Na kilku internetowych stronach (Avtonom oraz A2Day) w ostatnim miesiącu pojawiło się kilka prób przemyślenia na nowo anarchizmu lub przyszłości w przypadku upadku autorytaryzmu w Białorusi lub w Rosji. Teksty te wypełnione są dość wątpliwymi wezwaniami. Poczynając od odrzucenia antykapitalizmu, a kończąc na przejściu od anarchizmu do ogólnych idei samorządności, demokracji bezpośredniej i walki o prawa człowieka.
Same teksty, które próbują na nowo zdefiniować anarchizm, nie są niczym nowym. W środowisku anarchistycznym często pojawiają się osoby, które niepowodzenia anarchizmu przypisują właśnie samemu anarchizmowi. Ale też dyskredytacji ruchu przez państwo, sekciarstwu i kilku innym kwestiom.
Czasami taka krytyka prowadzi do rozłamu w ruchu i powstania nowego „prawdziwego anarchizmu”. (Który zwykle zatacza pełen krąg i powraca do krytyki „wasz anarchizm jest zły, tylko my znamy drogę do zwycięstwa”).
Krytycy współczesnego anarchizmu w przestrzeni postsowieckiej często ignorują historię ruchu z ostatnich 30 lat. Niektórzy z nich uważają, że anarchizm rozpoczął się w połowie lat dwudziestych. Inni zaś sugerują, że ruch anarchistyczny jest w permanentnym kryzysie i nie ma żadnego wpływu na program polityczny.
W tym kontekście opowiemy trochę o historii anarchizmu na Białorusi i o naprawdę poważnych problemach, z jakimi ruch ten zetknął się w ciągu ostatnich 30 lat (w tym o problemach wywołanych przez „nowe” rozwiązania we wspomnianych wcześniej tekstach).
Nie będziemy nawet próbowali spojrzeć na sąsiednią Rosję i Ukrainę, ponieważ warunki dla anarchistów w tych regionach mogły być bardzo różne od tzw. białoruskich realiów w tym czy innym okresie historycznym.
Białoruska klasa robotnicza i idea anarchizmu
Jednym z kluczowych punktów, który tak często pojawia się w kolejnej rewizji anarchizmu, jest mówienie o klasie robotniczej. Jak wiele ze starej teorii o proletariacie jest nadal aktualne dla współczesnego świata? Posuwa się ona tak daleko, że niektórzy nazywają klasę robotniczą pasywną i konserwatywną. Ci, którzy mówią o bierności klasy robotniczej, to często ci, którzy tak naprawdę nie pojęli rzeczywistości życia robotniczego.
Dziś nie tylko robotnicy w fabrykach, ale także w biurach muszą walczyć ze swoimi szefami o płace, godne warunki pracy i przeciwko jawnemu wyzyskowi. Nie odbywa się to w ramach jakichś ruchów politycznych, ale poprzez jednorazowe akcje, które czasem prowadzą do pożądanego sukcesu.
Brak polityki w ruchu zawodowym wynika przede wszystkim z represji ze strony państwa białoruskiego. Które w miarę umacniania się dyktatury w kraju stają się coraz trudniejsze do przezwyciężenia. Dziś każdy polityczny przeciwnik Łukaszenki ryzykuje dość szybko utratę pracy, jeśli tylko prezentuje poglądy liberalne lub anarchistyczne.
Nie zawsze tak było i widzieliśmy, że stosunkowo nieaktywna klasa robotnicza ZSRR po upadku imperium bardzo zaangażowała się w sprawy polityczne kraju, co determinowało rozwój gospodarczy. To właśnie w krótkim okresie między upadkiem ZSRR a wyborem Łukaszenki nastąpił najbardziej aktywny okres organizacji robotniczej na Białorusi.
