Czternaście lat temu naziści z gangu BORN (Bojowa Organizacja Rosyjskich Nacjonalistów) zamordowali w centrum Moskwy strzałami w tył głowy prawnika Stanisława Markiełowa i dziennikarkę Nowej Gazety Anastazję Baburową.
Zamordowani byli prawdziwymi antyfaszystami. Staś bez końca bronił aktywistów i prowadził sprawy przeciwko siłom bezpieczeństwa na Północnym Kaukazie. Nastia była anarchistką, aktywistką, dopiero zaczęła pracę w dziennikarstwie i miała zbyt mało czasu na pisanie. Naziści, z którymi władze rosyjskie w tamtych latach szczególnie aktywnie pogrywały, uznali ich za przeciwników politycznych i postanowili ich zabić.
BORN – przeszłość i teraźniejszość
Członkowie BORN popełnili kilkanaście morderstw, planowali terror polityczny, a ich ofiarami byli m.in. antyfaszyści, migranci, dziennikarz, prawnik, policjant i sędzia. Większość członków gangu została jednak złapana i skazana.
Pozostało na wolności grono oczywistych wspólników i tych, których można było uznać za bezpośrednich współsprawców zbrodni. Niektórzy z tych wspólników i bardziej znanych osób zostało opisanych w tym tekście (lista niepełna).
Najciekawsze jest to, jak wspólnicy BORN zostali rozproszeni. Po tym, jak Rosja najechała na Ukrainę. (Właściwie to nawet nie po 24 lutego, ale jeszcze w 2014 roku, gdy rosyjscy naziści podzielili się w tej sprawie).
Na przykład Aleksiej Baranowski, bliski współpracownik Jewgienii Chasis, wspólnik w zabójstwie Markiełowa i Baburowej. Próbował stworzyć dla niej alibi w sądzie. Uniknął jakoś kary za fałszywe zeznania; po 2014 roku kręcił się koło „Azowa” w Ukrainie. Potem bez problemów wrócił do Rosji (choć już wcześniej ścigano go za związki z Azowem). Popracował tam jako adwokat i ponownie pojawił się w Ukrainie wraz z wybuchem wojny.
Teraz kręci się wokół Ilji Ponomarewa i jego projektów typu Rosyjski Legion Wolności. Razem z nim organizuje kongres przedstawicieli ludowych w Polsce (którzy, jak twierdzą, są najbardziej prawowitymi przedstawicielami Rosjan).
Dmitrij Stieszin — korespondent wojskowy Komsomolskiej Prawdy. drugiej strony udzielał schronienia liderowi BORN (Nikicie Tichonowowi) i pomagał mu w zdobyciu broni. Kontaktował go z dostawcami i przechowywał jej część w domu lub u krewnych.
To właśnie ta broń zabiła większość ofiar grupy BORN. Stieszin był oczywistym kandydatem do uwięzienia, ale i tego uniknął. Teraz biega po terenach okupowanych, cieszy się z mordów na Ukraińcach i odbiera medale.
Inna postać już nie biega — we wrześniu na kanałach z wybuchła wiadomość, że Jegor Gorszkow zginął w Donbasie. Ten człowiek, który z pewnością wygląda na agenta FSB lub czegoś podobnego: w połowie lat dziewięćdziesiątych kręcił się wokół Narodowych Bolszewików i uczył ich wszelakich umiejętności bojowych. Potem trafił w tej samej roli do Rosyjskiego Obrazu. (To legalna organizacja, patronował jej Kreml, BORN można nazwać jej „bojowym skrzydłem”). Szkolił też Nikitę Tichonowa, aż tamten został zdjęty przez FSB.
W 2014 roku, gdy w Moskwie toczyły się procesy członków BORN, on pojawił się w Donbasie i teraz, już osiem lat później, leży tam już na zawsze.
Nie chcę kończyć na upiorach, więc niech zabrzmią słowa Stanisława Markiełowa. Z jego ostatniego wystąpienia na wiecu przed śmiercią — są teraz ważne dla nas wszystkich:
„Wszyscy potrzebujemy ochrony. I doskonale rozumiemy, że nikt nie da nam ochrony poza nami samymi. Nie Bóg, nie król, nie prawo. Nikt inny. Tylko my sami. I tylko wtedy, gdy będziemy w stanie chronić się nawzajem, tylko wtedy zwyciężymy. Mam nadzieję, że tak będzie”.