Powstanie Warszawskie – 1944 wyprowadziło z podziemia kilkuletniej konspiracji różne organizacje wojskowe i polityczne sytuując ich działalność w warunkach niemniej spodziewanych i daleko odbiegających od przewidywanych.
Tego rodzaju utrudnienie pogłębiło dodatkowo rozproszenie członków, działaczy i przywódców, na skutek niemożności dotarcia do miejsc koncentracji, uprzednio wyznaczonych na przypadek wybuchu walk w mieście, a to w wyniku i przede wszystkim nie poinformowania wspomnianych organizacji lub opóźnionego poinformowania przez KGAK[1]– inicjatora i organizatora powstania, o dacie jego i godzinie wybuchu.
W najmniejszej mierze dotknęło to rzecz jasna żołnierzy Armii Krajowej, ale jednak dotknęło w znaczącym zakresie. Pozostałe organizacje wojskowe formowały swe oddziały w toku walk, albo ich członkowie (żołnierze) zgłaszali się do najbliższych zorganizowanych jednostek, przeważnie A.K.
Należeli do nich syndykaliści oby organizacji ideologiczno-politycznych, tj. Związek Syndykalistów Polskich i Syndykalistyczna Organizacja „Wolność”, w skrócie ZSP i SOW-a należały do tych nie poinformowanych, co odnosiło się również i do pionu wojskowego ZSP, pod ogólną nazwą Odziałów Bojowych, podległych organizacyjnie własnej Komendzie Głównej, natomiast operacyjnie Komendzie Głównej Armii Krajowej (KGAK).
Dzięki wcześniejszej „gotowości”, a następnie mobilizacji w przewidywaniu wybuchu powstania, w godzinie „W” udało się ZSP sformować uzbrojoną 104 Kompanię Syndykalistyczną i rzucić do walki na Starym Mieście pod dowództwem por. Kazimierza Puczyńskiego (ps. Wroński), zastępowanego później skutecznie przez ppor. Witolda Potza (ps. Koperski).
Kompania ta operacyjnie weszła w skład staromiejskiej większej jednostki AK, PN. „Zgrupowanie Roga”, dowodzonej przez mjr Stanisława Błaszczyka[2] (ps. Róg). 104 Kompania Syndykalistyczna zapisała piękną kartę walk na Starym Mieście z niemieckim wrogiem aż do ewakuacji tej dzielnicy w ostatnich dniach sierpnia i na początku września 1944.
W Śródmieściu syndykaliści walczyli w różnych oddziałach, wszakże po ustabilizowaniu się sytuacji w tym rejonie walk, stopniowo skupiali się przy Centralnym Komitecie Ludowym (CKL), który w niepełnym składzie podjął działalność w oparciu o d-two Polskiej Armii Ludowej (siła zbrojna CKL) i wchodzącą w jej skład należącą do niej Brygadę im. St. Dubois (PLAN)[3]. Pierwsze numery Biuletynu CKL ukazały się dzięki pomocy technicznej adiutanta i zarazem oficera prasowego tej Brygady, a to dzięki wyszukaniu sprawnej drukarki przy ul. Siennej i zdobyciu farby oraz odpowiedniej ilości papieru.
Wszystkie organizacje tworzące CKL i wchodzące w jego skład miały swych przedstawicieli, bardziej lub mniej reprezentatywnych we władzach śródmiejskiego, powstańczego CKL’u , działającego zarówno przy ul. Boduena Nr 3, do momentu obrócenia w perzynę tej ulicy i przyległych bombami, rakietami i obstrzałem artyleryjskim z działania kolejowego (gruba Berta) w dniu 4 września, o czym dalej.
