Zapraszamy do zapoznania się z tłumaczeniem artykuły francuskiego autora Josepha Andrasa, który porównuje walkę o sprawiedliwość w Palestynie i Rojawie.
” Wszystko, co możemy zrobić, to powtarzać bojowe demokratyczne głosy”.
Regularnie gościmy pisarza Josepha Andrasa z jego artykułami na bieżące tematy, które ostrzy naszą broń i nadają styl naszym frustracjom.
Obecnie dwa państwa jednocześnie bombardują dwa narody. W syryjskim Kurdystanie i w Palestynie. Każda mijająca godzina nas osłabia. Ale nasze słowa nie mają tam żadnego znaczenia. Jeśli już, to tylko tutaj. To zmusza nas do mówienia wprost, to znaczy do mówienia sprawiedliwie. Jak powiedział kiedyś Edward W. Saïd, zadaniem każdego intelektualisty jest odrzucenie „łatwych formuł”. Rygor [intelektualny] jest jedyną rzeczą, która pozostaje, gdy w oddali płynie krew.
Dwie skolonizowane populacje.
Kurdystan był w przeszłości kolonizowany przez państwa tureckie, irańskie, irackie i syryjskie. Iracki Kurdystan, rządzony przez skorumpowany i autorytarny rząd, wywalczył sobie autonomię i dziś prowadzi politykę gorliwej współpracy z Ankarą. Syryjski Kurdystan wywalczył sobie niepewną autonomię drogą rewolucyjną i mozolnie realizuje politykę inspirowaną postmarksistowskimi zasadami KCK, platformy kurdyjskich sił rewolucyjnych na Bliskim Wschodzie. Turecki Kurdystan żyje pod okupacją, a jego siły oporu zostały brutalnie zmiażdżone w 2015 i 2016 roku. Irański Kurdystan, główny uczestnik ostatniego powstania przeciwko teokratycznej dyktaturze Iranu, również znajduje się pod okupacją. Państwo tureckie, zbudowane na negowaniu ludobójstwa Ormian, od dawna zaprzecza istnieniu Kurdów: ich język został zdelegalizowany, ich rzecznicy rozstrzelani lub uwięzieni, a ich kultura ścigana. W latach 90. około 4000 kurdyjskich wiosek i osad zostało zrównanych z ziemią. „Wybraliśmy rządy terroru i unicestwienia”, oświadczył Hanefi Avci, niegdyś zastępca szefa Biura Wywiadu Generalnej Dyrekcji Bezpieczeństwa.
Wraz z Kurdystanem i Saharą Zachodnią, Palestyna jest jedną z ostatnich kolonii na świecie. Jak przyznaje Tamir Pardo, były szef Mossadu, znajduje się ona dziś w sytuacji apartheidu. Państwo izraelskie, które stało się oficjalne po ludobójstwie Żydów w Europie, zostało zbudowane na czystkach etnicznych w Palestynie, co potwierdziło wielu izraelskich historyków. „Musimy wypędzić Arabów i zająć ich miejsce…”, zwierzył się Ben Gurion w swojej korespondencji z 5 października 1937 roku. Ta czystka etniczna opierała się na ideologii kolonialnej, innymi słowy rasistowskiej, argumentując, że żaden lud nie istniał na tej ziemi. Ale ludzie istnieli, a od 1948 r. są masowo wysiedlani, niszczeni, masakrowani, mordowani, parkowani i przetrzymywani. Zachodni Brzeg i Strefa Gazy są otoczone murem przy współpracy zachodnich „demokracji”, przede wszystkim Stanów Zjednoczonych. Osadnictwo z roku na rok pochłania coraz więcej ziemi. Autonomia Palestyńska Mahmuda Abbasa – która według Amnesty International jest „państwem policyjnym” – nie ma już żadnej legitymacji w oczach ludności palestyńskiej: jest, według słów izraelskiego działacza socjalistycznego Michela Warszawskiego, niczym więcej niż „narzędziem w służbie okupacji”. Obecny rząd Netanjahu, otwarcie faszystowski i rasistowski, dokonał wyczynu wyrzucenia na ulice setek tysięcy izraelskich przeciwników.
