Info o tym, że What We Feel & Moscow Death Brigade dadzą koncert w Warszawie pojawiło się pod koniec grudnia. Jako że są to sztandarowe składy antyfaszystowskie z Rosji już wtedy zdecydowaliśmy że nasza obecność na tym gigu jest obowiązkowa.
Piątego maja delegacja antyfaszystów z Torunia wyrusza do Warszawy. Pogoda jednak nie dopisuje i opuszczamy nasze miasto żegnani deszczem. Podróż mija dosyć szybko, choć nie do końca komfortowo : ) Do celu docieramy po południu dlatego mamy jeszcze trochę czasu na posiłek i zwiedzenie paru miejsc .
Na warszawskich ulicach widać przede wszystkim wrzuty i vlepki Legii, czasem pokreślone przez fanów Polonii. Nasza propagandę zauważamy w centrum i w pobliżu naszych miejscówek jak np. w okolicy Przychodni. Wrzut drugiej strony w centrum nie jest zbyt dużo,nie mieliśmy czasu natomiast zapuścić się głębiej w osiedla więc nie wiemy jak tam sprawa wygląda. Nie natrafiamy niestety na żadnych ‘kolegów’ w ciekawych koszulkach.
Po wizycie w paru całkiem miłych lokalach gastronomicznych zahaczamy jeszcze o Przychodnie skąd kierujemy się już prosto na miejsce koncertu. Niestety nie załapujemy się na film o zastrzelonym przez nazistów Ivanie Chutorskim, docieramy mniej więcej kiedy zaczyna grać Death Row. Niezbyt pasuje nam damski wokal wiec ostatecznie lokujemy się przed klubem pod którym zgromadziło się naprawdę sporo osób jak na poniedziałkowy wieczór. Z drugiej jednak strony mniejsza ilość osób na takich kapelach byłaby nieporozumieniem. Witamy się z resztą ekipy 161 Crew i spędzamy razem czas w oczekiwaniu na MDB. Warto również zaznaczyć że część z nas promuje sportowy tryb życia z pominięciem używek dlatego na koncercie raczymy się napojami bezalkoholowymi.
Kiedy Moscow Death Brigade zaczyna puszczać swoje bity przemieszczamy się pod scenę.Chłopaki żywiołowo prezentują swoje kawałki,jednak widać ze to nie do końca jest to na co wszyscy czekają.Oczywiście zabawa pod sceną trwa w najlepsze.Podzielam jednak zdanie że przydałby im się DJ.
W przerwie podczas której powoli instaluje się na scenie What We Feel oglądamy distra w których jest naprawdę sporo fajnych rzeczy jak i sporo propagandy. Pokaźne stoisko wystawiła Antifa z Czech, z którą zamieniamy pare słów, wymieniamy się vlepkami i kupujemy wpinki. Dowiadujemy się też że planują startować na trzeciej edycji Freedom Figters która odbędzie się już 31 maja.
Niedługo później zaczyna grać WWF. Przeciskamy się pod scenę, w końcu to HC gig a nie stypa :). Sala wypełniona po brzegi o co nietrudno bo naprawdę nie jest duża.Po chwili zaczyna się prawdziwy ‘rozpierdol’ na który niektórzy tylko czekali. Bezkompromisowe teksty i naprawdę szybkie tempo grania tworzą wyjątkową atmosferę.Osobiście najbardziej czekałem na kawałek ‘Vmeste’ który oczywiście usłyszałem.
Po koncercie część z nas zaopatruje się w rzeczy z distr,a część kończy rozmowy z ziomkami. Termin (poniedziałek) zmusza sporą część osób do wczesnego opuszczenia lokalu.
Wydarzenie jak najbardziej na plus. Warszawiacy wywarli na nas jak najlepsze wrażenie i chętnie ich nieraz jeszcze odwiedzimy. Eventy takie jak ten pokazują, że mimo tego że skrajna prawica stała się systemowa i modna jest sporo ludzi którzy myślą samodzielnie i będą stawiać opór.
161 Hardcore Hooligans Toruń