Mieszkania zakładowe budowane były w okresie PRL przez zakłady pracy na potrzeby swoich pracowników i pracownic. Fundusze na budowę pochodziły z części wynagrodzeń za pracę. Przyszli lokatorzy dokładali się również likwidując środki na swoich książeczkach mieszkaniowych oraz bezpośrednio odpracowując godziny przy budowie.
W latach 1992-96 miała miejsce prywatyzacja państwowych zakładów pracy wraz z ich majątkiem, których najczęściej najcenniejszą częścią były właśnie mieszkania pracownicze. Część tych mieszkań rzeczywiście trafiła w ręce byłych pracowników/nic, zazwyczaj personelu biurowego oraz kadry zarządzającej, większa część jednak została sprzedana osobom trzecim po cenach preferencyjnych. Sprzedaż ta odbywa się nie tylko z pominięciem ustawowego prawa pierwokupu, jakim dysponowali byli pracownicy i pracownice zakładów lecz także najczęściej zupełnie bez ich wiedzy. Nabywcami były zaś osoby dysponujące odpowiednimi znajomościami i pieniędzmi. O tym, że w ogóle doszło do sprzedaży ich mieszkania lokatorzy dowiadywali się zazwyczaj dopiero wówczas gdy nowi “właściciele” składali im ofertę odkupienia od siebie nabytych mieszkań – tym razem już po bieżących cenach rynkowych
Sprzedani pokątnie, jako “wkładka mięsna” lokatorzy i lokatorki rozpoczęli walkę o
odzyskanie skradzionych im dóbr. Początkowo ruch był duży (w samym wrocławiu
reprezentował prawie 1200 rodzin okradzionych pracowników i pracownic) i ogólnopolski. Jednak układy biznesowo-polityczne oraz bariery ideologiczne (“święte prawo własności”) z jakimi przyszło się mu zmierzyć okazały się nie do pokonania. W kolejnych latach zapał do walki słabł. Ludzie zniechęcali się, przenosili pod inne adresy, lub po prostu umierali ze starości. W drugiej dekadzie XXI wieku ruch lokatorów zakładowych osłabł na tyle, że ich sprawa mogła wydawać się beznadziejna. We Wrocławiu reprezentowany był wówczas jedynie przez garstkę starszych osób, które zajmowały się już tylko zaskarżaniem nielegalnych podwyżek czynszów. W innych miastach – szczególnie na Górnym Śląsku – było jednak lepiej. W Zabrzu, Piekarach Śląskich czy Katowicach lokatorom i lokatorkom mieszkań pozakładowych udało się przekonać władze miast do wykupywania ich mieszkań
na wielką skalę (650 mieszkań w Katowicach, 150 w Zabrzu). Tym samym jednak grupy te włączyły się dalszej walki, a nikt inny nie był w stanie powtórzyć ich osiągnięć.
W 2017, we Wrocławiu, przy okazji zdawałoby się rutynowego konfliktu pomiędzy lokatorem z bloku z ul. Ślicznej a nowym właścicielem jego mieszkania doszło do spotkania pomiędzy zorganizowanymi lokatorami pozakładowymi a aktywistami i aktywistkami stowarzyszenia Akcja Lokatorska. Pomimo wstępnej nieufności spotkanie to zaowocowało nawiązaniem współpracy i organizacją protestów pod Dolnośląskim Urzędem Wojewódzkim, które zakończyły się rozmowami z ówczesnym wojewodą. Sprawa wrocławskich mieszkań pozakładowych wróciła do dyskusji publicznej. W walce lokatorów i lokatorek rozpoczął się nowy etap.
Ten nowy etap trwał ponad pięć lat.
Obiecująco rozpoczęte rozmowy z Wojewodą Dolnośląskim nie prowadziły donikąd. Po jakimś czasie doszliśmy do wniosku, że Urząd Wojewódzkim nas zwodzi i wcale nie zamierza w niczym pomagać. Ostateczne zerwanie rozmów nastąpiło zresztą ze strony wicewojewody Szpytmy, który oburzony wniesieniem transparentu na teren budynku Urzędu Wojewódzkiego oznajmił, że nie będzie nami rozmawiał. I dobrze, i tak mieliśmy go dość.
Zamiast tego, wzorując się na działaniach ruchu lokatorów pozakładowych z Katowic, rozpoczęliśmy, na początku 2022 roku, serię regularnych protestów pod Urzędem Wojewódzkim oraz biurami posłów Prawa i Sprawiedliwości. Tydzień w tydzień, w każdy czwartek, niezależnie od pogody, lokatorzy i lokatorki, spośród których duża część była już w podeszłym wieku, protestowali pod siedzibami władzy państwowej z żelazną konsekwencją upominając się o sprawiedliwość.
Mury urzędniczej obojętność wreszcie runęły i na jesień 2022 roku Parlament prawie
jednogłośnie (przeciw była tylko Konfederacja) przyjął ustawę dającą samorządom gminnym możliwość wykupywanie byłych mieszkań zakładowych z 95% bonifikatą z Banku Gospodarstwa Krajowego – czyli praktycznie na koszt państwa.
Byliśmy wówczas przekonani, że przekonanie władz Wrocławia do wykupienia 75 lokali (wówczas już tylko tyle zostało aktywnych lokatorów i lokatorek nadal walczących o zmianę swojej sytuacji) przy minimalnych kosztach własnych nie powinno być problemem. Prezydent Sutryk zawsze narzeka bowiem na to, jak to miasto nie ma pieniędzy ale przecież my nie chcieliśmy od nich pieniędzy. Wręcz przeciwnie – zachęcaliśmy ich do wzięcia dotacji z BGK, której wartość oszacowaliśmy, jeśli udałoby się wykupić wszystkie mieszkania, na ok 30 mln zł. W grudniu 2022, jak tylko wspomniana wyżej ustawa weszła w życie, złożyliśmy do biura Prezydenta Miasta petycję o wykup mieszkań zakładowych. Do petycji załączyliśmy listę adresów lokali, których lokatorzy i lokatorki starali się o wykupienie.