Na początku reprezentowali nieformalnie ZSP w CKL’u adw. Władysław Domino (ps. Stojan) i Marcelina Grabowska (ps. Ewa), a SOW’ę występujący pod przybranym nazwiskiem Mikołaj Hryniuk (ps. Marek)[4] oraz ppor. Edward Wołonciej (ps. Czemier), uprzednio walczący w kompanii „Grażyna” Baonu Gustaw-Harnaś AK przy zdobywaniu Poczty Głównej na Pl. Napoleona (dziś Plac Powstańców). SPD reprezentował R. Miller (przedpowstańczy przewodniczący CKL) i Andrzej Klimowicz, PPS-lewicę P. Gajewski i J. Salcewicz, PLAN C. Szemley-Ketling.
Współpraca przedstawicieli ZSP i SOW’y na terenie CKL’u układał się dobrze; wytworzył się swego rodzaju układ porozumienia we wszystkich wystąpieniach na zewnątrz.
Na przełomie sierpnia i września (31.VIII – 1.IX.44) przeszli kanałami do Śródmieścia po upadku Starówki liczni żołnierze 104 Kompanii Syndykalistycznej, niestety bez dowódców (zostali zasypani podczas bombardowania), a z władz ZSP – sekretarz generalny Stefan Szwedowski (ostatni ps. Wojciech) i komendant Komendy Głównej Oddziałów Bojowych ZSP – Jerzy Złotowski (Poręba).
Ci ostatni nawiązali niezwłocznie kontakt z CKL, po czym ze Stojanem, Markiem i Czemierem. Po trudnej dyskusji akceptowano dotychczasową linię postępowania w CKL’u oraz enuncjacje wymienionych przedstawicieli, jak również faktyczne porozumienie obu organizacji, nadając mu oficjalną nazwę: Syndykalistyczne Porozumienie Powstańcze. Powołano też wspólny organ prasowy pn. „Syndykalista”. Kierownictwo ustalono kolektywnie, coś w rodzaju prezydium, z przedstawicieli obu organizacji. Ze względu na przynależność ZSP i SOW do CKL, powiadomiono o tych faktach jego władze (Szwedowski był wiceprzewodniczącym CKL).
Rozwiązując problemy natury politycznej, Wojciech z Porębą zatroszczyli się równocześnie o sprawy wojskowe, zwłaszcza że napływ żołnierzy, podoficerów i oficerów 104 Kompanii Syndykalistycznej do Śródmieścia okazał się niemały wymagający nadania form organizacyjnych i skierowania do dalszej walki.
W tej sytuacji 2 września 1944 Komitet Centralny ZSP podjął decyzję o sformowaniu Brygady Syndykalistycznej, obejmującej rozbitków 104 Kompanii oraz wszystkich syndykalistów obu organizacji w Śródmieściu, bez względu na pełnione funkcje. Komendantowi Porębie powierzono stronę wykonawczą oraz mianowanie dowódcy Brygady. Został nim por. Czemier. Rozkaz Komendy Głównej O.B. z dnia 2 września 1944 rozstrzygał obie te kwestie.
W taki to oto sposób Brygada Syndykalistyczna stała się ramieniem zbrojnym Syndykalistycznego Porozumienia Powstańczego, powiązanego ściśle z CKL. Ta ostatnia okoliczność siłą rzeczy przemawiała za powiadomieniem dowództwa Polskiej Armii Ludowej o utworzeniu Brygady i mianowaniu dowódcy, co też niezwłocznie uczyniono.
Gen. Julian Skokowski, ówczesny d-ca PAL, mający swą siedzibę w kinie „Palladium”, przyjął do akceptującej wiadomości sformowanie Brygady Syndykalistycznej, związanej organizacyjnie z Syndykalistycznym Porozumieniem Powstańczym, a więc i z CKL, a operacyjnie z Polską Armią Ludową. Jednocześnie zatwierdził na stanowisku jej dowódcy por. Czemiera, awansując go na stopień kapitana.
