Żyjąc w późnym kapitalizmie, feminizm liberalny może nas przytłaczać. Gdy otaczają nas billboardy, na których kobieta staje się produktem, gdy mijasz kolejną dziewczynę na ulicy w koszulce z napisem „girl power”, którą wyprodukowała młodsza od ciebie niewolnica. Gdy aby zebrać na ulicach tłumy, musi wydarzyć się coś, co uderza też w kobiety klasy średniej i bogatsze. Ale kto będzie walczył za kobiety klasy pracującej?
Feminizm liberalny czy socjalny?
Na czym skupia się liberalny nurt feminizmu? Na wolności jednostki. Wciska swoim odbiorczyniom temat „empowermentu”, skupia się na własnym wyborze. Z takiej perspektywy można odnieść wrażenie, że żyjemy w próżni, a zależności klasowe i środowiskowe nie istnieją. Największym priorytetem jest indywidualizm. Nie ma mowy o klasowym aspekcie wyzwolenia kobiet. Jaka jest alternatywa? Feminizm socjalny, zwany też socjalistycznym, jako problem przedstawia podział klasowy. Zwraca on uwagę na fakt, że walka klas rozgrywa się również na polu feministycznym, a patriarchat ma swojego najlepszego sojusznika – kapitalizm. Dopóki kapitał będzie nami rządzić, nie zaznamy spokoju, a wszelkie iluzje równouprawnienia nas nie zadowolą. Wytykamy dziury w systemie, bo to on jest twórcą naszych problemów. Nie ma feminizmu bez antykapitalizmu i solidarności pracowniczej, a równość należy się wszystkim, nie tylko tym bogatym.
Aborcja to sprawa klasowa
Ostatnim dużym zrywem były protesty proaborcyjne. Po naszej stronie nie ma wątpliwości, że aborcja jest kwestią klasową. Żądamy więcej niż aborcji legalnej – zależy nam na tym, aby ten zabieg był darmowy. Co więcej, zdajemy sobie sprawę z tego, jaką pomocą dla pracujących jest aborcja domowa. Możesz zrobić aborcję, kiedy jest to najwygodniejsze, a co najważniejsze: nie musisz dojeżdżać do szpitala. Już dzisiaj ciąże przerywają osoby podczas swojej zmiany w sklepie, opiekując się dziećmi, pracując z domu. Nie każda z nich może pozwolić sobie na urlop(!). Najzwyczajniej w świecie nie ma medycznych przesłanek, aby wszystkie aborcje wykonywane były w klinikach. Żądamy, aby misoprostol był łatwo dostępny w każdej aptece.
Nierówność
Nadal jesteśmy też pogrążeni w pandemii. COVID-19 jedynie uwydatnił nierówności płci. Problem przemocy domowej, dotykającej głównie kobiety, wzrósł. Ofiary zostają zamknięte na cztery spusty ze swoimi katami, a państwo odwraca wzrok. Wiele z nich jest od swoich oprawców zależne ekonomicznie i nie może liczyć na usamodzielnienie się. Zresztą, taka jest rola modelu nuklearnego rodziny. Rozwód jest przywilejem, bo mało kto udźwignąłby utrzymanie dzieci w pojedynkę. To uwypukliłoby absurdalnie niską wysokość płac.
Kryzys ten pokazał też znaczenie pracy domowej i reprodukcyjnej. Sektor ochrony zdrowia oraz handlu nie może liczyć jednak na poprawienie sytuacji pracowniczej. Pielęgniarkom zostaje przyjmować brawa i wiwat, mimo ryzyka swojej pracy. Ich ciężką i niebezpieczną pracę redukuje się do neoliberalnej narracji „misji”. Za to kobieca aktywność domowa została sprowadzona do stereotypów, które w Polsce tak wyraźnie jeszcze rozbrzmiewają.
Nie chcemy nurtu indywidualnego. Będziemy walczyć o wyzwolenie całej klasy pracowniczej. Ani patriarchat, ani kapitalizm!
Gabe Wilczyńska