Wywiad z socjalno-rewolucyjnym aktywistą o zdarzeniach w obwodzie Ługańskim. Ten wywiad zrobili anarchiści z ukraińskiej grupy „Narodnyj Nabat”. Opis tego co się dzieje na Ługańszczyźnie jest nadzwyczaj podobny do opisanej przez innego anarchistę sytuacji w obwodzie Donieckim (ten artykuł pojawi sie na naszej stronie na dniach- dop. redakcji)
Narodnyj Nabat: Witaj, w końcu byłeś na Ługańszczyźnie? Opowiedz!
Gurtog Zagrava: Tak, wczoraj wróciłem. W obwodzie wszystko było spokojnie oprócz Antracyta, do którego przywieźli dońskich kozaczków. W samym Ługańsku byłem w obozie separatystów. Przed samym wyjazdem wpadliśmy z przyjacielem w tzw. wymianę ognia. Ktoś wypuścił serię z AKM (przyp.aut. karabin Kałasznikow) w stronę barykad. Wybuchł chaos, żadnej organizacji, biegają z karabinami tam i z powrotem. Jak potem wyjaśniło się to sami swoi strzelali żeby wzmocnić czujność. W sumie sytuacja śmieszna. Przy sztabie separatystów, przy zajętym budynku SBU (przyp.aut. Służba bezpieczeństwa Ukrainy) około 300 osób było, i to w niedzielę w mieście gdzie mieszka 400tys. ludzi. Miejscowi tym idiotom nie pomagają. Najlepiej świadczy jeden fakt: całe żarcie, konserwy itd. przywożą z obwodu, mieszkańców Ługańska z reklamówkami żywności „dla podtrzymania”, nie ma
NN: A separatyści to kto? I gdzie oni? W samym Ługańsku?
GZ: Separatyści – kolorady (pogardliwa nazwa oznaczająca stonkę ziemniaczaną czyli „żuka z Colorado”, powstała od charakterystycznego koloru wstążek używanych przez separatystów-przyp. aut.) w samym Ługańsku. Ale z drugiej strony po zdarzeniach w Odessie do separatystów zaczynają zapisywać się w pełni adekwatni ludzie. I jest ich wystarczająco dużo. Chłopaki ze wsi i górniczych miasteczek przyjeżdżają, formują się w dziesiątki i wyjeżdżają do domu. Z bronią przyjeżdża mało, widziałem 2-3. Natomiast uzbrojeni w AKM-y są tylko, ci którzy są przy budynku SBU i na zaporach. Z widoku narkomani i alkoholicy. Kolega mojego brata, narkoman i bezrobotny, też z karabinem siedzi w SBU, mówi że z powodu „spraw osobistych”. Na zaporach separatystom płaca po 700 hrywien na dobę.
NN: I co , oni tak otwarcie mówią o tych 700-set hrywnach?
GZ: O pieniądzach mówił mi miejscowy, ale nie separatysta, któremu proponowali. Tyle płacą tylko tym, którzy są na zaporach. Tłumaczą to tym, że w nich pierwszych będą strzelali. Ale są też i tacy, którzy z karabinami za darmo biegają.
NN: A skąd ten szmal?
GZ: Szmal najpewniej z Rosji, ale u mojego znajomego w przysiółku niedaleko Rowenek główni separatyści – to miejscowe mażory (slangowe określenie złotej młodzieży, dzieci notabli-przyp. aut.). I oni swoją zaporę postawili i swoje karabiny wyciągnęli, bo boją się, że przyjdą kijowskie władze i będą im własność odbierać.
NN: Roweńki – legendarne miejsce. A czy widziałeś tych którzy kierują tym wszystkim? Przecież tłum narkomanów i kryminalistów ot tak sam po sobie nie może działać.
GZ: Głównych kierujących nie widziałem, ale w tłumie uzbrojonych separatystów, w większości kryminalistów i narkomanów, wyraźnie widać weteranów i żołnierzy miejscowego Berkuta i oni są siłą bojową.
NN: W Rosji dużo mówiono o tym, ze niby górnicy z 7 kopalń na Ługańszczyźnie stanęli w szeregi separatystów.
GZ: Taki chuj. Górnicy nie durnie. Wiedzą, że jeśli Rosja przyjdzie, to z ich kopalniami będzie kaput, dlatego oni są neutralni. I dlatego separatyści strasznie złoszczą się na nich. Pomyśl, jeśli górnicy z Donbasu nie są za referendum, wtedy wszystkie rozmowy „ o narodowym ruchu”, „obronie Donbasu” itd. o kant dupy potłuc. W szeregach separatystów są w większości bezrobotni i kryminaliści, dlatego z Raszki muszą wysyłać oddziały kozaków dla obrony 8-milionowego regionu.
NN: Opowiedz o górnikach – powstańcach.
GZ: Rozmawiałem z kolegą górnikiem z Krasnodonu, który brał udział w strajku. Teraz im podnieśli wypłaty na minimum 35%. Kierownictwo tak się zesrało z powodu strajku, że dało obietnicę wypełnić wszystkie żądania, wszystkie 17 pkt. Najbardziej wystraszyło kierownictwo to, że górnicy pogonili w chuj wszystkich politycznych agitatorów. Kolega opowiadał, że kilka razy przyjeżdżała babka z Ługańska, chciała opowiedzieć o co walczą separatyści i dlaczego oni zajęli SBU, więc górnicy odebrali mikrofon i posłali bardzo daleko. I powiedzieli, że my strajkujemy nie za referendum a za wypłatą. Teraz uspokoiło się, organizatorzy strajku pilnują, żeby warunki ugody były wypełniane.
NN: A co słychać w Donbasie? Jak tam górnicy? Żeby tak tam jeszcze ktoś pojechał.
GZ: Ja chyba niedługo zrobię sobie tam wypad. A wczoraj w Ługańsku przy SBU na dowód kałachy wydawali. Za wcześniej wyjechałem
tłum. Marek Gerle
źródło: http://avtonom.org/news/intervyu-s-anarhistom-posetivshim-lugansk