Dla jasności obrazu, zmieniającego się w powstańczych warunkach z godziny na godzinę i z dnia na dzień, należy zaznaczyć, iż cząstka 104 Kompanii Syndykalistycznej, o stanie niepełnego plutonu, ale dobrze uzbrojonego znalazła się poza Brygadą Syndykalistyczną, a to na skutek wyjścia z kanału innym włazem, zakwaterowania w Konserwatorium na ul Okólnik i niezwłocznego włączenia się do walk na Powiślu, potem na Czerniakowie, pod dowództwem kpr. podch. Stanisława Komarnickiego (ps. Nałęcz).
Na początku, po wyjściu z kanału, faktycznym dowódcą tego oddziału w Konserwatorium został ppor. Witold Wasilewski (ps. Makowski). Poszukując kontaktu z Komendą Główną O.B. lub z KCZSP, stracił go z podległą jednostką, lecz z kolei znalazł się w szeregach Brygady Syndykalistycznej, razem z ppor. Feliksem Murawą (ps. Smaga), ppor. Jerzym Konopczyńskim (ps. Wiktor), ppor. Januszem Czyżewskim (ps. Garland), chorążym Józefem Latuskiem (ps. Jordan), sierż. Ignacym Głuchowskim (ps. Morus), sierż. Edwardem Łukaszewiczem (ps. Kłosiński) kpr. podch. Kazimierzem Spózem (ps. Satyr), sierż podch. Mirosławem Staniszewskim (ps. Stawski), plut. Jerzym Puciło (ps. Gajewski), z kpr. Zdzisławem Matyjaśkiewiczem (ps. Zych) oraz z innymi, z bronią i bez broni, ze stopniami i bez, prawie wszyscy ze 104 Kompanii Syndykalistycznej.
Ci, zahartowani w bojach na Starówce powstańcy lecz i zużyci w znacznym stopniu, nie bez oporów psychicznych przestrajali się w żołnierzy Brygady Syndykalistycznej, zwłaszcza że po upadku Starówki, i z kolei Powiśla, zdawali sobie sprawę ze schyłku powstania, przewidywali jego rychły koniec. Tym niemniej rozkazy dowódcy, siłą rzeczy natury organizacyjnej na początku, wykonywali sumiennie, mimo narastających wciąż przeszkód, wielokroć nie do pokonania.
Pierwsze miejsce postoju Brygady upatrzone w warsztatach i sklepie firmy „Filip”, przy ul. Chmielnej 29, legło niebawem w gruzach, jak i całe północne Śródmieście, szczególnie w części centralnej, dotychczas stosunkowo mniej niszczonej przez wroga. Teraz, ostrzelane pociskami rakietowymi (ryczące krowy, grające szafy) i z działa kolejowego (gruba Berta) oraz bombardowane z samolotów bezkarnie panoszących się nad stolicą, zamieniło się w usypisko gruzów w morzu płomieni.
Nie było innego wyjścia, jak tylko przenieść się na drugą stronę Alej Jerozolimskich. Na mocy rozkazu KG. O.B. z dnia 4 września uczyniono to w nocy z dnia 4 na 5 tegoż miesiąca, przez płytki przekop w poprzek Al. Jerozolimskich, słabo osłoniony workami z piaskiem i płytkami chodnikowymi. Mimo silnego ostrzału z BGK, ofiar na szczęście nie było.
Znalezienie miejsca zakwaterowania nastręczało bardzo wiele trudności, zwłaszcza, że exodus z północnego Śródmieścia do południowego nie ustawał i wciąż narastał. Po dłuższych poszukiwaniach cały pion polityczny Brygady (władze, redakcje, propaganda, kolportaż) ulokowały się na parterze budynku przy ul. Wspólnej 32 i w piwnicy Wspólna 31, natomiast pion wojskowy z dowództwem został zakwaterowany w kinie „Imperial” (obecnie kino „Polonia”), przy ul. Marszałkowskiej Nr 56.
Na stanie Brygady, jak już wspomniano, znalazły się oba piony: wojskowy i polityczny, co oznaczało, że Brygada ma zadania zarówno operacyjne, jak i inne, natury politycznej najogólniej rzecz biorąc. Wszakże w jednym wyrażała się jedność zadań: zapewnienie zakwaterowania i wyżywienia dla pełnego stanu osobowego.