Rzecz jednak nie okazała się tak prosta
Po pierwszych trzech miesiącach jakie Gmina miała na rozpatrzenie naszej petycji
dowiedzieliśmy się, że zdecydowano o przedłużeniu rozpatrywania jej o kolejne trzy.
Uzasadnienia jakie usłyszeliśmy od władz miasta nie wydawały nam się wiarygodne.
Magistrat powoływał się na niejasności w ustawie ale jednocześnie nie był zainteresowany spotkaniem z ludźmi z Ministerstwa Rozwoju, którzy by im te niejasności wyjaśnili. Upierał się, że najpierw musi ustalić ile jest wszystkich mieszkań pozakładowych we Wrocławiu, mimo, że nasza petycja dotyczyła jedynie 75 dokładnie wskazanych lokali. Kolejne spotkanie w Departamencie Nieruchomości i Eksploatacji Urzędu Miasta skończyło się awantura i wzajemnymi oskarżeniami. Trzeba było znowu wyjść na ulice. W marcu 2023 rozpoczęliśmy kolejną rundę cotygodniowych protestów.
Organizowanie manifestacji pod wrocławskim Ratuszem, w samym centrum miasta, jest znacznie przyjemniejsze niż protestowanie pod Dolnośląskim Urzędem Wojewódzkim, gdzie prawie nikt poza petentami i pracownikami DUWu nie chodzi. Poza tym mieliśmy za sobą już rok doświadczenia, znacznie lepszy zestaw nagłośnieniowy, zainteresowanie mediów i wsparcie lokalnego środowiska anarchistycznego.
Miasto próbowało uprzykrzać nam życie na różne sposoby – np. grożąc nie przedłużeniem umowy na wynajmowany do gminy lokal jeśli Akcja Lokatorska będzie się w nim nadal spotykać (spotkania AL przeniosły się wówczas po prostu do innego lokalu, także zresztą wynajmowanego do miasta ale tym razem spotykaliśmy się już po cichu). Próbowali też skłócić nas ze sobą sugerując, że “liderzy” ruchu okłamują “zwykłych lokatorów” co do stanowiska miasta. Tyle, że nasz ruch nie był podzielony na “liderów” i “zwykłych” i wszystkie decyzje zawsze były podejmowane w jak najszerszym gronie i w drodze zazwyczaj długich i zażartych dyskusji.
Kulminacją protestów był zorganizowany 16 maja happening “Trening z Bezdomności #2” (pierwszy zrobiliśmy jeszcze pod Urzędem Wojewódzkim prawie rok wcześniej) w trakcie którego rozbiliśmy pod ratuszem namioty, w których, jak mówiliśmy, zamierzaliśmy zamieszkać jeśli bezczynność urzędników skaże nas na bezdomność. W tym samym czasie sprawa stał się już głośna. Pisały o nas wszystkie lokalne media z prawa i z lewa a prezydent Sutryk został przez lokatorki pozakładowe przydybany w trakcie publicznego wystąpienia i zmuszony do odpowiadania na ich pytania.
Obiecał wówczas, że miasto pomoże ale ciągle nie słyszeliśmy o żadnych konkretnych działaniach czy oficjalnych decyzjach.
Dopiero w tygodniu bezpośrednio po Treningu z Bezdomności coś zaczęło się dziać.
Zdesperowani rozważaliśmy wówczas takie ruchy jak wystąpienie na Radzie Miasta z krytyką Jacka Sutryka czy przyłączenie się do jednoznacznie politycznej inicjatywy jednego z miejskich radnych, który ewidentnie przygotowywał się już do kampanii wyborczej. Miasto zaczęło jednak działać nie konsultując tego z nami.
Posługując się przekazaną przez nas listą adresów urzędnicy miejscy zaczęli odwiedzać indywidualnych lokatorów i lokatorki i rozmawiać z nimi o możliwości kupienia ich mieszkania przez miasto. Wielu napędzili niezłego stracha. Zdecydowanie zażądaliśmy od miasta aby rozmawiało z nami jako z grupą zorganizowaną – dotychczas na wszystkie spotkania przychodziliśmy bowiem w dużym składzie aby zapewnić jak najpełniejszą reprezentację społeczności lokatorów i lokatorek.
Oficjalne rozmowy odbyły się 23 maja 2023.Urzędnicy miejscy, działający z polecenia Prezydenta Jacka Sutryka, pomimo wielu zastrzeżeń do obowiązujących przepisów wyrazili gotowość rozpoczęcia prac mających na celu doprowadzenie do wykupienia maksymalnej możliwej liczby mieszkań pozakładowych oraz przekształcenia ich w lokale komunalne. Od siebie dorzucili też możliwość uzyskania przez lokatorów i lokatorki zakładowe mieszkań komunalnych, choć ta opcja nigdy nie zyskała naszej powszechnej aprobaty, gdyż zdawaliśmy sobie sprawę, że Wrocław nowych mieszkań komunalnych do lat nie buduje, więc musieliby przynawać mieszkania z puli przeznaczonej dla pozostałych mieszkańców miasta. Z rozmów wyszliśmy generalnie zadowoleni i z przekonaniem, że nasze postulaty zostały spełnione.
Sprawa nie jest zakończona. Czekają nas jeszcze negocjacje z właścicielami. Być może najtrudniejsza część. Ale fakt pokonania już tak długiej drogi daje nam wiarę, że i te przeszkody uda się przezwyciężyć.