Obchodzony dzisiaj dzień św. Walentego to, celebrowane w Polsce od początku lat 90., święto zakochanych. Mało kto wie, że wspomniany święty to także patron osób chorych psychicznie. Jest w tym pewna ironia, wszak zakochani mają tendencje do mało racjonalnych zachowań. Analizowany tu przypadek jest szczególnie ciekawy, bo obie strony niejednokrotnie wyrzekają się łączącego ich uczucia. Czasem nawet jedna da drugiej klapsa; przypomina on jednak raczej erotyczną grę (nawet jeśli o cechach sado-maso), niż rzeczywiste fizyczne znęcanie się.
Mowa oczywiście o wzajemnych relacjach policji i nacjonalistów. Ci ostatni, jako że w ciągu kilku minionych lat dorobili się pewnego poparcia na stadionach, starają się oczywiście ukazywać siebie jako prawilnych i antypolicyjnych chłopaków. Co i rusz jednak na jaw wychodzą rozmaite wpadki. A to lider poznańskich neofaszystów donosi na policję po tym, jak nieznani sprawcy demolują mu lokal, a to Przemysław Holocher (boi się zalogować) „informuje odpowiednie służby” po włamaniu na jego facebookowe konto, a to wreszcie Ruch Narodowy deklaruje walkę o odrodzenie „etosu służby policyjnej”…
Policja owo uczucie szczerze odwzajemnia. Gdy poznańskie anarchistki dostają 1000 zł mandatu za rzucenie jajkiem w sędziego, a uczestnicy Marszu Zapomnianych Bohaterów mają poważne problemy prawne za odpalenie kilku rac, uczestnicy nacjonalistycznego marszu 11 listopada robią, co im się żywnie podoba. Obserwując skalę represji w stosunku do zamieszek, wszczynanych przez nacjonalistów w Święto Niepodległości trudno wyzbyć się wrażenia, że zatrzymani zostają tylko ci uczestnicy marszu, którzy dobrowolnie wsiadają do policyjnej suki. Wobec anarchistów i antyfaszystów policja nigdy nie jest tak spolegliwa.
Nacjonalistyczne miłostki mają jednak jeszcze jeden wymiar. Oto smutni panowie zwykli na lewo i prawo głosić swą miłośc do Ojczyzny. Moja partnerka, gdy nazbyt często i nachalnie zaczynam okazywać jej swe uczucia, podejrzewa mnie o zdradę lub przewinienie drobniejszego kalibru. W sposób analogiczny większa część bardziej zaangażowanych nacjonalistów (o podjaranej modą na orła gimbazie trudno powiedzieć cokolwiek pewnego…) traktuje patriotyzm jako zasłonę dymną dla swych faktycznych, znacznie mniej chlubnych i przyjaznych społeczeństwu dążeń.
Niech się święcą walentynki!