Podążając śladami bolszewików, Łukaszenko dość szybko przejmuje kontrolę nad ruchem robotniczym w postaci federacji związków zawodowych. Robi to niszcząc jednocześnie wszelkie inne niezależne organizacje robotnicze. Wśród anarchistów mało znany jest fakt, że na początku lat dziewięćdziesiątych homelski anarcho-syndykalistyczny związek zawodowy liczył kilka tysięcy członków. Natomiast w 1992 roku w mieście odbył się nieautoryzowany wiec anarchistyczny, który zakończył się starciami z policją.
W przeciwieństwie do części współczesnego rewolucyjnego ruchu anarchistycznego, który już niejednokrotnie pogrzebał klasę robotniczą, Łukaszenko i jego świta doskonale zdają sobie sprawę z krytyczności utrzymania produkcji pod stałą presją polityczną.
W 2020 roku, po licznych strajkach w całym kraju, dyktator skierował ogromne wysiłki na odzyskanie kontroli nad fabrykami. Aż do słynnej osobistej wycieczki do MZKT, podczas której został wygwizdany. Organizatorzy akcji i strajków zostali zwolnieni, ludzie zostali zamknięci w miejscach pracy, aby zapobiec solidarności między różnymi grupami.
I pod wieloma względami to działało. Solidarność z pracownikami wielkich zakładów przemysłowych dość szybko się skończyła. Policja z łatwością rozpędzała małe wiece przed wejściem do MTZ i innych zakładów. Stosunkowo niewielki nacisk był w stanie zniszczyć solidarność, a potem już tylko kwestią czasu było zgniecenie ruchu robotniczego.
Z kolei pracownicy biurowi, woleli nadal pracować i nie przerywać produkcji, która miała również kluczowe znaczenie dla białoruskiej gospodarki. (W przypadku dużego strajku w sektorze IT Łukaszenko poniósłby poważne straty ekonomiczne).
Jaki jest sens tego wszystkiego? Klasa robotnicza Białorusi, jak i w wielu innych krajach, pozostaje grupą społeczną niezwykle ważną w określaniu politycznego kierunku państwa.
Próby zmniejszenia znaczenia klasy robotniczej Białorusi, podobnie jak w innych krajach, gdzie możliwy jest ruch rewolucyjny, mogą doprowadzić do jeszcze większej marginalizacji idei wolności i równości. A anarchistów mogą zamienić w aroganckich ideologów, którzy uważają, że tylko wybrani są w stanie dokonać rewolucji.
Klasa robotnicza (której częścią pozostaje wielu białoruskich anarchistów) nadal posiada rewolucyjny potencjał w naszym regionie. Nie ma sensu, abyśmy spieszyli się z grzebaniem robotników, jak zrobili to lewicowi intelektualiści i część anarchistów na Zachodzie.
Zamiast tego musimy rozwijać więzi z tymi częściami klasy robotniczej, które są teraz gotowe do działania. Okazać solidarność i wspólnie dążyć do wolności.
Czy nadszedł czas, aby zapomnieć o antykapitalizmie?
Kolejnym tematem, który teoretycy nowego anarchizmu stale poruszają, jest kapitalizm. A raczej walka z kapitalizmem, która była podstawą anarchizmu w całej jego historii. Rewolucyjny ruch anarchistyczny istnieje w ciągłym połączeniu z walką z kapitalizmem i państwem. -Które dla wielu anarchistów są różnymi przejawami autorytarnej polityki i ekonomii.
Głównym argumentem krytyków walki z kapitalizmem jest to, że anarchizm nie był w stanie rozwinąć pełnoprawnej alternatywy dla kapitalizmu przez cały okres swojego istnienia, więc czas odłożyć tę ideę na półkę do lepszych czasów. To, jak kapitalizm przyjął swoją obecną formę, mało interesuje takich krytyków.
A kapitalizm z kolei jest dynamicznym systemem, który ciągle się zmienia: dla współczesnego ideologa gospodarki rynkowej idee polityczne i ekonomiczne mogą wydawać się nieco prymitywne.