W tym też aspekcie i mając na uwadze, że Brygada w swej istocie ma charakter kadrowy, jej wewnętrzną organizację ustawiono pod kątem praktycznych zadań i faktycznych możliwości na tym etapie powstania, co znalazło wyraz w wydanym przez dowódcę rozkazie z dnia 10 września 1944r.
Do sztabu Brygady powołano: ppor. Wiktora, ppor. Smagę i ppor. Makowskiego. Adiutantem Brygady został ppor. Garland, a oficerem personalnym i szefem chorąży Jordan. Utworzono samodzielny pluton zaopatrzenia pod d-twem kpr.podch. Satyra i wydzielony oddział kwatermistrzostwa pod dowództwem sierż. Kłosińskiego. Sformowanie 1. plutonu szturmowego powierzono ppor. Smadze i ppor. Makowskiemu jako jego zastępcy (ppor. Smagę czasowo urlopowano ze względu na zły stan zdrowia po odniesionych na Starówce poważnych ranach). Organizację oddziału informacyjno-prasowego oddano w ręce ppor. Hryniewicza (Józef Korab-Kamiński), oficerem politycznym mianowano Łukasza (Zbigniew Kempka), zorganizowanie łączności powierzono sierż. Podch. Stawskiemu.
W pionie politycznym pod szyldem Syndykalistycznego Porozumienia Powstańczego działali w charaktere kolektywnego organu wykonawczego: Wojciech, Marek i Poręba. Po jakimś czasie dołączył do nich z SOW’y Jansen (Tomasz Pilarski).
Zaopatrzenie całej Brygady w żywność stało się nielada problemem . Magazyny „Społem” przy ul. Czerniakowskiej rychło okazały się niedostępne, ze względu na przypuszczenie przez npla szturmu na Czerniaków. Dotarcie do magazynów zbożowych firmy Haberbusch i Schiller przy ul. Krochmalnej, na linii rozgraniczenia z wrogiem, wymagało znacznego wysiłku, cierpliwości i odwagi, jako że droga z ul. Marszałkowskiej 56 była długa i bardzo niebezpieczna.
Tym niemniej samodzielny pluton zaopatrzenia dokonał dwóch udanych wypadów po jęczmień, syrop i wódkę, zapełniając w ten sposób pusty magazyn Brygady w żywność na kilka dni.
Z kolei oddział kwatermistrzostwa zbudował w tymże czasie prycze w hallu kina dla plutonu szturmowego, a na podwórku wymurował kuchnię z dużym kotłem do gotowania jęczmienia, jedynego posiadanego wówczas produktu, oprócz syropu tzw. zupę „plujkę” przyrządzają z rozgotowanego jęczmienia w plewach (stąd ich wypluwanie podczas jedzenia) i zaprawioną syropem, karmiono oba piony Brygady oraz napływających z północnego Śródmieścia uchodźców, najwięcej z okolic ul. Siennej i Pańskiej.
Natomiast wódka zamieniła się częściowo w towar wymienny za inne artykuły, jak sól, czasami konserwę, najczęściej placki chlebowe. Handel odbywał się na zaimprowizowanym targowisku na tyłach kina, bliżej ul. Kruczej, gdzie też czerpano wodę z jedynej studni, w godzinach mniejszego obstrzału.
Posiadanymi artykułami raczono też drukarzy z pobliskiej drukarni na Hożej róg Marszałkowskiej, którzy podjęli się najpierw drukowania, a następnie powielania „Syndykalisty”, „Iskry” i „Sprawy”.
