Francuski rząd chcący wprowadzić kontrowersyjny artykuł do ustawy o policji wycofuje się z tej decyzji w wyniku gwałtownych protestów.
Stanowczy, uliczny sprzeciw wybuchł, gdy padł pomysł zakazu nagrywania wizerunku policjanta na służbie i podejmowanych przez niego czynności. Publikowanie zdjęć czy nagrań funkcjonariuszy z zamiarem „zaszkodzenia im” miało być karane do roku więzienia i 45 000 euro grzywny. W ostatnich miesiącach francuska policja była ostro krytykowana za np. ciężkie pobicie czarnoskórego wytwórcy muzycznego, brutalną eksmisję obozowiska imigrantów w Paryżu i spowodowanie śmierci podczas aresztowania kierowcy w styczniu.
W wielu miastach doszło do gwałtownych protestów. Szczególnie intensywny przebieg miały demonstracje w Paryżu, gdzie doszło do wielogodzinnych walk ulicznych, w których rannych zostało kilkudziesięciu policjantów.
W Strasbourgu z kolei demonstranci zostali zaatakowani przez lokalną bojówkę skrajnej prawicy, ale poradzili sobie z zagrożeniem na tyle skutecznie, że faszystów musiały ratować siły prewencji.
Francuzi rozumieją bardzo dobrze, że „dziękowanie i bicie brawa” za to, że akurat dzisiaj policja się uśmiechnęła i nie dała nikomu pałą w łeb nie oznacza, że nie przywali za inne zdanie lub zupełnie za nic jutro i ujdzie z tym na sucho. Jak widać żadna debata i proszenie o łaskę, a jedynie stanowczy i solidarny opór ma wpływ na kontrowersyjne posunięcia garstki szalonych polityków.