Praca Polska jest kolejną nacjonalistyczną organizacją z Polski, która otwarcie poparła rosyjską agresję na Ukrainę. Jej lider z Łodzi, Krystian Jachacy jest jawnym putinofilem. Przez lata PP uchodziła za tą socjalną, pro-pracowniczą odnogę u polskich neofaszystów. W poniższym artykule wykażę, że była to tylko gra aktorska, a idee kiełkujące w głowach faszystów z PP nie mają nic wspólnego z ruchem robotniczym.
Szczucie na Ukraińców
Trzeba przyznać działaczom Pracy Polskiej, że są konsekwentni pod jednym względem. Od momentu powstania swojej organizacji do dziś, stale szczują na Ukraińców. W przeciwieństwie do swoich kolegów Autonomicznych Nacjonalistów, nie wystraszyli się opinii publicznej i tego, że miażdżąca większość Polaków chce i aktywnie pomaga uchodźcom z Ukrainy. Pozostali wierni szerzeniu antyukraińskiej propagandy nadawanej z kremla. Czy jest to mniej lub bardziej obrzydliwe od tego jak Młodzież Wszechpolska czy Autonomiczni Nacjonaliści z miesiąca na miesiąc zmienili nastawienie do Ukraińców, żeby tylko zachować wizerunek? Pozostawiam to każdemu indywidualnie do oceny.
W celu napisania artykułu przeanalizowałem wszystkie treści zamieszczone kiedykolwiek przez Pracę Polską do odbioru publicznego, zdecydowana większość z nich dotyczyła tematu imigrantów, głównie z Ukrainy. PP od lat podaje w świat każde kłamstwo stworzone przez rosyjską machinę propagandową w celu zniechęcenia Polaków do przybyszów ze wschodu i wywołania konfliktów wewnętrznych. Polscy faszyści starają się wcielić w życie mokre sny Putina, których mały fragment mogliśmy dostrzec w Przemyślu za sprawą lokalnych kibiców, którzy dali się wrobić Rosji w ich grę geopolityczną. Było to omówione w ostatnim artykule z serii Prawica Putina.
Nacjonaliści z Pracy Polskiej rozpowszechniają każde kłamstwo na temat Ukrainy i Ukraińców, od czasu wojny w Donbasie cyklicznie wypisują artykuły na temat szkodliwego sojuszu państwa polskiego z Ukrainą, na temat zalewu polskich zakładów pracy przez „nachodźców ze wschodu”, czy szkodliwej obecności Ukraińców dla polskich interesów. Są to bardzo stare i dobrze znane zagrywki globalnego kapitalizmu. Od początku istnienia systemu kapitalistycznego ludzi celowo dzielono na lepszych i gorszych, począwszy od USA gdzie białym farmerom wmawiano, że tracą biznesy przez czarnych pracujących (niewolniczo) na wielkich plantacjach, przez Irlandczyków, których uważano powszechnie za „białych czarnych” którzy kradną pracę i przyczyniają się do złej sytuacji na rynku, bo z desperacji podejmują najbardziej wykańczające roboty. Tak samo było w przypadku Azjatów ściąganych przymusowo milionami do Europy i Ameryki, przy jednoczesnym szczuciu „lokalnych” pracowników na „obcych”. Ta stale obecna praktyka ma na celu utrzymać podziały wewnątrz klasy robotniczej i uniemożliwić jej zjednoczenie się przeciwko wspólnemu wrogowi. Doskonale to i wiele innych zjawisk opisał Przemysław Wielgosz w książce „Gra w rasy, jak kapitalizm dzieli, by rządzić”, do której przeczytania gorąco zachęcam.
Zatem Praca Polska to grupa służąca zarówno Putinowi, jak i systemowi kapitalistycznemu. Co prawda w tytule artykułu określiłem ich jako faszyzujących komunistów, ale przejdę do tego aspektu nieco później, gdzie wyjaśnię, że nic się nie wyklucza, bowiem państwa komunistyczne od państw kapitalistycznych różniły się jedynie właścicielami fabryk i również państwom komunistycznym zależało na podziałach w ruchu robotniczym (przykładowo kampanie antysemickie PZPRu).
Mam prostą wiadomość dla Pracy Polskiej, która tak ochoczo określa się jako reprezentanta zwykłych pracowników. Jeżeli tak wam zależy na zniesieniu kapitalizmu, to może zacznijcie od walki z kapitalistami, bo to oni stoją za beznadziejną sytuacją Polek i Polaków, a nie uchodźcy i imigranci zarobkowi z Ukrainy, którzy zdesperowani są zmuszani do brania na siebie najbardziej obciążających prac. Jedyna mniejszość która nam zagraża to 1%, który posiada 90% majątku w skali globalnej i tylko zjednoczeni jesteśmy w stanie zwyciężyć. Poniżej zamieszczam część z całej masy antyukraińskiej propagandy szerzonej przez Pracę Polską.