W pogoni za farbą i papierem oraz woskówkami, nawiązano kontakt z AL. (PPR i KRN) przy ul. Wilczej Nr 8. W dalszym biegu spraw doraźna pomoc przeistoczyła się w szerszą współpracę, zwłaszcza po utworzeniu Połączonych Sił Zbrojnych AL., PAL, KB, pod dowództwem gen. Juliana Skokowskiego, co miało miejsce w dniu 14 września 1944r. (komunikaty prasowe ukazały się 15 września), tj. w dniu zdobycia Pragi przez wojska I Frontu Białoruskiego pod dowództwem marsz. Konstantego Rokossowskiego.
Siedziba dowództwa PSZ znajdowała się przy ul. Hożej 27a, gdzie też mieściło się jednoosobowe d-two Brygady im. St. Dubois w osobie mjr. Cezarego Szemley-Ketlinga. Jedyny pluton tej Brygady walczył na Czerniakowskiej, z którym nawiązano kontakt dzięki odważnej łączniczce Halinie Joczys. Inspekcja tego plutonu pod d-twem ppor. Osy, przeprowadzał, przed szturmem npla na tę dzielnicę kpt. Czemier, ba prośbę mjr Ketlinga.
Szeregi Brygady Syndykalistycznej rosły z dnia na dzień, zarówno dzięki zgłoszeniom syndykalistów obu organizacji, jak i napływowi innych ochotników, również z rozbitych lub zdezorganizowanych jednostek bojowych. Niektórych być może intrygowała także niecodzienna nazwa: Brygada Syndykalistyczna – jak i wywieszona na froncie budynku Marszałkowska 56 flaga czarno-czerwona. Barwy te przyjęto dla Syndykalistycznego Porozumienia Powstańczego, aczkolwiek wiązały się one z anarchosyndykalizmem.
Najchętniej przyjmowano ochotników uzbrojonych, przynajmniej w granaty, lecz i bez broni również. Wśród tych ostatnich znaleźli się Żydzi z obozu na terenie b. getta, którzy poprzez Starówkę i udział w ciężkich tam walkach, dotarli później kanałami do Śródmieścia. Kierowano ich przeważnie do oddziału kwatermistrzostwa (np. do budowania prycz pod kierunkiem cieśli Wiernika – uciekiniera z Treblinki). Nadzorowali oni także jeńców volksdetschów (mężczyźni i kobiety), zatrudnuinyh przy bardziej uciążliwych i przykrych pracach, pod czujnym okiem d-cy żandarmerii plut. Czarnego. Dwóch utalentowanych Żydów, ojciec i syn Friedmanowie, byli Węgrami. Po zdobyciu skrzypiec, chętnie grali wieczorami dla żołnierzy.
Z momentem wyzwolenia Pragi, rozrzedziły się, a następnie ustały niemieckie naloty, wszakże wciąż istniał obstrzał, szczególnie rakietowy i z granatników. Natomiast pojawiły się niebawem nad dachami umęczonej stolicy mocno spóźnione „kukuruźniki” sowieckie, zrzucające bezpośrednio na ziemię i dość przypadkowo – suchary w workach, konserwy, amunicję i pepesze.
Rozsypane suchary ze zniszczonych worków zbierano wśród gruzów. Pogiętą amunicję także, przekazując ją do wytwórni granatów, tak np. postąpiono ze skrzynką amunicji, która spadła na okap u wejścia do kina „Imperial”, przebijając ten okap, o mało nie ze szkodą stojących pod nim żołnierzy. Skrzynka się rozbiła, amunicja pogięła i rozsypała.
Najgorzej przedstawiały się rozbite konserwy, których nie sposób było zebrać z ziemi, gruzów lub barykady, mimo że wygłodzeni powstańcy starali się nie utracić ani odrobiny.
Aby umożliwić dokonywanie zrzutów bardziej celowo i w miejscach najsposobniejszych (18 września nadleciała nad Warszawę wielka armada samolotów amerykańskich, dokonując z dużej wysokości znacznych zrzutów w pojemnikach ze spadochronami, które w większości trafiły niestety na pozycje niemieckie), dowództwo AL. (mjr Sęk-Małecki i ppor. Dąbek) uzgodniło z d-cą Brygady Syndykalistycznej oznaczanie miejsc nocnych zrzutów niedużymi ogniskami na ul. Marszałkowskiej, oczywiście po uzyskaniu wiadomości, że takie zrzuty nastąpią. Uzgodniono też sprawę magazynowania odebranej całości, do późniejszego racjonalnego podziału.