Dwie sprzymierzone potęgi kolonialne.
Trzy dni po operacji Potop Al-Aksa, współorganizowanej przez Hamas 7 października, Erdoğan potępił oblężenie Strefy Gazy: „Gdzie podziały się prawa człowieka?”. I rzeczywiście: ONZ właśnie powtórzyła, że prawo międzynarodowe zabrania stosowania „odpowiedzialności zbiorowej”, która atakuje ludność cywilną. Gaza cierpi pod białym fosforem, oczekując na możliwą inwazję naziemną. Z wyjątkiem tego, że Erdoğan jest ostatnim, który powinien się wypowiadać. Turcja jest „największym na świecie więzieniem dla dziennikarzy” (Amnesty), a jej rząd bombarduje obecnie syryjski Kurdystan. Infrastruktura cywilna jest zniszczona: szpitale, szkoły, elektrownie, przepompownie wody, tamy, silosy zbożowe, farmy, stacje benzynowe, instalacje naftowe, fabryki… Dwa miliony ludzi jest pozbawionych wody i elektryczności. Szpitale są nasycone; liczba ofiar śmiertelnych wynosi obecnie blisko 50, w tym tuzin cywilów.
Rzekome wsparcie państwa tureckiego dla Palestyny jest farsą, i to prymitywną. Turcja jest czwartym co do wielkości partnerem handlowym Izraela, a dwustronna wymiana handlowa ma wzrosnąć o 30% do 2021 roku. W ubiegłym roku izraelski minister gospodarki i przemysłu w rządzie Bennetta-Lapida mówił o „zaangażowaniu Izraela w pogłębianie więzi gospodarczych z Turcją”. Państwo tureckie, kluczowy członek NATO, kupiło izraelskie drony do walki z PKK, przywódcą kurdyjskiego socjalistycznego ruchu oporu. W 2018 r. najechało syryjski Kurdystan setką czołgów M60-A1 zmodernizowanych przez izraelski przemysł (i z pomocą byłych bojowników Daesh): północny syryjski kanton Afrin, który ma większość kurdyjską, od tego czasu znajduje się pod okupacją wojskową. Abdullah Öcalan, przywódca PKK więziony przez dwie dekady, powiedział już w marcu 1998 roku: „Turcy zawarli umowę z Izraelem, aby zabić Kurdów”.
„Turcy zawarli umowę z Izraelem, aby zabić Kurdów”.
Abdullah Öcalan, przywódca PKK
Dzień po zarządzonej przez Hamas operacji, Yeşil Sol Parti, Partia Zielonej Lewicy z siedzibą w Turcji, wydała oświadczenie zatytułowane „Pokój nie nastanie na Bliskim Wschodzie, dopóki problemy palestyńskie i kurdyjskie nie zostaną rozwiązane”. Potępiając „mordowanie cywilów” i „torturowanie zwłok”, kurdyjska organizacja udzieliła poparcia „walce narodu palestyńskiego o wolność” i potępiła „izraelską okupację Palestyny”. Jakie jest wyjście z tej masakry? „Demokratyczne i sprawiedliwe rozwiązanie”. Kurdyjski i palestyński ruch oporu są połączone rozlewem krwi od lat 80-tych: PKK i OWP walczyły ramię w ramię przeciwko izraelskiej okupacji. Can Polat, kurdyjski kadrowy rewolucjonista północnosyryjski, powiedział palestyńskiemu pisarzowi Mazenowi Safiemu: „Ważną kwestią, mój bracie i towarzyszu, jest to, że czynniki, które nas łączą, są tysiąc razy ważniejsze niż te, które nas dzielą, pomimo tyranów, agentów i rasistów”. Zwycięstwo nad okupowaną Jerozolimą”.
Opór
Stawianie oporu uciskowi jest uzasadnione. Podobnie jak stawianie oporu przy użyciu broni. Prawo międzynarodowe mówi jasno: 3 grudnia 1982 r. rezolucja Zgromadzenia Ogólnego ONZ 37/43 potwierdziła „legalność walki narodów o niepodległość, integralność terytorialną, jedność narodową i wyzwolenie spod kolonialnej i obcej dominacji oraz obcej okupacji, wszelkimi dostępnymi środkami, w tym walką zbrojną”.
