O tym jak skrajnie prawicowa ideologia dogłębnie przeniknęła do izraelskiego głównego nurtu pisze działaczka pokojowa Orly Noy. Artykuł ukazał się na łamach izraelskiego magazynu 972mag.
Sześć lat temu Becalel Smotricz, wówczas młody członek Knesetu w swojej pierwszej kadencji, opublikował swój „Decydujący Plan” – rodzaj „gry końcowej” dla konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Według skrajnie prawicowego ustawodawcy, który obecnie pełni funkcję ministra finansów Izraela i rządowego zwierzchnika Zachodniego Brzegu, nieodłączna sprzeczność między żydowskimi i palestyńskimi aspiracjami narodowymi nie pozwala na żaden kompromis, pojednanie ani podział. Zamiast utrzymywać iluzję, że porozumienie polityczne jest możliwe, argumentował, kwestia ta musi zostać jednostronnie rozwiązana raz na zawsze.
Plan zawiera jedynie przelotne odniesienia do Strefy Gazy, a Smotricz wydaje się zadowolony z palestyńskiej enklawy jako idealnego rozwiązania tego, co nazywa „wyzwaniem demograficznym”, jakie stanowi samo istnienie Palestyńczyków. W odniesieniu do Zachodniego Brzegu wzywa jednak do przyłączenia go w całości.
Na tym ostatnim terytorium obawy demograficzne zostaną złagodzone poprzez zaoferowanie 3 milionom palestyńskich mieszkańców wyboru: wyrzeczenia się aspiracji narodowych i dalszego życia na swojej ziemi w gorszym statusie prawnym lub emigracji za granicę. Jeśli zamiast tego zdecydują się chwycić za broń przeciwko Izraelowi, zostaną zidentyfikowani jako terroryści, a izraelska armia przystąpi do „zabijania tych, którzy muszą zostać zabici”. Zapytany na spotkaniu, na którym przedstawił swój plan postaciom religijno-syjonistycznym, czy ma na myśli również zabijanie rodzin, kobiet i dzieci, Smotricz odpowiedział: „Na wojnie jak na wojnie”.
O ile w ogóle zwrócono na niego uwagę opinii publicznej, „Decydujący Plan” był postrzegany od czasu jego publikacji jako urojony i niebezpieczny, nawet wśród izraelskich komentatorów politycznych głównego nurtu. Jednak analiza obecnych izraelskich mediów i dyskursu politycznego pokazuje, że jeśli chodzi o obecny atak armii na Strefę Gazy, duża część opinii publicznej całkowicie zinternalizowała logikę planu Smotricza.
W rzeczywistości izraelska opinia publiczna dotycząca Gazy, gdzie wizja Smotricza jest realizowana z okrucieństwem, którego nawet on sam mógł nie przewidzieć, jest obecnie jeszcze bardziej skrajna niż sam tekst planu. Dzieje się tak dlatego, że w praktyce Izrael usuwa z agendy pierwszą oferowaną możliwość – gorszą, zdepalestynizowaną egzystencję – która do 7 października była opcją wybieraną przez większość Izraelczyków.
Emigracja lub zagłada
Całkowite zaskoczenie brutalnym atakiem Hamasu i odmowa zrozumienia go w kontekście dziesięcioleci ucisku odzwierciedlają stanowisko Izraelczyków, którzy naprawdę zastanawiają się, dlaczego Palestyńczycy nie trzymali się swojego statusu więźniów w Strefie Gazy, nie podziękowali za hojność Izraela, pozwalającego kilku tysiącom ludzi pracować za minimalne wynagrodzenie na ziemiach, z których ich rodziny zostały wypędzone, i nie przynieśli swoim okupantom kwiatów.