Kapitalizm nigdy nie miał ostatecznej formy, a dostosowywanie gospodarki do nowych wyzwań czasu zmienia sposób, w jaki wygląda wyzysk pracowników. Równolegle kapitalizm pozostaje ideologią polityczną z ogromną dozą bigoterii, która neguje wiele faktów naukowych i społecznych.
Oczekiwanie, że w takim systemie jakiś ruch polityczny może wypracować gotową alternatywę dla współczesnego kapitalizmu, jest co najmniej naiwne. Nasz antykapitalizm to przede wszystkim proces poszukiwania nowych rozwiązań w zakresie ekonomicznej i społecznej organizacji społeczeństwa. Systemy takie na skalę kraju czy kontynentu będziemy mogli wypracować dopiero w okresie rewolucji.
Zamiast antykapitalizmu nasi krytycy sugerują, że każdy powinien „założyć firmę” i generować zyski dla sprawy anarchizmu. Nie musimy daleko sięgać, by znaleźć przykłady tego, jak będzie wyglądał ruch „anarchistyczny” wśród biznesmenów. Możemy przyjrzeć się historycznemu rozwojowi dzikiego wolnorynkowego kapitalizmu w USA.
Tymczasem w ramach ruchu anarchistycznego od dawna pojawiają się propozycje zakładania spółdzielni produkcyjnych jako alternatywy dla tradycyjnego modelu biznesowego.
Niektóre z tych spółdzielni generują wystarczający zysk, by wspierać inicjatywy koleżeńskie. Inne zaś walczą z agresywnym rynkiem, na którym moralność wobec pracowników często ustępuje miejsca dążeniu do zysku, lub banalnemu przetrwaniu przedsiębiorstwa w obliczu konkurencji. Współcześni „anarcho-przedsiębiorcy” często nie doceniają sprawności kapitalistów w ich własnej grze.
Powodem kapitalizacji anarchizmu, według takich krytyków, jest współczesny problem ze znalezieniem finansowania dla różnych anarchistycznych projektów. Zebranie wystarczającej ilości pieniędzy od członków małej grupy, aby kupić jakiś sprzęt, wynająć lokal itd. jest dość trudnym zadaniem.
Anarchiści są zachęcani do ubiegania się o granty, organizowania crowdfundingu i opierania się w swojej działalności na funduszach zachodnich.
Tu również krytycy współczesnego anarchizmu wolą ignorować dotychczasowe doświadczenia. Problemy finansowania ruchu istnieją od wielu lat, a próby radzenia sobie z nimi w takiej czy innej formie istnieją od dawna w tzw. krajach rozwiniętych.
Od małych firm po wielkie projekty, które zależą od tych właśnie dotacji i politycznego wsparcia fundacji. Takie „rozwiązania” przyniosły anarchistom ogromną ilość problemów.
Na przykład w wielu krajach Unii Europejskiej (Niemcy, Francja, Dania, Szwecja itd.) normą stało się wypłacanie pieniędzy niektórym uczestnikom samoorganizujących się projektów. A teoretycy idei lewicowych opowiadają się jedynie za znacznymi opłatami.
Ci ostatni stworzyli w ramach ruchu politycznego odrębną klasę, żyjącą z grantów, która co kilka lat wydaje pamflet lub nawet książkę o charakterze akademickim i udziela lekcji życia innym aktywistom.
Jak dalece ci ludzie służą i rozwijają sam ruch, można ocenić po stanie ruchu w Europie Zachodniej. Stracił on kontakt z różnymi grupami rewolucyjnymi, w tym z klasą robotniczą.
Co do przestrzeni zbudowanych na wynagrodzeniach pieniężnych. Często stają się one przykładem współczesnego kapitalistycznego miejsca pracy, w którym nie jesteśmy dlatego, że uważamy pracę za ważną, ale wyłącznie dla zarobku. Wewnątrz krytycznej infrastruktury lewicowej znajduje się dziś dużo osób, które już dawno przestały wierzyć w ideały wolności i równości. Jednak nadal pracują, bo przynosi to pieniądze.