Ludność kurdyjska i palestyńska stosowała niezliczone formy walki, zarówno bez użycia przemocy, jak i z użyciem przemocy: strajki głodowe, marsze, środki prawne i instytucjonalne, walkę partyzancką, ataki. Wróg, jak zauważył Nelson Mandela w A Long Road to Freedom, zawsze określa ramy walki. „Używaliśmy każdej broni bez przemocy w naszym arsenale – przemówień, delegacji, gróźb, przerw w pracy, strajków domowych, dobrowolnego uwięzienia – wszystko na próżno, bo cokolwiek robiliśmy, spadała na nas żelazna ręka. Bojownik o wolność uczy się na własnej skórze, że to ciemiężca definiuje charakter walki, a uciskanym często nie pozostaje nic innego, jak stosować metody, które odzwierciedlają metody ciemiężcy”. „Pacyfizm” Mandeli, od dawna przedstawiany jako „terrorystyczny” przez kapitalistyczne mocarstwa, jest mitem. Z kolei tureckie i izraelskie państwa kolonialne opisują opór jako „terroryzm”.
Cel i środki
Opór jest uzasadniony. Istnieją jednak mniej uzasadnione środki oporu. PKK od dawna angażuje się w atakowanie wyłącznie celów wojskowych i policyjnych. Kiedy w wyniku nieszczęśliwego wypadku cywil traci życie podczas operacji, przywódcy PKK natychmiast przepraszają rodziny. Öcalan przyznał, że kobiety i dzieci padły ofiarą ataków jego ruchu i obiecał, że w rezultacie „ucierpiały”, zapewniając, że ich śmierć nastąpiła w wyniku wymiany ognia: „to nie było celowe”. Georges Habbache, socjalistyczny założyciel palestyńskiego PFLP, zwierzał się w latach 2000: „Jesteśmy przeciwni wszelkim bezinteresownym aktom terrorystycznym, które uderzają w niewinnych cywilów. […] Życie ludzkie jest dla mnie zbyt cenne, by aprobować te [palestyńskie] samobójcze zamachy bombowe”.
7 października izraelscy żołnierze i policjanci zostali zaatakowani przez bojowników Hamasu, Islamskiego Dżihadu, DFLP i PFLP. Nikt nie mógł tego potępić, chyba że w celu legitymizacji wojskowego apartheidu i kolonizacji. Ale Hamas zdecydował się również uderzyć w cywilów. Do tej pory zginęło 1300 Izraelczyków. Wśród nich było 260 festiwalowiczów i wielu cywilów, w tym dzieci z kibuców Be’eri i Kfar Aza. Rozdzierająca serce masakra. Nadszedł czas, aby zabrać głos, jak mówi Rima Hassan, francusko-palestyńska założycielka Obserwatorium Obozów dla Uchodźców: „Powiedzmy sobie jasno: moralnie niedopuszczalne jest cieszenie się ze śmierci cywilów”. Dodaje: „Czynienie tego jest zapominaniem o zasadach, które zobowiązują nas do perspektywy pokoju, który musi nas uratować. Uderzanie w cywilów osłabia opór”. W swoich wspomnieniach Récits de la longue patience Daniel Timsit, komunistyczny działacz algierskiego FLN, opowiada, jak tworzył ładunki wybuchowe dla ruchu niepodległościowego. Bomby były wymierzone w okupacyjną armię francuską. „Ale kiedy w mieście miały miejsce pierwsze ataki terrorystyczne, to było okropne!”. Dodał: „Cel nie usprawiedliwia środków. Świadome użycie niemoralnych środków wygniwa duszę, a piekielny cykl zostaje ustanowiony”.
„Cel nie usprawiedliwia środków. Świadome użycie niemoralnych środków wygniwa duszę i tworzy się piekielny cykl.”