Współpraca ta przyniosła dobre rezultaty. W pierwszym rzędzie zapobiegła samowolnemu rozchwytywaniu zrzutów, a następnie pozwoliła na prawidłowy ich podział. Dowództwo PSZ AL.-PAL-KB akceptowało wspomniane współdziałanie, jak i organizację odbioru zrzutów.
Wiązało się to także z zachodzącymi zmianami na arenie wojskowo-politycznej. Po upadku Czerniakowa i Mokotowa, wśród oddziałów powstańczych spoza AK, narastała chęć przejęcia inicjatywy na polu walki, z jednoczesnym uznaniem KRN i PKWN, co miałoby rzekomo prowadzić do uruchomienia szeroko zakrojonej pomocy ze strony Armii Czerwonej i I Armii W.P., zwłaszcza że przenikały wiadomości o zamiarach kapitulacyjnych d-twa Armii Krajowej.
W tym klimacie 25 września 1944 narodziło się Powstańcze Porozumienie Demokratyczne, które 30 września wystąpiło z odezwą o uznanie KRN i PKWN. Weszli do niego przedstawiciele: KRN, CKL, Rady Obrony Narodu i Centralnego Komitetu Młodzieży (CKM).
W Brygadzie Syndykalistycznej, mocno zradykalizowanej, nastąpiły częściowe zmiany w pionie wojskowym, a to z uwagi na przewlekłą chorobę ppor. Smagi i zaginięcie ppor. Makowskiego. Dowódcą 1 plutonu szturmowego został mianowany ppor. Wiktor, a 2. plutonu szturmowego sierż. Kłosiński, awansowany na porucznika rozkazem KG O.B. z dnia 23 września 1944r.
Wkrótce otrzymano z d-twa PSZ rozkaz obsadzenia barykady u wylotu ul. Hożej od strony Pl. Trzech Krzyży, gdzie należało zluzować jednostkę AK. Miało to miejsce dosłownie na 4 dni przed kapitulacją. Mimo obsadzenia barykady, do walk już nie doszło na tym odcinku, bowiem wygasły one przeważnie, w miarę postępu pertraktacji kapitulacyjnych, prowadzonych przez d-two A.K.
Jednakże Brygada znowu okryła się żałobą niedługi czas po śmierci na posterunku w dniu 24 września sierż. Ignacego Gołuchowskiego (ps. Morus), a mianowicie w dniu 30 września zginął od pocisku z granatnika komendant Komendy Głównej Oddziałów Bojowych ZSP Jerzy Złotowski (ps. Poręba), natomiast ciężko ranny został ppor. Wiktor, który zmarł w dwa dni po ogłoszeniu kapitulacji tj. 5 września 1944r.
Jak uprzednio Jadwigę Szumską (ps. Bożena) i sierż. Morusa, tak obecnie żegnano ze wszystkimi honorami wojskowymi komendanta Porębę. Jego zastępca, mjr Czemier w gorących słowach i z głębokim wzruszeniem mówił o poległym, a Wojciech o jego działalności konspiracyjnej i położonych zasługach.
W tym miejscu należy wymienić poprzednich komendantów Odziałów Bojowych ZSP. Pierwszym był Stefan Kapuściński (ps. Zarski, Górnicki – rozstrzelany w ruinach getta 29 maja 1943r. ), drugim Roman Galicz (ps. Gałązka – rozstrzelany na Pawiaku 31 lipca 1944), a trzecim Jerzy Złotowski.
