Aktywizm

Czym różni się inicjatywa Food not Bombs od klasycznych wydawek jedzenia i czemu ta różnica jest znaczna?

Najpierw zajmijmy się tym, czym są pozarządowe organizacje pomocowe – są to najczęściej grupy korzystające z darmowej pracy wolontariuszy, zatrudniające etatowych pracowników lub coś pomiędzy. Skupiają się one na zaspokojeniu chwilowych potrzeb docelowej grupy ludzi z danym problemem (uchodźcy, bezdomni, niepełnosprawni). Czemu chwilowych? Grupy te nie mają długofalowej strategii, skupiają się na tamowaniu krwotoku za pomocą plastra. Konkretniej, wspomagają państwo i szeroko pojęty system w utrzymywaniu status quo, w którym patologie wynikające z niewydajności państwa i systemu dalej tworzą zapotrzebowanie na niesienie pomocy ludziom, którzy nie są winni swojej sytuacji. Organizacje pomocowe często dają pretekst do poprawienia swojego PR-u osobom bezpośrednio odpowiedzialnym za osobiste tragedie tych poszkodowanych. Dochodzi do patologii, w których członkowie obozu rządzącego rozdają jedzenie bezdomnym, zamiast przeorganizować wydatki publiczne (jak chociażby ostatnia afera z Socjalistyczną Akcją Pomocową, gdzie młodzieżówka partii będącej w rządzie rozdaje jedzenie bezdomnym).

🔻 Nie kupujemy waszego PR-u 🔻 Dziś widzimy, jak przedstawiciele partii Lewica, partii będącej częścią systemu władzy, próbują zbić polityczny kapitał na czymś, co od lat robią oddolnie kolektywy anarchistyczne w całej Polsce – regularną samopomoc, bez kamer, bez fleszy, bez politycznych ambicji. Organizujecie jednorazową „akcję wielkanocną” i mówicie o „systemie, który zostawia ludzi z pustą lodówką”? To wy jesteście tym systemem. Macie realny wpływ na kształt budżetu, polityki socjalnej i rozwiązań systemowych, a mimo to wolicie robić sobie PR na cierpieniu, które współtworzycie. To nie jest solidarność – to pokazówka. To nie jest walka z systemem – to pudrowanie jego twarzy. Solidarność to nie jest hasło na ulotkę. To codzienna, konsekwentna praktyka – bez logo, bez twarzy na plakatach, bez politycznych interesów. Oddolne grupy anarchistyczne, wydają potrzebującym ciepłe posiłki w prawie wszystkich polskich miastach, niezależnie od świąt i kampanii wyborczych. Nie dla lajków. Dla ludzi. ✊🏽 Nie potrzebujemy polityków, żeby dbać o siebie nawzajem. Potrzebujemy siebie nawzajem, żeby pozbyć się polityków.

Oprócz polityków, także bogaci „filantropi” omijają wysokie podatki, tworząc fundacje, które oddają społeczeństwu tylko fragment dóbr, które w normalnych warunkach by się nam należały. Działa to na tej samej zasadzie co akcje WOŚP – dużo szumu, po to, by otrzymać kiepski efekt, zaspokajający promil potrzeb społecznych.

Jakie są różnice między organizacjami Food not Bombs a tymi tradycyjnymi? Nie będziemy owijać w bawełnę – akcje FnB również nie zapełniają wszystkich potrzeb wygłodniałego społeczeństwa, ale mają one za to kontekst protestacyjny. Każda wydawka jedzenia organizowana przez Food not Bombs jest protestem. Działacze społeczni mówią: „Skoro grupka młodzieży jest w stanie zapełnić brzuchy kilkudziesięciu osób przy minimalnym budżecie, to ile byłoby w stanie zapełnić państwo, gdyby mu na tym zależało?”, „Spójrzcie, ile nasze państwo wydaje na zbrojenia, bez końca wspierając przemysł zbrojeniowy, a ile na pomoc własnym obywatelom? Ilu ludzi nie ma dziś dachu nad głową, ile dzieci nie stać na dobrą edukację, ilu ludzi chodzi głodnych?”. Owszem, powierzchownie jest to podobne – i tu, i tu wydawka jedzenia, ale wymiar jednego i drugiego jest inny przez kontekst społeczno-polityczny.


Lista aktywnych komórek Food Not Bombs/Jedzenie Zamiast Bomb (lista będzie aktualizowana):

Jeśli nie ma wymienionej komórki w której działasz, to poinformuj nas za pomocą Telegram, Instagram lub Facebook. A jeśli w Twoim mieście nie działa komórka Food Not Bombs to załóż własną!


Komentarze

Strona ma charakter tylko i wyłącznie informacyjny. Nie namawiamy nikogo do łamania prawa.

Exit mobile version