Witaj. Na początek ważne pytanie – jak w twoim życiu pojawił się MTZ?
– W 2006 roku usłyszałem od brata, że jest klub, w którym nie lubią ludzi o prawicowych poglądach i w ogóle ludzi robiących według mnie mnóstwo złego. No i kiedyś przyjaciel powiedział, że chodzi na MTZ, więc poprosiłem go żeby zabrał mnie ze sobą. I tak właśnie tu się znalazłem. Moim pierwszym meczem były derby z Dynamo, po których byłem zachwycony. Chciało mi się cały czas czymś zajmować, rozwijać się i pokazać, że nie tylko inne kluby mogą osiągać jakieś rezultaty.
Czym szczególnie zachwycił cię wspomniany mecz derbowy?
– Spodobała mi się atmosfera na sektorze i gra piłkarzy. Była wtedy bardzo dobra ultraska i bardzo dobre chłopaki na trybunie. Patrząc na sektor Dynamo chciało się udowodnić, że nie tylko oni mogą coś pokazać, chciało się rozwijać nasz klub, coś do niego wnieść.
Jesteś gniazdowym-dlaczego nim zostałeś i jak wszystko się zaczęło?
– Prawdę mówiąc zarzucać doping zacząłem zupełnie przypadkowo. Po roku, dwóch na któryś z wyjazdów pojechało nas bardzo mało, nikomu nie chciało się prowadzić dopingu więc postanowiłem spróbować. Znałem cały potrzebny repertuar i zacząłem zarzucać. Potem spróbowałem na meczu u nas, wszystkim się spodobało i tak już zostało. Zacząłem zajmować się ultraską i brać udział we wszelkich możliwych przygotowaniach do meczu.
A oprócz MTZ czym się zajmowałeś. Chodzi o sport i tym podobne rzeczy.
– Wcześniej zajmowałem się wszelką możliwą chujnią: chlałem, szwendałem się itd. Jak tylko w moim życiu pojawił się ruch kibicowski zmieniłem swój stosunek do życia, zrozumiałem, że trzeba się rozwijać, czymś się zajmować i osiągać jakieś wymierne rezultaty.
Obecnie zajmujesz się jakimś sportem?
– Trenuję bojowe sambo. Mam jakieś niewielkie osiągnięcia i sukcesy ale teraz trzeba przede wszystkim pokazywać drogę młodym perspektywicznym ludziom, którzy rwą się do boju! Nic nie trwa wiecznie.
Minął prawie rok, odkąd nasz niezwyciężony i legendarny klub (odniesienie do kibicowskiej przyśpiewki-przyp.red.) działa bez sponsora. Czy twoim zdaniem nasz klub będzie się dalej rozwijać w trudnych warunkach finansowych?
– Ludzie na trybunie są bardzo zainteresowani tym żeby się rozwijał, wszyscy bardzo się starają: zbierają pieniądze, okazują wszelką możliwą pomoc. Pomagają nam też ludzie z innych krajów: Niemiec, Rosji, Ukrainy. Myślę, że w nadchodzącym roku podejmiemy jakieś działania, aby się podnieść i wejść do drugiej ligi, a tam już się pokażemy. No i mam nadzieję, że kiedyś wrócimy do Wyższej Ligi. Wszystko oczywiście zależy od kasy i sponsorów. W naszym kraju bez pieniędzy daleko się nie zajedzie, a nikt nie chce nimi szastać.
Co możesz powiedzieć o przyjaźnie do nas nastawionych ruchach z innych krajów?
– Mam do nich ogromny szacunek. Przecież nie patrząc na wszystkie trudności rozwijają się i całkiem dobrze im to idzie. Przyjemnie jest jeździć do nich w gości, zawsze otwarcie nas przyjmują i świetnie spędzamy razem czas.
Czego mógłbyś życzyć naszej młodzieży?
– Uważam, że powinniśmy ustępować im drogi-młodzież to nasza przyszłość. Zawsze stawiam na młodzież, muszą trenować, osiągać jakieś sukcesy, iść do przodu-przecież to pokolenie, które kiedyś nas zastąpi. Jest sporo ludzi, którzy starają się coś osiągnąć i to bardzo cieszy. Wiele osób narzeka, że jest dużo młodych na sektorze, że to teraz modne, ale w końcu pozostaną ci najbardziej wytrwali. Chciałbym jeszcze powiedzieć, że klub stał się częścią mojego życia, to nie pójdzie w niebyt i jeszcze długo będą spadać głowy niewiernych. Będziemy zawsze – na złość naszym wrogom!