Najistotniejszym wydarzeniem rewolucji była eskalacja konfliktu w nocy z 22 na 23 czerwca – choć mniejszych i większych strajków, w tym generalnych, przetoczyło się dużo więcej:
„(..) mieszkańcy Łodzi przystąpili do budowy barykad. Te zapory, mające zapewnić bezpieczeństwo przed strzałami oraz szarżami wojska i kozaków, a zbudowane pospiesznie z dostępnych pod ręką materiałów (począwszy na płytach chodnikowych, a skończywszy na wozach drabiniastych), pojawiły się na wielu ulicach miasta. Ich łączną liczbę szacuje się około 100. Niektóre sięgały nieomal pierwszego piętra. Dawały one pewne minimum bezpieczeństwa w mieście, w którym od kilku godzin toczyły się nieustanne walki. Zastrajkowały wszystkie fabryki. Strzelano do wojska z bram, dachów i okien. Nie była to jednak równa walka – karabiny rywalizowały z nielicznymi brauningami, kamieniami i wszystkim, co walczący robotnicy mieli pod ręką.
Wojsko przyjęło specyficzną taktykę polegającą na likwidacji kolejnych barykad przez piechotę oraz używania kozaków do eliminacji większych skupisk ludzi na łódzkich placach i w innych reprezentacyjnych punktach przestrzeni publicznej.
Jeden z obserwatorów wspominał po latach, iż odprowadzany do domu pod eskortą kozaków prawnik miał zapytać się któregoś z nich, jak mogą oni strzelać bez wahania do bezbronnych ludzi. Na to żołdak odpowiedział „zaraz panu pokażę, jak” i… zastrzelił stojącą na ulicy dziewczynę.
Robotnice i robotnicy nie tylko bronili się przed atakami kozaków, ale również sami atakowali. Ich ofiarami byli jednak nie tylko żołnierze, lecz także sklepy monopolowe i domy publiczne. Może to wydawać się zaskakujące, jednak pokazuje to bardzo charakterystyczny objaw, towarzyszący zachowaniom tłumu. Jest nim pewna chęć do samooczyszczenia się, wpisania w logikę dokonującej się rewolty chęci naprawy świata i eliminacji towarzyszącej mu zgnilizny moralnej. Ponadto rabowanie sklepów monopolowych pozwalało choć trochę poprawić uzbrojenie walczących – choć dodać należy, że jeśli już coś rabowano, to pieniądze, wódkę natomiast wylewano na bruk. Sięgali oni nawet po tak niekonwencjonalne środki, jak oblewanie znajdujących się na ulicach żołnierzy roztworem siarki.
Czerwcowa walka łódzkich robotników od samego początku nie miała szans na powodzenie. Sprowadzone do Łodzi posiłki z łatwością spacyfikowały miasto. 24 czerwca na ulicach Łodzi dominowały już oddziały kawalerii. W mieście i okolicy wprowadzono stan wojenny. Dzień później sytuacja w mieście została ustabilizowana. 26 czerwca ponownie otwarto fabryki.
Bilans strat po stronie walczących był ogromny – według oficjalnych danych od 18 do 25 czerwca
zginęło w Łodzi 151 osób: 55 Polaków, 79 Żydów i 17 Niemców. Ale same władze w tajnych raportach policyjnych przyznały, iż tylko 23 czerwca było 164 zabitych i 150 rannych. Można zatem przypuszczać, że łączny bilans ofiar wyniósł ponad 200 osób. Liczbę rannych szacuje się na około 800.
Łódzkie wydarzenia wywołały silny odzew – w ramach solidarnościowego strajku stanęły fabryki Warszawy, Częstochowy, Radomia i Zagłębia. Na znak solidarności z łódzkimi robotnikami stanęły również fabryki w głębi Rosji. Mimo ogromnej skali łódzkiego powstania, przyszłość pokazać miała, iż najważniejsze wydarzenia rewolucji 1905 roku, które doprowadziły do zasadniczych zmian ustrojowych w Rosji, miały jednak dopiero nadejść, a najtrudniejsze chwile z punktu widzenia łódzkich robotników – terror bratobójczych walk(7), a następnie tragedia lokautu – były jeszcze przed nimi.”(8)
Na przełomie maja i czerwca strajkowało w Łodzi 32 tysiące robotników.
