Kultura

Relacja z FUCK FASCISM FEST #2

Na miejscówkę przybywamy punktualnie i bez żadnych problemów, tutaj nie będzie obsuwy, tutaj nie czeka się na spóźnionych. Wyłaniamy się zza rogu, na pierwszy rzut oka widać że ekipa przygotowana wzorowo na wszelką ewentualność, witamy się z ekipą, bilecik i do środka bo piździ.

W środku jak to zwykle, powitanie ze znajomymi, przegląd merchu, piwo na barze i chwila oczekiwania.
Parę minut po 18 zaczyna się granie, przemieszczamy się pod scenę gra Hounds Of Order punk/crust Poznańskiego składu na dwa wokale wypada całkiem dobrze. Przyznaję że nie jest to mój ulubiony gatunek, aczkolwiek damsko/męski split wokalny wypada dobrze, muzycznie jednak nie moja baja. W międzyczasie kapela rzuca apel o pojawienie się 23 marca we Wrocławiu na paradzie „Wrocław dla wszystkich”, oklaski i jedziemy dalej.

Następni w kolejce są chłopaki z Gorzowskiej kapeli Herida Profunda. Z lekko zmienionym składem, wspomaganym (mam nadzieję że na dużo dłużej) basistą z epileptic walk (ex. apatia i all wheel driver). Zabrzmieli bardziej energicznie z większą ilością punkowego zacięcia i bardziej rytmiczną perkusją (która swoją drogą wypada rewelacyjnie), całość pomimo doprawienia crustem .
Do składu w jednym kawałku dołączył gościnnie Tilu (wokal Eyesore) a w innym Mada (epileptic walk).
Wokalista przypomniał w między czasie o idei festiwalu, a co jego (jak i moim) zdaniem ważniejsze, o tym że trzeba młodych angażować w pozytywne działania by nie wpadali w faszystowskie jazdy. Tak dla niego jak i dla mnie dobrym przykładem był darmowy wjazd dla całość festu dla tych poniżej 18 lat.

In Twilght Embrance zespół o którym mam pewnie najmniej do gadania, chłopaki grają metal/hardcore a mnie do metalu jednak dość daleko. Mimo wszystko nie zamykam się na nowe doświadczenia, dlatego zostałem pod sceną i obserwowałem. Dużo smoły na gitarach, szło to wyczuć i te też gitarki zrobiły na mnie osobiście największe wrażenie. Cytując znajomych bardzo dobrze zagrane covery (niestety nie wiadomo mi które to). Przejścia w hardcore bardzo zacne i przy tych potupałem trochę nóżką. Całości nie oceniam bo jak już wspomniałem mam tutaj najmniej do gadania.
Później kapelka Fausto Coppi, jak zwykle z dużą dawką energii, na koncert zabrali trochę swoich ziomków więc pod sceną zaczęła rozkręcać się zabawa. Dużo energii włożonej w kawałki i już lżejsze bo punkowe granie zmieniło trochę mroczny klimat który pozostawiły po sobie poprzednie kapele. Poprawnie wykonane covery i muzyka do której nie idzie się przyczepić.

Chwila przerwy na zamontowanie się zupełnie innego (ale tylko gatunkowo) składu, dodany zostaje rzutnik a więc jest wizualizacja, za chwilę wchodzi bitowe intro, chwila orientu z okolic baru i już przemieszczamy się pod scenę bo oto Miraho z koleżką 5000 dają swój rapowy występ.
Ciekawy i zarazem dostarczający dość mocnych emocji występ, dosadne trafiające w sedno teksty mówiące o prawach zwierząt, bezdusznym kapitalizmie, układach, antyfaszyzmie, zbrojeniach i całym tym syfie. Zatem znów zmiana klimatu, wielkie dzięki chłopakom za serce które wkładają w swoje występy bo to widać i czuć przy każdym bicie i nie sposób tego przegapić.

Risk It, czyli „napinkowy hardcore” z Niemiec. „Modelowy” przykład hardcoru, wydziabane chłopaki z typowo hardcorowym graniem, bardzo zacną barwą głosu wokalisty i bezbłędną muzyką. Można by rzec – nudy, nic bardziej mylnego, po raz kolejny energia włożona w grę wprawiła widownię w ruch, tym samym czyniąc znakomitą rozgrzewkę przed Cymeonami. To również podczas tego występu nastąpiło spięcie dwóch typów jeden z nich odgrażał się a Risk It przerwali granie. Na szczęście raz dwa został wyprowadzony na zewnątrz i nie wpuszczony już do końca trwania koncertu.

W między czasie pojawiła się szamka, która została zorganizowana przez ludzi związanych z nowo powstającym w Poznaniu squatem. Tym samym całość dochodu z jedzonka przeznaczona była na nową miejscówkę, co sprawiło mi osobiście wielką radość (im więcej tym lepiej!). Po dobrym jedzonku piwko i oczekiwanie na ostatni koncert.

Ostatnim zespołem na którym to wszyscy obecni byli już pod sceną, był Cymeon X. Dla mnie przyznam też był to pierwszy kontakt z tą kapelą, więc zająłem pozycję napinkową i czekałem na uderzenie. Od początku zaczęło się ostro i miałem wrażenie że z kawałka na kawałek następuje jakiś wzrost napięcia – coraz więcej rozbawionych ludzi, coraz częstsze stage divy. Muzyka zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie.

Na bis ekipa zagrała „Młodych faszystów” Apatii z gościnnym udziałem Matoła na wokalu, co wprawiło publiczność w istny amok i spora jej część znalazła się na scenie,razem z Tomkiem śpiewając ten jakże zacny kawałek i tym o to sposobem druga edycja Fuck Fascism Fest dobiegła końca.

Warto dodać,że w imprezie wzięło udział prawie 300 osób,co jest wynikiem bardzo dobrym.Uczestnicy tego wydarzenia pamiętali również o małej Zuzi,dla której zbierane były pieniądze na zakup specjalistycznego pulsometru.Uzbierano prawie 1600 zł do specjalnej puszki,Zuzia ma już u siebie ten specjalistyczny sprzęt.

Po zakończeniu imprezy grupa około 30 aktywistów postanowiła udać się do knajpy „Brogans”,której właścicielem jest wiadoma persona.Przy biernej postawie ochrony weszli do lokalu pełnego gości, rozdali ulotki nawołujące do bojkotu tego miejsca i 161 crew.Miny ochrony i bezradność w głosie jednego z nich,gdy wołał kolegę z zaplecza(„Maciek,lewaki!” ) bezcenne.
Poznań pierdoli nazioli.”
foto by: piataesencja

Strona ma charakter tylko i wyłącznie informacyjny. Nie namawiamy nikogo do łamania prawa.

Exit mobile version