Fundacje polityczne i granty są postrzegane przez niektórych anarchistów jako łatwe pieniądze. Z drugiej strony, mamy wystarczająco dużo przykładów na to, że pieniądze są wykorzystywane do kontrolowania ruchów politycznych.
Niezwykle rzadko zdarza się, aby pomoc pieniężna przychodziła bez żadnych warunków. Długoterminowe projekty wymagają utworzenia sieci darczyńców, z których wielu ma własne programy polityczne, z czego aktywiści doskonale zdają sobie sprawę.
Niektóre organizacje antyrasistowskie i antyfaszystowskie podupadły z powodu tej właśnie miękkiej siły. Straciły swoje radykalne korzenie w nadziei na utrzymanie pracy i istniejących projektów.
Błędem jest myślenie, że pozyskane zasoby zamienią się w realną siłę polityczną. W przeciwieństwie do tradycyjnych partii i państwa anarchizm opiera się na oddolnej samoorganizacji, która ma swoją własną dynamikę organizacyjną.
Krytycy anarchizmu mogą się tego nauczyć od białoruskich liberałów, którzy mają stosunkowo duże środki z dotacji unijnych, lecz nie są w stanie przekształcić tych środków w nic więcej.
Dla anarchistów organizowanie się nie jest jedynie kwestią ideologiczną, lecz dobrowolną. Ruch anarchistyczny jest w dużej mierze zbudowany na ludziach, którzy zdecydowali się uczestniczyć w życiu politycznym społeczeństwa nie dla nagród. Zrobili to dla swojej wiary w wolność i sprawiedliwość. W zależności od okresu historycznego ruch ten może przyciągać setki tysięcy lub zaledwie kilkadziesiąt osób.
Anarchizm to zbyt negatywne słowo
Debata na temat porzucenia pojęcia „anarchizm” i przejścia do czegoś innego w samym środowisku anarchistycznym trwa od dziesięcioleci. Niektórzy uważają, że anarchizm został zbyt zdyskredytowany przez państwo w prawie wszystkich regionach.
W Białorusi głównymi przeciwnikami anarchizmu po rewolucji październikowej byli oczywiście bolszewicy. Szybko zaangażowali się w propagandę przeciwko lewackiej rewolucji socjalistycznej i anarchistom. Pijani marynarze, chuligani, zwierzęta — to wszystko to narracja bolszewików przeciwko anarchistom, którzy uczestniczyli w rewolucji przeciwko carskiej Rosji.
Porzucenie anarchizmu i zwrócenie się do abstrakcyjnych wartości… Popierając wszystko „co dobre” i przeciwko wszystkiemu, co „złe”, nie jest znowu niczym nowym.
Zajmują się tym na przykład niektóre ruchy lewicowe w Europie, które to straciły perspektywę na wielu frontach i zajmują się puryzmem politycznym. Odrzucenie jasnej ideologii politycznej jest między innymi jedną z przyczyn kryzysu ruchu lewicowego w wielu krajach europejskich.
Porzucenie dziś anarchizmu na rzecz wyłącznie samoorganizacji i kilku innych podstawowych zasad bez kompletnej ideologii jest porzuceniem długiej historii kształtowania się kultury politycznej samego anarchizmu. Struktury państwowe to osiągają — propaganda ma przecież na celu nie tylko zdyskredytowanie ruchu, ale także stworzenie atmosfery, w której każdy boi się/nie chce kojarzyć z ruchem.
W Białorusi anarchizm pokazał swoją aktualność nawet w ostatnich 10 latach podczas protestów przeciwko ustawie o pasożytnictwie i powstaniu w 2020 roku.
Ideologiczne klisze bardzo szybko zostają zburzone przez rzeczywistość. (Jeśli anarchiści angażują się w politykę uliczną) nie tylko nasi towarzysze, ale także uczestnicy ulicznych pogadanek i masowych protestów zobaczyli anarchistów nie jako pijanych i bezużytecznych, ale jako pełnoprawną siłę polityczną na ulicach.