W międzyczasie po drugiej stronie barykady organizowali się endecy z narodowej demokracji, na czele z Dmowskim:
„Endecy próbowali narzucić społeczeństwu narrację, zgodnie z którą rewolucję należało kojarzyć z anarchią i nieporządkiem. Przedstawiali więc rewolucję jako z ducha „nienarodową”, niemal przemocą narzuconą polskim robotnikom przez socjalistycznych agitatorów, którzy zresztą mieli być, zdaniem Dmowskiego i spółki, w większości Żydami. Wyobraźnią endeckich przywódców zawładnęła wizja zdyscyplinowanej wspólnoty narodowej, która jest w stanie sama, bez udziału władz rosyjskich poradzić sobie z wszelkimi przejawami „anarchii”(9)
„Dmowski wzywał rodzimych kontrrewolucjonistów do walki z „anarchią” i niejednoznacznie sugerował, że być może przemoc będzie ku temu najskuteczniejszym narzędziem. Ze szczególną gorliwością usłuchali tych wezwań członkowie narodowych bojówek w Łodzi, którzy zaczęli zwalczać socjalistów za pomocą kastetu, noża, a wkrótce też rewolweru. Bratobójcze walki, w których stanęły przeciwko sobie bojówki obydwu zwaśnionych stron, kosztowały około trzystu ofiar śmiertelnych, a miasto przez kilka miesięcy znajdowało się w stanie swoistej wojny domowej”(10)
Dalej, aby zrozumieć to, czym skutkowały te wszystkie wypadki i wrząca atmosfera Łodzi sprzed 1905 roku, jak i w trakcie, przytoczę fragment jednodniówki „Łodzianki”, która w wersji papierowej podczas tegorocznych 110-tych obchodów rewolucji 1905 roku rozdawana była w Łodzi(11):
Wiele kultur – ponad podziałami
Łódź w latach Rewolucji w pełni zasłużyła na miano miasta wielokulturowego. Przedstawiciele różnych narodowości – robotnice i robotnicy niemieccy, polscy i żydowscy – szli w pochodach ręka w rękę, ponad podziałami. Razem walczono o wolność i godne życie. Pisał o tym szef tajnych służb caratu, inwigilujący środowisko robotnicze: „Gdy ginie w wyniku rozruchów chrześcijanin, Żydzi przychodzą na jego pogrzeb i niosą sztandary z napisami w języku żydowskim. Agitatorzy wygłaszający przemówienia też w dużej części są Żydami. Gdy ginie Żyd, sytuacja jest odwzajemniona”.
Przez cały okres 1905 roku, mówiono o tym, że władze starały się sprowadzić do miasta tzw. czarną sotnię bojówkę finansowaną przez carat, która w całym imperium organizowała pogromy ludności żydowskiej, wzniecała konflikty na tle religijnym i narodowościowym, aby odwrócić robotników od strajków i walki z zaborcą. W latach Rewolucji do pogromów doszło m.in. w Białymstoku i Siedlcach. W Łodzi udało się im zapobiec. Oto relacje działaczy partii rewolucyjnych SDKPiL i PPS:
Józef Madejczyk
„Niepokoiło nas, że do Łodzi sprowadzono osławioną czarną sotnię. Równocześnie uaktywniły się wszelkie szumowiny i męty społeczne. Prawdopodobnie powypuszczano z więzień wielu kryminalistów. Któregoś dnia niewątpliwie cała ta hołota zwali się na sklepy żydowskie w dzielnicy Starego Miasta. Za żadną cenę nie można do tego dopuścić. O rozpętanie pogromu władze carskie obwiniłyby nas, klasę robotniczą. Byłoby to pretekstem do zastosowania wzmożonych represji. Po drugie, nie omieszkano by nas oczernić w całej prasie światowej. Toteż partia rzuciła hasło powszechnej samoobrony. W fabryce Wulfsona […] dniem i nocą dyżurowała drużyna, złożona z 50 bojowców, gotowa w każdej chwili do interwencji na wypadek pogromu”.
Władysław Kossek
„Szły słuchy, że w dzień czarnosecińcy chodzą i naznaczają domy, w których będą w nocy mordować. W wielu domach zamieszkałych przez robotników tworzyły się drużyny czuwające na zmianę przez całą noc. Członkowie tych drużyn byli uzbrojeni w siekiery, tasaki i łomy żelazne”.
9 kwietnia 1905 roku w gazecie „Czerwony Sztandar” opublikowano list otwarty Augusta Bebla, przywódcy niemieckiej socjaldemokracji, „Do niemieckich robotników i robotnic w Królestwie Polskim i na Litwie”: „Bez względu na to, czy jesteście polskimi, rosyjskimi czy niemieckimi robotnikami, Wasze położenie jest jednakowe. Cierpicie wspólnie ten sam ucisk, tę samą nędzę, tę samą hańbę. Jesteście tak jak i tamci pozbawieni praw i oddani wszelkiej samowoli. A jeśli jest tak, jeśli Wasz los jest wspólny, Waszym obowiązkiem jest także walczyć wspólnie z Waszymi polskimi braćmi i siostrami. Musicie przyłączyć się do ich usiłowań wywalczenia wolności, sprawiedliwości i egzystencji godnej człowieka i razem z nimi zwyciężyć”.(12)
Autor artykułu z jednodniówki „Łodzianki”: Michał Gauza.
