Jadę autobusem. Przystanek. Do autobusu wsiada chłopak w koszulce Żołnierze Wyklęci. Jest trochę podchmielony, rozsiada się pokracznie na siedzeniu po drugiej stronie. Nagle słyszę, jak starsza kobieta, która siedzi przed nim, zagaduje go o koszulkę, po czym zaczyna monolog o „Pokłosiu” i całej tej otoczce wyklętych. Chłopak słucha, czasami coś tam bąknie, ale słyszę, że marny z niego rozmówca, szczególnie kiedy starsza pani pyta co o tym wszystkim myśli. Cóż, nie dostaje odpowiedzi, chłopak się plącze, czerwieni, próbuje, nic z tego. W końcu kobieta pyta, gdzie taką koszulkę można dostać. I tutaj chłopak rozpromieniony odpowiada, że to była seria limitowana, że sobie zamówił, bo fajna i na czasie – modna.
I niestety tak to wygląda. Znajomi krzyczą „jebać lewaków”, to i ja pokrzyczę, nie będę gorszy.
Nastała moda, nic poza nią. Żadnej wiedzy, przemyśleń, drążenia tematu.
Puste twarze przesiąknięte propagandą o bohaterstwie.
Głowy wypełnione memami i fejsbukowymi czatami.
„Jeszcze Polska nie zginęła „póki” my żyjemy”.
Hajs zbijany na niewiedzy, głupocie, niby patriotyzmie.
Bo tak naprawdę to wszystko jest bez znaczenia.
Biało – czerwona, udręczona, biedna.
Ważne, że kolega poklepie po plecach.
Ważne, że jest modnie.