Polityka

Trudne życie narodowca czyli jak w Irlandii nie chciano pięknego Mariana

Życie narodowca na obczyźnie to nie bułka z masłem. Nie dosyć, że krwawy reżim w Polsce nie pozwala wrócić do kraju i skazuje młodych patriotów na wygnanie, gdzie muszą pracować za obcą walutę w krajach eurokołchozu. Nie dosyć, że otoczeni są obowiązującym w Unii homogenderyzmem i muzułmanami. Jakby tego było mało, jeszcze utrudnia się im tak bardzo życie, kiedy sprowadzają do siebie patriotycznych kandydatów na prezydenta i komunistyczni lewacy represjonują na każdym kroku, ale na szczęście jeszcze Polska nie zginęła i dzielni narodowcy nie ugną się przez antypolskim terrorem. Takie przynajmniej wnioski można wysnuć z lektury profilów czy blogów polskich nacjonalistów zamieszkujących Irlandię.

W miniony weekend odbyła się debata pomiędzy dwoma prawicowymi kandydatami na prezydenta RP czyli Grzegorzem Braunem oraz Marianem „Pięknym” Kowalskim, najpierw w Dublinie, potem zaś w Cork. Oczywiście miejscowe środowiska antyfaszystowskie nie zamierzały zostawić takiej sytuacji bez odpowiedzi i zdecydowały się pokazać, że dla skrajnej prawicy nie ma miejsca w przestrzeni publicznej.

Rozpoczęto kampanię w mediach i na portalach społecznościowych, a w dzień debaty pod hotelem Ambasador Plaza zebrało się kilkadziesiąt osób z różnych grup. Nie zabrakło też ludzi z Polski. Blokowano wejście, odbywały się przemowy. Zarząd hotelu zdecydował się odwołać imprezę w trosce o swoja reputację, ale narodowcom udało się przenieść ją do kolejnego hotelu. W nowym miejscu doszło do małego zamieszania i poleciała w nim szyba. Organizatorzy imprezy, jak na prawilnych narodowców przystało, wezwali policję, po czym kilku potomków husarii wyszło na zewnątrz, oczywiście po tym jak antyfaszystowska ekipa ewakuowała się. Nikt nie został zatrzymany.

W Cork narodowcy mieli jeszcze mniej szczęścia. Hotel, gdzie miała odbywać się debata odwołał ja już kilka dni wcześniej, a miejscowi antyfaszyści upewnili się, że inne hotele i puby będą świadome tego, kto u nich próbuje zorganizować imprezę. Skutek tego był taki, że nacjonalistycznych popłuczyn nie zaakceptował żadne lokal w mieście. Nasi biedni narodowcy niczym żołnierze wyklęci na tajnym spotkaniu skończyli w… sklepie komputerowym. Elita narodu wśród laptopów i akcesorii elektronicznych słuchała o wizjach Wielkiej Polski snutych przez pięknego Mariana , a także utyskiwała na szykany, jakie ich spotykają ze strony „lemingów”.
Już po spotkaniu w internetach zaczął się ogromny narodowy ból dupy. Narzekano na represje, komunistyczny terror, lewactwo atakujące spotkanie z kobietami i dziećmi. Oburzano się na bycie nazwanymi faszystami (wedle narodowców z Narodowy Cork bycie Polakiem automatycznie oznacza, że nie można być faszystą-powalająca logika, nie ma co), chociaż już na tym samym profilu okazuje się, że Mussolini był spoko, bo walczył z mafia i komunistami. Prawilni patrioci odgrażają się też jakimś bliżej nieznanymi działaniami prawnymi i proszą o materiały z protestów, zapewne aby skuteczniej postrzelać z ucha na komisariacie. Grzegorz Braun napisał nawet protest do ambasady polskiej w Irlandii. Generalnie kolejna akcja w stylu „Polaków bijo”. Zabrakło tylko niemieckiej antify. Nie zabrakło za to wmieszanych w to wszystko fantazji o 3 narodowcach, którzy w Dublinie niczym husaria pod Wiedniem gromiąca muslimów, pogonili sami bez żadnej pomocy całą lewacka bojówkę, która uciekała tak szybko, że widać ich było tylko na horyzoncie. Jednym słowem standard.
Ciekawym jest to ,że w internetowym płaczu mocno uczestniczył niejaki Piotr Słotwiński, przewodniczący polonijnego stowarzyszenia „My Cork”, który ostatnio bardzo wyraźnie zaczyna propagować tematy nacjonalistyczne, reklamując takie twory jak Narodowy Front Emigrantów, Narodowy Cork i inne tym podobne. Kontynuuje on skrajnie prawicowa narrację nazywania nacjonalistów, ksenofobów i częstokroć najzwyczajniejszych faszystów „patriotami” , przytaczając standardowe teksty w stylu tego, że Polak nie może być faszystą, bo przecież II wojna światowa. Zaklinanie rzeczywistości trwa w najlepsze. Artykuł o weekendowych wydarzeniach na jego blogu to całkowite mistrzostwo, polecamy każdemu, kto chce pośmiać się z wymysłów i spekulacji autora. Jeden z najlepszych fragmentów to chyba ten:

„Dodam, że od kilku dni w tutejszej prasie /o internecie nie wspominając/ trwa szkalowanie organizatorów oraz rozpowszechnianie kłamstw na temat obydwu kandydatów na Prezydenta RP. Sprawa całkowicie kryminalna.

Kto za nią stoi? Jak już pisałem, nie ma wątpliwości, że tymi którzy podpuścili nieświadomych manipulacji Irlandczyków – byli, niestety, nasi Rodacy. Pytanie, czy tylko z jakiejś kolejnej międzynarodówki komunistycznej czy jak tam to zwał, czy może dyspozycje przyszły z innej strony?”

Mamy więc naiwnych Irlandczyków, którzy jakby tylko mieli okazje poznać pięknego Mariana i jego ekipę, natychmiast by zrozumieli że nie ma przeciwko czemu protestować, mamy oczywiście złowrogich lewaków, którzy na zlecenie swoich , oczywiście komunistycznych , międzynarodówek psują szyki narodowcom, mamy wreszcie sugerowanie jakiś tajemniczych mocodawców, którzy wydali odpowiednio dyspozycje. Typowy klasyk prawicowej paranoi. Pełen artykuł tutaj:
TUTAJ

Miejscowi antyfaszyści wystartowali również z kampanią mająca nagłośnić rolę owego sklepu komputerowego w goszczeniu skrajnej prawicy, więc zapraszamy do polubienia profilu na FB :
TUTAJ no i oczywiście unikania PC Maestro, jeśli jesteście w okolicach Cork i potrzebujecie tego typu usług.

Komentarze

Strona ma charakter tylko i wyłącznie informacyjny. Nie namawiamy nikogo do łamania prawa.

Exit mobile version