ENGLISH VERSION
Wydarzenia w Turcji oraz irackich i syryjskich częściach Kurdystanu rozwijają się w błyskawicznym tempie. Poniżej prezentujemy oświadczenie australijskiego kolektywu anarchistycznego Black Flag w tym temacie:
Turcja jest znowu w stanie wojny domowej po tym jak turecki rząd zbombardował pozycje Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) w północnym Iraku wzdłuż linii frontu z Państwem Islamskim w Iraku i Syrii. Pomimo prawie dwuletniego zawieszenia broni, Turcja uciekła się do przemocy w odpowiedzi na osiągnięcia Kurdów w walce przeciwko ISIS, bojąc się, że zachęci to kurdyjską mniejszość do szukania niezależności.
Tak, zgadza się, Turcja bardziej boi się uciskanej mniejszości chcącej autonomii i samostanowienia niż gości wypuszczających regularnie filmy z masowego ukrzyżowania i robiących z niezliczonych kobiet i dzieci seksualnych niewolników.
Tak, PKK jest dalekie od doskonałości, ale Kurdowie prawie samodzielnie oparli się ekspansji ISIS w Iraku i Syrii, z chyba najbardziej słynnym Kobane, gdzie syryjski odpowiednik PKK czyli YPG (Ludowe Jednostki Obrony – dop. redakcji) bronił miasta od miesięcy przed czołgami i innym ciężkim sprzętem, mając do dyspozycji niewiele więcej od lekkiej broni i sporadyczny atak lotniczy wojsk koalicji (po tym jak dla USA stwarzanie wrażenia pomocy stało się efektywnym marketingiem).
PKK byli także pierwszymi, którzy pomogli irackim Jezydom uwięzionym na szczycie góry Sinjar na północy Iraku podczas wczesnego etapu ekspansji ISIS. To Masakra w Sinjar zaczęła medialny szał w temacie ISIS i doprowadziła do „wojny” przeciwko tej grupie ze strony dowodzonej przez USA koalicji. To, o czym nie za bardzo się słyszy, to, że PKK byli pierwszymi, którzy przerzucili przez turecką granicę zaopatrzenie dla znajdujących się na szczycie góry i rozpoczęli ewakuację 50 tysięcy odciętych tam Jezydów.
Nie jest zaskoczeniem, że Zachód odwrócił się do Kurdów plecami i niewątpliwie będzie ignorować konflikt jak tylko będzie mógł (co się zmieniło, hm?). Grupa, która udowodniła, że jest jedyną efektywną opozycją do pochodu ISIS teraz będzie walczyć na drugim froncie przeciwko wznowionej tureckiej agresji.
Wydawałoby się, że odwalanie brudnej roboty ISIS (zabijanie Kurdów) spowoduje jakoś postawienie rządu tureckiego w negatywnym świetle, może nawet przyniesie fałszywą dezaprobatę ze strony USA. Ale nie dzieje się tak i nie będzie dziać.
Bo zabijanie anarchistów i socjalistów jest dużo ważniejsze niż zabijanie religijnych faszystów.
Bo nawet najmniejsza możliwość ustanowienia niezależnego państwa kurdyjskiego jest straszniejsza niż Kalifat.
Pieprzyc państwa, pieprzyć rządy, ale szczególnie pieprzyc Erdogana. Rów na poboczu drogi jest dla niego zbyt dobrym miejscem.
Za: Black Flag