Daniel Timsit, algierski działacz komunistyczny FLN
Moralność nie jest marginesem walki: zawsze była jej bijącym sercem. „Jeśli chcemy zmienić świat, to również, a może przede wszystkim, z troski o moralność”, argumentował zbiorowy tekst zainicjowany w 1973 roku przez antykolonialistę i trockistę Laurenta Schwartza. Rewolucjoniści na całym świecie walczą o godność, wolność, sprawiedliwość i równość. Jednym słowem, o emancypację. Amoralizm jest po prostu gramatyką istniejącego porządku. Żadna wojna nie jest „czysta”, a wszystkie słuszne sprawy, jak wiemy i wiemy aż za dobrze, okazjonalnie okazywały się niesprawiedliwe: komuniści dokonali egzekucji dziesięciu mężów wiary na rue d’Haxo, pomimo protestów Vallèsa; Tymczasowa IRA zabiła 12 cywilów, gdy uderzyła w hotel La Mon House (a potem za to przeprosiła); zbrojne skrzydło południowoafrykańskiego ANC podłożyło bombę kilka kroków od Church Square, zabijając i raniąc cywilów (a potem za to przeprosiło); itd. Sporadyczna niesprawiedliwość w żaden sposób nie unieważnia słusznej sprawy; ona ją umniejsza. Jak mawiał Edward W. Saïd, tym, co pozostaje okupowanemu, który został zmiażdżony, jest właśnie „walka moralna”. PKK dąży właśnie do tego, a w syryjskim Kurdystanie więźniowie Daesh są utrzymywani przy życiu. Nie jest to kwestia abstrakcyjnego idealizmu, ale konkretnej moralności – rewolucyjnej, jak powiedziałby Hô Chi Minh. Angażuje to bojowników, nie bez ogromnych trudności, a być może nawet bardziej tych, którzy nie bojąc się o swoje życie, przyjmują internacjonalistyczne stanowisko w tych kwestiach. Saïd powiedział dalej, że rolą intelektualistów jest „stawianie pytań natury moralnej”. Palestyński myśliciel, głośny krytyk izraelskiej okupacji i palestyńskiej kolaboracji, konsekwentnie wypowiadał się przeciwko zabijaniu cywilów. „Zawsze sprzeciwiałem się stosowaniu terroru”, przypomniał w 1995 roku. Ataki są „moralnie podłe” i „strategicznie nieważne”. Atakowanie dzieci jest „obrzydliwością, którą należy bezwarunkowo potępić”.
Hamas
Hamas twierdzi, że jest rewolucyjny. Ale rewolucyjny nie jest. Idea rewolucyjna jest bowiem niczym innym, jak ostatecznie zrealizowaną ideą demokratyczną. Hamas, którego antydemokratyczne działania nie wymagają dalszej demonstracji, nie jest siłą na rzecz emancypacji. „Wiemy nawet, że Izraelczycy początkowo wspierali Hamas, aby osłabić świeckie i demokratyczne nurty palestyńskiego ruchu oporu. Krótko mówiąc, polityczny islam został zbudowany przez systematyczne działania imperializmu, wspieranego oczywiście przez obskuranckie lokalne siły reakcyjne”, przypomniał w 2006 r. socjalistyczny ekonomista Samir Amin, zdecydowany przeciwnik islamizmu, ponieważ „nie może on być autentycznym przeciwnikiem kapitalistyczno-imperialistycznej globalizacji”. Hamas, wywodzący się z Bractwa Muzułmańskiego po pierwszej Intifadzie, początkowo opowiadał się za utworzeniem państwa islamskiego. W 1993 r. w memorandum wezwał do „świętej wojny” przeciwko siłom okupacyjnym, a w swoim statucie założycielskim (od tego czasu zmienionym) wystąpił przeciwko „świeckiej idei” popieranej przez OWP. Jej kontrrewolucyjne korzenie zostały otwarcie potwierdzone we wspomnianym statucie: Żydzi, jak czytamy, stali za Rewolucją Francuską i komunizmem… Antysemityzm jest potrójną zdradą: ludzkiej, palestyńskiej i rewolucyjnej sprawy. Ludzkiej, która mówi sama za siebie; palestyńskiej, ponieważ obecna wojna nie toczy się między Arabami i Żydami, ale między skolonizowaną ludnością, zarówno muzułmańską, jak i chrześcijańską, a reżimem apartheidu; rewolucyjnej, ponieważ czym byłaby ta tradycja bez nieocenionego wkładu Żydów? Na rasistowski projekt – „ziemia bez ludu dla ludu bez ziemi” – antyrasizm stanowi jedyną odpowiedź.