Następnego dnia po żałobnym obrzędzie, KC. ZSP uchwałą z dnia 2 października 1944r. funkcję czwartego z kolei komendanta Komendy Głównej Oddziałów Bojowych ZSP powierzył dotychczasowemu zastępcy mjr Czemierowi (awansowany na majora rozkazem KG. O.B. z dnia 23 września 1944, z pominięciem akceptacji do-cy PSZ), nadal pozostawiając go na stanowisku d-cy Brygady Syndykalistycznej. Rozkazem KG. O.B. z tego samego dnia odznaczono pośmiertnie Jerzego Złotowskiego – Porębę Krzyżem Orderu Virtuti Militari, a sierż. Ignacego Gołuchowskiego-Morusa Krzyżem Walecznym.
W dniu 3 października 1944 ustały walki na wszystkich odcinkach aktywnego frontu, na skutek zawieszenia broni w myśl umowy kapitulacyjnej z 2 października.
W zaistniałem sytuacji należało przystąpić do czynności likwidacyjno-ewakuacyjnych. Z inicjatywy AK i z jej zasobów przy znano wszystkim powstańcom odprawę-żołd w wysokości po 2 tyś.zł (młynarek) i po 7 dolarów USA na osobę, którą otrzymali i żołnierze Brygady Syndykalistycznej obu pionów. Stan osobowy Brygady wynosił ponad 250 osób.
Ostatnim rozkazem KG. O. B. ZSP z dnia 4 października 1944r. jest rozstrzygnięcie następującej sprawy:
– zakończenie walk powstańczych na skutek kapitulacji;
– wyznaczenie komisarza akcji likwidacyjno-ewakuacyjnej, którym mianowano por. Wojciecha (Stefana Szwedowskiego), a jego zastępcą Marka;
– nie udawanie się do niewoli i opuszczenie miasta z ludnością cywilną (zalecenie);
– udzielenie skutecznej pomocy osobom zmuszonym pozostać w mieście;
– wskazanie punktów (miejscowości) zbornych w celu zorganizowania dalszej działalności;
– zabezpieczenie lub zniszczenie dokumentacji oraz innego wyposażenia KG. O.B. i Brygady Syndykalistycznej;
– oddanie czci poległym;
– awanse i odznaczenia;
– podziękowanie i pożegnanie podkomendnych z zapowiedzią rychłego zwycięstwa nad hitlerowskim okupantem.
Wraz z upadkiem powstania przestały istnieć faktycznie (formalnie nie uległy rozwiązaniu) Brygada Syndykalistyczna oraz inne nie zmobilizowane jednostki bojowe ZSP, tj. „Odziały Spec” i Oddziały szturmowe „ZEW” z ich naczelnymi strukturami dowodzenia. W terminologii wojskowych realiów, Brygada Syndykalistyczna przedstawiała wielkość nieznaczną, jak nieznaczna była możliwość zwycięstwa nad niewspółmierną siłą wroga bez skutecznej pomocy aliantów ze Wschodu i Zachodu.
Z Brygady tylko nieliczni poszli do niewoli w formacjach Armii Krajowej. Przeważająca większość ewakuowała się z miasta w nieprzeliczone rzeczy ludności cywilnej, a zagrożonych zabunkrowano pod kierownictwem Marka, w labiryncie piwnic, po zmagazynowaniu tam zapasów żywności i wody.
Komendant KG. O. B. i jednocześnie d-ca Brygady Syndykalistycznej, razem z adiutantem por. Parlandem i jego żoną Hanką, opuścili Warszawę 5 października jako cywile. Szlakiem przez ul. Śniadeckich, 6-go Sierpnia i dalej, szli wzdłuż szpaleru rozstawionych Niemców w kierunku Dworca Zachodniego, czujnie wypatrując możliwości ucieczki.
Edward Czemier
Rekacje oparte na zapiskach,
Pamiętnikach, dokumentach i
Zachowanych z Powstania publikacjach
[4] Chodzi o Pawła Lwa Marka z Anarchistycznej Federacji Polski