Aby to osiągnąć, nie musieliśmy rezygnować z naszych czarnych flag, naszej nazwy własnej czy naszego antykapitalizmu. Mieliśmy odwagę wynieść nasze zasady na ulice, kiedy walczyliśmy, a ludzie to szanowali i akceptowali. To właśnie nasze poglądy polityczne i zasady przyciągnęły tak wiele uwagi do idei anarchizmu.
Nie ogromne zasoby, miękkie stanowiska w trudnych sprawach czy odrzucenie pewnych form walki społecznej. Anarchiści, w przeciwieństwie do wielu liberałów, stali pod fabrykami z pikietami solidarnościowymi w pierwszych dniach protestu. Lecz nie zapominali też, o udziale w innych akcjach.
Anarchiści brali aktywny udział organizacyjny w inicjatywach podwórkowych, marszach kobiet, akcjach bezpośrednich i innych formach oporu wobec reżimu. W żadnym z tych momentów nikt nie wpadł na pomysł porzucenia samego anarchizmu.
Jak to się dzieje, że w tak krytycznym momencie dla przestrzeni postsowieckiej słyszymy głosy wzywające do zdradzenia walki o wolność. Walki, która toczy się od pokoleń w naszym regionie, na rzecz mieszanki lewicowo-liberalnej i socjaldemokratycznej? Jak takie idee mogą być dyskutowane, a nawet pojawiać się w opinii publicznej, kiedy dziesiątki towarzyszy jest uwięzionych!
W atmosferze imperializmu, terroru państwowego i wojny pozostajemy oddani rewolucyjnemu anarchizmowi i będziemy nadal walczyć o społeczeństwo bez państwa, kapitalizmu i innych form ludzkiego ucisku.
Dlaczego represje anarchizmu nie są brane pod uwagę?
Nie jest jasne, dlaczego dyskusje o problemach ruchu anarchistycznego bardzo rzadko biorą pod uwagę represje państwowe. W Białorusi anarchizm znajduje się pod presją dyktatury od co najmniej 2010 roku, od kiedy to anarchiści i inni tzw. ekstremiści zaczęli być przedmiotem szczególnej uwagi ze strony GUBOP/ KGB i innych państwowych organizacji terrorystycznych.
Zadanie przetrwania w takiej atmosferze staje najważniejsze dla całego ruchu. I do 2020 roku anarchiści nie tylko przetrwali, ale kontynuowali swoją działalność.
Białoruscy anarchiści mieli szczególną odwagę, nieznaną wielu anarchistom na Zachodzie. Ryzykując własną wolność i przyszłość, nadal prowadzili działalność edukacyjną i akcje.
Do ostatniej chwili organizacje anarchistyczne istniały w kraju, pomimo praw, które zabraniały tego typu działalności. Anarchiści kontynuowali swoją działalność wbrew temu wszystkiemu.
Nie należy porównywać sukcesu ruchu rewolucyjnego w Hiszpanii, czy współczesnych ruchów protestacyjnych we Francji, z sytuacją Białorusi. Żyjemy w społeczeństwie, w którym państwo robi wszystko, aby uniemożliwić działalność polityczną swoich obywateli.
I nie ma znaczenia, czy mówimy o anarchizmie, socjalizmie czy liberalizmie. Dyktatura Łukaszenki nie toleruje żadnej formy sprzeciwu. W takiej atmosferze już samo utrzymanie swojego istnienia i aktywność jest osiągnięciem.
Poważny wzrost ruchu anarchistycznego w kraju miał miejsce w krótkich okresach względnej liberalizacji politycznej. Ponadto, im dłużej istnieje dyktatura, tym bardziej jest w stanie kontrolować opór i wszelkie formy sprzeciwu. Przy dzisiejszych systemach kontroli obywateli coraz trudniej jest pozostać niewykrytym na radarze państwa.
