Już w czwartek, w dniu wybuchu putinowskiej militarnej agresji na Ukrainę w Rosji zaczęły się protesty społeczeństwa. To nie jest tak, że „ruskie” napadli na Ukrainę. W Rosji tradycja protestów przeciwko władzy jest bardzo duża, niestety, często ginie przytłoczona ogromną propagandową maszyną. Maszyną, której polska „tvpis” nie dorasta do pięt.
W dniu wybuchu wojny…
Jeden z rosyjskich obrońców praw człowieka Lew Ponomariow opublikował internetową petycję antywojenną. W ciągu doby podpisało ją 400 tysięcy osób. Petycją powstała „w imię ocalenia życia obywateli i Rosji, w celu zatrzymania rozpoczętej wojny i zapobieżenia, by przerodziła się ona w wojnę na całej planecie”.
Ponomariow namawiał wszystkich by stali się częścią ruchu antywojennego.
Na aktywności w internecie się nie skończyło.
Do niedzielnego wieczora odbyły się protesty w ponad 50 miastach w całej Rosji (od St. Petersburga, przez Moskwę do miast na Syberii), od dość dużych manifestacji jak około 1,5 tysięczna na placu Puszkina w Moskwie, (władze odpowiednio wcześniej zablokowały dostęp do Placu Czerwonego, gdzie pierwotnie miała odbyć się demonstracja) do niewielkich, a wręcz jednoosobowych protestów.
W Rosji wszystkie, nazwijmy je ogólnie, manifestacje antyrządowe muszą być zgłaszane do władz kilka dni wcześniej. Dopuszczalne są za to jednoosobowe protesty, więc nie dziwmy się, gdy z takiego protestu zobaczymy zdjęcia czy informacje.
Dodatkowo w przypadku manifestacji antywojennych od razu pojawiły się do przewidzenia informacje. Udział czy organizowanie takowych może wiązać się z zarzutem zdrady państwa, co w Rosji zagrożone jest wyrokiem 20 lat więzienia. Mimo takich obostrzeń i ryzyka represji ludzie wyszli na ulice. Wiele protestów stłumiono bardzo szybko, inne miały burzliwy przebieg.
Zatrzymania
Szacunkowe dane mówią o około 3.000 zatrzymanych osób… być może kojarzycie z relacji z różnych demonstracji w Rosji parkujące w okolicach samochodów służb autokary czy busy?
To właśnie nimi zatrzymanych przewozi się do aresztów czy miejsc zatrzymań, dla mnie te pojazdy są zawsze symbolem państwowej opresji. Większość zatrzymanych wypuszczono po dobie spędzonej w areszcie.
Praktycznie wszystkich czekają rozprawy. Należy pamiętać, że pod względem represji rosyjskie władze nadal mocno trzymają komunistyczny kurs. Wiele z zatrzymanych osób musi liczyć się ze zwolnieniami z pracy czy relegowaniem z uczelni… takie są realia sprzeciwu wobec aparatu władzy w Rosji.
Tym bardziej w miarę naszych możliwości pamiętajmy/wspierajmy osoby sprzeciwiające się dyktatorskim zapędom Putina i jego bandy.
Poza internetową petycją, ulicznymi protestami swoje oświadczenia sprzeciwiające się agresji na Ukrainę wystosowały środowiska naukowe, medycy, prezenterzy (także rządowych mediów), pisarze (m.in. Dmitrij Głuchowski, Borys Akunin) czy sportowcy.
Choć wielu mieszkańców Rosji daje się ogłupić putinowskiej propagandzie, pamiętajmy, że mieszkańcy tego kraju nie są betonowym monolitem i w miarę swoich możliwości przeciwstawiają się reżimowi.