Logicznie rzecz biorąc, Hamas okazuje swój podziw dla Erdoğana i poprzez głos Khaleda Mechaala wspiera turecką operację czystek etnicznych na Kurdach podjętą w Afrîn. Żaden zwolennik równości nie może solidaryzować się z wrogiem równości. Jest to kwestia elementarnej spójności politycznej. Wielu Palestyńczyków zwróciło uwagę na problem Hamasu w ramach ruchu wyzwoleńczego. W 1995 r. Edward W. Saïd napisał: „Hamas i Islamski Dżihad nie mogą stanowić alternatywy: ich redukcyjne myślenie, reakcyjna wizja i irracjonalne metody w żaden sposób nie mogą służyć nadejściu akceptowalnego porządku społecznego”. Przeczytajmy Mustafę Barghoutiego, założyciela Palestyńskiej Inicjatywy Narodowej, potępiającego w 2004 r. „fundamentalizm Hamasu”. Przeczytajmy Mahmuda Darwicha, mówiącego dwa lata później o sukcesie wyborczym islamistycznej organizacji: „Kiedy bronisz pluralistycznej i świeckiej Palestyny, możesz jedynie obawiać się o prawa kobiet, młodych ludzi i wolności jednostki”. W tym samym czasie przeczytajmy Georges’a Habbache’a: „Model islamistyczny ma wiele negatywnych punktów; jeśli chodzi o wybory społeczne, nasza wizja jest inna, szczególnie w odniesieniu do kobiet. Dziś w Strefie Gazy niektóre społeczne aspekty codziennego życia są niepokojące”. Na koniec przeczytajmy wypowiedź Leïli Khaled, socjalistycznej postaci walki zbrojnej, z 2014 roku: „Hamas uważa, że Palestyna jest świętym miejscem, które należy do muzułmanów, co jest sprzeczne z naszymi poglądami”.
„Antysemityzm jest potrójną zdradą: ludzką, palestyńską i rewolucyjną.”
Joseph Andras
Kwestii palestyńskiej nie można sprowadzać do Hamasu. Palestyna została podporządkowana zanim Hamas powstał; będzie nadal podporządkowywana, nawet jeśli Hamas zniknie. Główną kwestią jest okupacja i apartheid. Od 1948 r. jest to niekończące się niszczenie. Hamas jest jednak niezaprzeczalną siłą palestyńską. Jest graczem w wojnie i jako taki, wielu jego palestyńskich przeciwników wie, że będą musieli się z nim liczyć, jeśli ma być jakieś wyjście. Hamas jest chorobą okupacji. Jej fatalnym skutkiem. Zamknąć ludność, pozbawić ją wszelkiej nadziei, zniszczyć ją: demokraci są automatycznie wypaleni. „Uczyniliśmy Gazę potworną”, mówi izraelski filmowiec Nadav Lapid. Bombardowanie Strefy Gazy, które państwo izraelskie kontynuuje, tylko potęguje ten horror. Te bombardowania „oficjalnie” są wymierzone w Hamas, który jest rzekomo osłabiony, ale właśnie rozpoczął operację wojskową na bezprecedensową skalę. Od 2008 roku toczyły się cztery wojny przeciwko temu maleńkiemu, zduszonemu gettu. Piąta jest w toku. W operacji „Płynny ołów” zginęło 1315 Palestyńczyków – 65% z nich to cywile, w tym ponad 400 dzieci. Operacja Filar Obrony zabiła ponad 100 Palestyńczyków – 66 z nich to cywile. W wyniku operacji Protective Edge zginęło co najmniej 245 dzieci. Do 12 października 2023 r. zginęło ponad 1400 Palestyńczyków, w tym 447 dzieci. Tak wiele bezimiennych zbrodni. Jednak życie tam nie wydaje się warte życia na „demokratycznym” Zachodzie. Nikt nie zapalił dla nich wieży Eiffla. Nikt nie udzielił im „bezwarunkowego wsparcia”. Nikt nie zorganizował minut ciszy ku ich pamięci. Ponieważ, jak właśnie przyznał „filozof” Raphaël Enthoven: „Myślę, że musimy zaznaczyć tę różnicę, że jest to nawet kluczowe. Tutaj znowu nie jest to współmierne”. Znamienna szczerość: duch kolonialny w pełnej krasie.