Niezależnie od tego, jak bardzo staramy się to ignorować, represje działają. Państwo jest w stanie stłumić ruchy polityczne za pomocą przemocy. I temu faktowi nie można zaprzeczyć.
Nieważne, ile środków otrzymalibyśmy od fundacji czy organizacji pozarządowych, i tak bylibyśmy zmuszeni do pozostania w podziemiu. Współczesne białoruskie podziemie to nie rewolucyjny romans z początku XX wieku, ale całkiem inne środowisko.
Państwo stale uczy się, jak represjonować ruchy rewolucyjne, a my nie możemy dłużej temu zaprzeczać. Anarchizm w Białorusi, podobnie jak w Rosji, potrzebuje nowych form organizacyjnych nie dla postępu i wzrostu, ale przynajmniej dla przetrwania.
Dzisiejszy upadek białoruskiego ruchu anarchistycznego nie wynika z braku środków czy stereotypów na temat anarchizmu. Wynika z przemocy państwowej, która próbuje zniszczyć anarchizm w każdej formie. I tak naprawdę nie ma znaczenia, jak się nazywasz. Tak czy inaczej, represje dopadną cię prędzej czy później.
Zamiast konkluzji.
O dziwo, anarchizm w najnowszej historii Białorusi przeszedł już przez wiele faz rozwoju. Na przykład, niewiele osób wie, że Partia Zielonych Białorusi została zorganizowana przez niektórych anarchistów, którzy myśleli, że mogą wykorzystać pieniądze europejskich Zielonych do radykalnej polityki w naszym kraju.
Pieniądze, jak również walka o władzę, dość szybko zmieniły tych anarchistów w polityków, a Partia Zielonych stopniowo stała się tylko kolejną partią opozycyjną.
Praca za granty również zrujnowała niektórych anarchistów, którzy stopniowo popadali w bagno konsumowania grantów dla samego konsumowania grantów.
Współpraca z organizacjami pozarządowymi w ostatnich latach przed protestami w 2020 roku doprowadziła wielu anarchistów i anarchistek do przejścia od aktywizmu ulicznego do profesjonalnej pracy w NGO, pochłaniającej ogromną ilość czasu i wysiłku.
Taka praca często nie jest ukierunkowana na radykalną transformację, ale na reformistyczną logikę przekształcania dyktatury w coś lepszego. Trudno zliczyć, ilu towarzyszy na przestrzeni lat zostało połkniętych przez sektor pozarządowy, zmielonych i wyplutych bez sił do uczestnictwa w jakimkolwiek życiu politycznym.
Organizacje pozarządowe nie tylko istnieją dla ludzi dobrych i przeciwko wszystkim złym, mają również cel polityczny jako forma interakcji społecznej.
Podsumowując, jeśli chcesz wymyślić anarchizm na nowo, nie ignoruj historii ruchu anarchistycznego, która z dużym prawdopodobieństwem zawiera wszystkie twoje rozwiązania i daje praktyczny wgląd w to, jak dalece ta czy inna propozycja ma sens w obecnej sytuacji.
Nie mam uniwersalnego rozwiązania problemów, z którymi ruch anarchistyczny borykał się przez ostatnie 10 lat (i jest mało prawdopodobne, że takie rozwiązanie można uprościć w tekście dla platformy internetowej), ale mogę z całą pewnością powiedzieć, że ruch anarchistyczny teraz bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje ludzi gotowych zainwestować swój czas i życie w walkę rewolucyjną.
Nie blogowania i komentowania w sieciach, ale pracy na ulicach z ludźmi. Anarchizm potrzebuje agitatorów, organizatorów/ek i aktywistów/ek, zdolnych do współpracy i osiągania wspólnych celów. Nie tylko nie możemy obalić Łukaszenki bez ludzi, nie możemy nawet przetrwać w dzisiejszym polu politycznym.