Rządowa propaganda non stop trąbi o zagrożeniu płynącym dla nas ze strony granicy. Dzień w dzień słyszymy o “szturmach”, “obronie granic” etc. Kreuje się obraz, jakby na granicy stacjonowały jakieś brygady wrogich Polsce partyzantów, tererorystów pod bronią, którzy gotowi są wkroczyć w nasze granice i odebrać nam niepodległość, albo co najmniej siłą wziąć mieszkania i samochody. Na drodze do krawego podboju naszego kraju stoją jedynie bohaterscy funcjonariusze Straży Granicznej, wspomagani przez równie bohaterskie wojsko i policję.
Nie ma znaczenia, że nie odpowiada to rzeczywistości, że są tam często całe rodziny uciekające przed wojną, przemocą i biedą, którymi w rasistowskiego ping-ponga grają polscy rządzący i dyktator Łukaszenko. Często zresztą z krajów takich jak Irak czy Afganistan, które polska armia również bohatersko pomagała niszczyć. Nie ma znaczenia, że w historii obywatele polscy nieraz setkami tysięcy uciekali przed wojnami i zawieruchami politycznymi. W końcu tacy imigranci to jak dar z nieba dla każdego, kto ich przyjął pod swój dach. Nie to, co jacyś podejrzani goście o niebiałej skórze.
Zapomniał polak jak uchodźcą był
W takiej atmosferze narasta sytuacja, którą można by określić jako pogromową. Wystarczy wejść na jakiekolwiek artykuły w mediach społecznościowych i zobaczyć, jaka nienawiść wylewa się z ludzi. Ilu by chciało uchodźców “gazować”, marzy o tym, by służby do nich strzelały. Ile osób nagle wzięło sie za obronę honoru funkcjonariuszy służb mundurowych, jakby ci goście z twarzami zakrytymi kominiarkami wykonywali jakąś zaszczytną robotę, a nie zajmowali się wywożeniem bezbronnych cywilów do lasów i wypychaniem ich przez granicę, zamiast udzielić im pomocy.
Również w takiej atmosferze w strefie przygranicznej zaczynają się fizyczne napaści. Kilka dni temu grupa uchodźców została napadnięta, okradziona i ciężko pobita. Działający w tym terenie aktywiści usiłujący pomagać ludziom spotykają się z agresją. W nocy z 13 na 14 listopada zaatakowano auta należące do grupy Medycy bez Granic, która udziela ludziom w terenie (nie tylko uchodźcom) fachowej pomocy medycznej. Wcześniej tej samej grupie najprawdopodobniej wojsko spuściło powietrze z opon.
Nacjonalistyczne ORMO znowu w akcji
Trudno sobie wyobrazić, jakim kompletnym patologicznym śmieciem trzeba być, żeby atakować medyków, którzy zajmują się ratowaniem życia i zdrowia innych. Biorąc jednak pod uwagę, że do czynienia mamy najprawdopodobniej z wiernymi pieskami władzy w postaci ORMOwców z różnych grup nacjonalistycznych, nie jest to aż tak dziwne. Bijąca od tygodni z mediów (zresztą nie tylko rządowych) propaganda i podsycanie nienawiści przekładają się na takie konkretne ataki. Raczej kwestia czasu jest, kiedy dojdzie do fizycznych napaści na wolontariuszy.
Napastnicy wyraźnie czują się zachęceni do działania i stawiamy, że pozostaną bezkarni. W końcu ich rękoma władza może załatwić problem kłopotliwych dziennikarzy, medyków czy innych osób, które starają się pomagac potrzebującym. Trudno sobie wyobrazić, że przy takim nasyceniu tego terenu wszelkiego rodzaju służbami mundurowymi, nikt nie ma pojęcia kim mogli byc napastnicy i niczego nie widział. Oczywiście oficjalnie “trwają czynności wyjaśniające”, ale raczej wszyscy wiemy, jak się one skończą.
W tej sytuacji pozostaje powtórzyć apel o wspieranie grup działających na granicy we wszelki możliwy sposób. Musimy koniecznie przecistwawić się tej fali nienawiści nakręcanej przez władze.