzał okazję do wypromowania się. Mimo, że miał na sumieniu dwa udowodnione przypadki współpracy ze środowiskami neofaszystowskimi przy okazji jednej kampanii wyborczej, nadal znaleźli się tacy, którzy zabiegali o to, aby został on dopuszczony do głosu podczas demonstracji. Dopuszczony nie został, w związku z czym określił demonstrację jako „pro-systemową” i „liberalną”.
Żenujący wynik w wyborach nie zniechęcił go jednak do niczego. Przed nim i mu podobnymi kolejny czteroletni sezon udawania anarchistów i wrogów systemu oraz określania każdego sceptyka tego typu działań mianem pożytecznego idioty systemu lub aspołecznego liberała. Potem kolejne wybory.