Ilu Izraelczyków przejmuje się sytuacją w Strefie Gazy, dopóki Palestyńczycy nie wystrzeliwują rakiet i nie naruszają ogrodzenia, by dostać się do naszych społeczności? Kto zadał sobie pytanie, jak wygląda „spokój” w oblężonej enklawie? Jeśli chodzi o większość izraelskich Żydów, ponad 2 miliony Palestyńczyków w Strefie Gazy powinno trzymać gębę na kłódkę i pogodzić się z głodem. Ale dziś nawet ta opcja nie jest już satysfakcjonująca, pozostawiając Izraelczykom nowe ultimatum dla Gazy: emigracja lub unicestwienie.
W obecnym dyskursie emigracja jest często przedstawiana jako kwestia humanitarna, hojnie pozwalająca palestyńskim cywilom na opuszczenie obszaru działań wojennych. W rzeczywistości około trzech czwartych ludności Gazy zostało przymusowo wysiedlonych od 7 października, głównie z północy, a izraelska armia nadal bombarduje ich we wszystkich częściach Strefy.
Alternatywnie, emigracja jest proponowana w formie planów masowego transferu Palestyńczyków ze Strefy, które są poważnie rozważane przez wyższych urzędników izraelskich i decydentów politycznych. Dla znacznej części izraelskiej opinii publicznej Palestyńczycy są łatwiejsi do przeniesienia niż meble w salonie.
Biorąc pod uwagę, że wypędzenie ludności Gazy ma dla większości Izraelczyków sens, odmowa Palestyńczyków poddania się potędze izraelskiego reżimu jest postrzegana jako zagrożenie egzystencjalne i wystarczający powód do ich unicestwienia. Prawdą jest, że przerażające masakry dokonane przez Hamas 7 października w społecznościach cywilnych naruszyły to, co powinno być zakresem legalnego oporu wobec ucisku, ale zdecydowana większość Izraelczyków nie miała nic przeciwko snajperom zabijającym i okaleczającym Palestyńczyków, którzy masowo demonstrowali przy ogrodzeniu Strefy Gazy podczas Wielkiego Marszu Powrotu. W ich oczach żadna forma protestu przeciwko okupacji nie jest uzasadniona.
Nie tylko logika Smotricza zadomowiła się w sercach opinii publicznej od 7 października, ale także jego retoryka. We wstępie do Decydującego Planu Smotricz pisze: „Stwierdzenie, że »terroryzm wywodzi się z rozpaczy« jest kłamstwem. Terroryzm wywodzi się z nadziei – nadziei na osłabienie nas”. Izraelska opinia publiczna podobnie przyjęła zerwanie związku między terroryzmem z jednej strony, a rozpaczą i walką z drugiej; w obecnym klimacie każda próba choćby wspomnienia o tym związku jest natychmiast potępiana jako usprawiedliwianie zbrodni Hamasu.
Przerażająca smotriczyzacja izraelskiej opinii publicznej ucieleśnia się w całkowitej gotowości do poświęcenia życia każdego, aż do ostatniego Palestyńczyka w Strefie Gazy dla ostatecznego zwycięstwa, które skrajnie prawicowy minister obiecał w swoim planie. Jest to przerażająca obojętność na astronomiczną liczbę zabitych dzieci i całkowite zinternalizowanie idei, że każda myśl o walce i wolności po drugiej stronie ogrodzenia musi zostać unicestwiona, bez względu na koszty ludzkie.
Proces ten nie zatrzyma się i nie może zostać zatrzymany na ogrodzeniu Strefy Gazy. Logika Smotricza przenika już do podejścia państwa do własnych palestyńskich obywateli, którzy stoją w obliczu prześladowań i represji przypominających reżim wojskowy z lat 1949-66. To nie przypadek, że głosy tej społeczności są obecnie prawie całkowicie nieobecne w sferze publicznej; są oni aresztowani i oskarżani za zwykłe potwierdzenie swojej tożsamości narodowej.
W kraju, w którym opublikowanie wideo z szakszuka obok palestyńskiej flagi prowadzi do uwięzienia, proces smotriczyzacji i internalizacji jego „decydującej” logiki został już zakończony. Implikacje tego dla możliwości rehabilitacji chorego społeczeństwa Izraela po wojnie i ponownego położenia fundamentów pod walkę o wspólne społeczeństwo są trudne do wyobrażenia.