Dwa rozwiązania polityczne
Pewnego dnia, jak to się zawsze dzieje, broń zostanie odłożona. Ten dzień jeszcze nie nadszedł. Siły kurdyjskiej emancypacji nigdy nie przestają tego powtarzać, aż do Francji: „Polityczne rozwiązanie dla Kurdystanu!”. PKK od dawna proponuje plan pokojowy, a co za tym idzie całkowite rozbrojenie swoich oddziałów. Wszystko jest gotowe na papierze; państwo tureckie odmawia, a Erdoğan położył kres ostatnim rozmowom. PKK – a wraz z nią lewicowa partia HDP, choć na różne sposoby reformatorska i legalistyczna – domaga się autonomii dla terytoriów kurdyjskich w ustalonych granicach. Nie niepodległego państwa narodowego, jak pierwotnie chciano, ale demokratycznego poszanowania kurdyjskiego życia kulturalnego, językowego i politycznego w czterech częściach historycznego Kurdystanu. „Nie można sobie wyobrazić bardziej humanitarnego i skromnego rozwiązania”, zauważa Öcalan z głębi swojego więzienia. Majowa reelekcja Erdoğana po raz kolejny odsuwa nadzieję na pokój. Ale rozwiązanie, obejmujące uwolnienie przywódcy PKK, istnieje na stole – i to od internacjonalistów zależy, czy wesprą je na swój własny sposób.
W Palestynie słynne „rozwiązanie dwupaństwowe” jest już przestarzałe, co przyznają wszyscy poinformowani analitycy: to bajka dla telewizji i dyplomatycznej paplaniny. W wyniku ekspansji kolonialnej państwo palestyńskie – na które w końcu zgodził się Hamas – nie jest już możliwe. Zachodni Brzeg Jordanu jest całkowicie zwichnięty i nie ma ciągłości terytorialnej ze Strefą Gazy. Sam izraelski minister finansów Bezalel Smotricz przyznał w lipcu 2023 r., że „arabskie marzenie o państwie na Zachodnim Brzegu nie jest już realne”. Palestyńczykom pozostają tylko dwie opcje: „wyrzec się swoich narodowych aspiracji” (i żyć w Izraelu jako jednostki) lub „wyemigrować” do kraju arabskiego. Jednak pośród ruin pozostaje jedno rozwiązanie: „wspólne” lub „dwunarodowe” państwo. Z pewnością jest to niewygodna perspektywa. Z pewnością nie od razu wykonalna. Ale ludzie sprawiedliwości po obu stronach mobilizują się do działania. W 2001 r. Michel Warszawski opublikował książkę „Israël-Palestine le défi binational”, w której wezwał do utworzenia „państwa unitarnego” opartego na modelu południowoafrykańskim, aby skończyć z apartheidem. W następnej dekadzie izraelski historyk Ilan Pappé wezwał do „dekolonizacji, zmiany reżimu i rozwiązania jednopaństwowego”. Georges Habbache i Edward W. Saïd podążali za życia w tym samym kierunku: pierwszy chwalił „demokratyczne, świeckie państwo” jako „jedyne rozwiązanie”; drugi wskazywał, że Izraelczycy i Palestyńczycy żyli w tak codziennym intymnym splocie, że separacja państwowa nie miała sensu. Aby krew przestała płynąć, pozostaje zbudować przestrzeń „równych obywateli w pokoju na tej samej ziemi”.
„Pewnego dnia, jak zawsze, broń zostanie odłożona.”
Joseph Andras
Tutaj, owszem, nie możemy nic zrobić. Wszystko, co możemy zrobić, to powtarzać bojowe demokratyczne głosy. To niewiele. Ale to niewiele, między krzykami i histerią francuskich mediów, jest być może coś warte, jeśli dążymy do wyzwolenia narodów.
Joseph Andras