Te bezpośrednie relacje, pokazują sposób, w jaki społeczeństwo było zorganizowane, solidarne i zdeterminowane. Warto jednak wrócić jeszcze do zagrożenia, które niosła ze sobą wspomniana „czarna sotnia” i w jaki sposób odpowiedzieli na nie Łódzcy robotnicy:
„W grudniu w Łodzi zrobiło się głośno o czarnej sotni, która miała już na koncie kilka pogromów żydowskich w innych miastach Cesarstwa. Na ulicach miasta pojawiły się proklamacje wyjaśniające że rewolucja to żydowski spisek obliczony na zniszczenie Rosji. Podobne poglądy głosili – nieznani tutaj nikomu wcześniej – agitatorzy, próbujący podburzyć przechodniów do antyżydowskich wystąpień. Osoby stojące za tymi prowokacjami – wszystko wskazuje na to, że pozostające w kontakcie z rosyjską policją – miały prawo liczyć, że w Łodzi, gdzie nie brakowało pożywki dla antysemityzmu, wywołanie pogromów będzie stosunkowo łatwe. Prowokatorów spotkał jednak srogi zawód. Już pierwsze wieści o czarnej sotni zaowocowały powołaniem drużyn robotniczej samoobrony, które wykazywały, w zgodnej opinii ówczesnej łódzkiej prasy, zadziwiającą sprawność w likwidowaniu w zarodku wszelkich prób wszczynania awantur na ulicach. Postępowy „Goniec Łódzki” donosił:
„Wczoraj, kiedy przez całe miasto przebiegł trwożny okrzyk „czarna sotnia działa”, lud roboczy jak jeden mąż porzucił zajęcia i wybiegł na ulicę, aby w razie potrzeby nieść pomoc napastowanym”
Sympatyzujący z endecją „Rozwój”, sam nie stroniący od antysemickich komentarzy, pisał o postawie łódzkich robotników z nie mniejszym entuzjazmem:
„Robotnicy więc wspólnie z pozostałymi mieszkańcami Łodzi zorganizowali samoobronę i czują nad miastem tak gorliwie, że najmniejsza oznaka niebezpieczeństwa znajduje ich w pogotowiu w dzień czy w nocy, do odparcia niebezpieczeństwa, gdyby zagrażało miastu, do zburzenia nikczemnych zakusów w samym ich zarodku”.(13)
Tyle od nas na tę chwilę od strony historycznej, wnioski mam nadzieję nasuwają się same.
Tymczasem same Obchody Rewolucji 1905, w roku 2015 prezentowały się następująco:
Pod Pomnikiem Czynu Rewolucyjnego w parku im. Józefa Piłsudskiego odbyło się oficjalne złożenie kwiatów, gdzie swój wieniec złożyły także komisje środowiskowe Inicjatywy Pracowniczej z Łodzi i Warszawy:
A następnie Obchody 110. rocznicy Rewolucji 1905 roku na rogu Rewolucji 1905 roku i Wschodniej, przy tablicy pamiątkowej. Całość połączona była z przemarszem głównymi ulicami Łodzi, występami artystycznymi, teatralnymi, chóralnym śpiewem, przechodniom rozdawano „Łodziankę”.
W ramach obchodów zorganizowanych zostało wiele wydarzeń tak przed, jak i po oficjalnych obchodach, które trudno już nawet tutaj wymienić.
Łódź zaprasza także w tym roku na kolejne z cyklu czerwcowe obchody, zapraszamy do współtworzenia, wspólnego wspominania i świętowania.
[7] – O których to wydarzeniach mamy nadzieję jeszcze nawiązać w kolejnych tekstach, a które ważne są z perspektywy antyfaszystowskiej.
[8] – Za: histmag.org (data wejścia: 5.06.2015)
[9] – Rewolucja 1905. Przewodnik Krytyki Politycznej, Opracowanie zbiorowe, s. 247
[10] – Rewolucja 1905. Przewodnik Krytyki Politycznej, Opracowanie zbiorowe, s. 38, za: „Z kamieniem i brauningiem w ręku” Lucjusz Włodkowski, Krajowa Agencja wydawnicza, Łódź 1986.
[11] – Tegoroczna jednodniówka dostępna jest w całości, nie odpłatnie pod adresem: issuu.com/krytykapolityczna/docs/lodzianka_no2_internet
[12] – Wspomnienia weteranów rewolucji 1905 i 1917 roku, Łódź 1967, s. 36 i 60.
[13] – Rewolucja 1905. Przewodnik Krytyki Politycznej, Opracowanie zbiorowe, s. 243