Praca Polska murem za rosyjską inwazją
W związku z tym, że PP od lat szerzyła propagandę kremla, absolutnie nie było zaskoczeniem, że po rozpoczęciu otwartej agresji Putina, Praca Polska stanęła po stronie okupanta. PP potępiła dalszą przynależność Polski w NATO, jak i również przekazanie walczącej Ukrainie sprzętu wojskowego, używając tej samej retoryki co opisany przez nas w osobnym artykule Zadrużny Krąg, PP wskazywała Rosjan jako „bratni naród”, który walczy z nazistowską władzą na Ukrainie. Wszystko szło oczywiście w parze ze szczuciem na uchodźców i nazywaniem ich „banderowcami”. Lider PP Krystian Jachacy opisywał putinowskie bajki o tym, że miejscowa ludność wita wkraczające wojska z kwiatami i wiwatami, a Rosja respektuje zdanie mieszkańców zajmowanych regionów.
Łukaszenka – idol Pracy Polskiej
Co jest szczególnie interesujące, wzorem dla działaczy Pracy Polskiej jest obecna Białoruś rządzona przez dyktatora Łukaszenkę. Nie wiem czy to zwykła naiwność, czy inne czynniki stoją za postawą PP, ale są oni przekonani o prawdziwości propagandy białoruskiego reżimu. PP przedstawia Białoruś jako idealne państwo dobrobytu, państwo opiekuńcze, gdzie nie ma biedy i bezrobocia, no bo przecież tak mówią oficjalne statystyki.
Podczas gdy trwały masowe protesty na Białorusi w 2020 roku, Praca Polska robiła co mogła, aby zwalczać wszelkie formy poparcia dla Białorusinów w Polsce. Same protesty określali mianem „kolorowej rewolucji sterowanej przez zachód”. Ich zdaniem to nie pracownicy strajkowali w zakładach przeciwko rządom dyktatora, ale opłacone siły zza granicy. PP grzmiała w internecie, że wygrana rewolucji skończy się dla Białorusinów tragicznie oraz że polscy pracownicy „ponoszą koszty tej kolorowej rewolucji”.
Praca Polska obsesyjnie śledziła wszelkie negatywne wypowiedzi polskich polityków na temat białoruskiego reżimu, broniąc każdej decyzji Łukaszenki. Z kolei trwające (obecnie w mniejszej skali) przerzucanie osób w kryzysie uchodźczym przez wojsko białoruskie na teren Polski, PP tłumaczy jako odwet ze strony Łukaszenki za popieranie przez Polskę opozycji na Białorusi i wzywa polskie władze, aby porozumiały się z Mińskiem.
Jednak zdaniem Pracy Polskiej największą zasługą Łukaszenki jest walka z ruchem anarchistycznym. Polscy faszyści przyklaskują dyktatorowi, który poprzez swoje marionetkowe sądy wsadza do więzień za działalność antyautorytarną. Ich zdaniem w ten sposób reżim „dba o interesy pracowniczego narodu”.
Praca Polska tęskni za PRL
Poza reżimami białoruskim i rosyjskim, Praca Polska z utęsknieniem spogląda za władzą ludową, jaką Polska „utraciła” w 1989 roku. I nie jest to jedynie pogląd jakoby niektóre rozwiązania PRLu było dobre, ale bezpośrednie popieranie komunizmu w wydaniu radzieckim. W końcu władza ludowa zwalczała wielonarodowość i homoseksualistów, a wielu jawnych faszystów czuło się w aparacie państwowym jak ryba w wodzie. Jednym z nich był uwielbiany przez Pracę Polską Bolesław Piasecki, założyciel i lider przedwojennego ONRu, który po zmianie ustroju został zagorzałym stalinistą współpracującym z Urzędem Bezpieczeństwa. W latach 70tych jako poseł Piasecki był członkiem Rady Państwa, stanowczo potępiającym wszelkie ustępstwa ze strony władzy. PP stawia go sobie za wzór, a ich lider Krystian Jachacy zbiera środki na wydanie publikacji „Myśli” Bolesława Piaseckiego. Oczywiście Praca Polska podkreśla, że Piasecki nie był jedynym komunistycznym nacjonalistą w strukturach PRLu i odwołuje się do dziedzictwa wielu innych ówczesnych faszyzujących komunistów.
Zdaniem Pracy Polskiej wszelkie wady PRLu były wyłączną winą strajkujących, którzy „paraliżowali gospodarkę i palili komitety wojewódzkie, korzystając z pieniędzy amerykańskich”. PP tworzy czasopismo „Wersja Robocza”, co szczególnie ciekawe współpracuje przy tym z niedawno powstałą Polską Partią Robotniczą. PPR to grupa komunistów bez skrupułów postulujących między innymi przymus pracy i powrót do polityki Stalina i Lenina. Warto dodać, że są oni tolerowani wśród lewicy partyjnej, przykładowo byli obecni na ostatnich obchodach 1 maja w Warszawie.
Patologiczna miłość Pracy Polskiej i Autonomicznych Nacjonalistów
Praca Polska jeszcze niedawno ściśle współpracowała z Autonomicznymi Nacjonalistami, w latach 2018/2019 wspólnie organizowali konferencje i seminaria sportów walki. Ten związek nie przetrwał jednak próby czasu i po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, drogi obu organizacji się rozstały. Praca Polska postanowiła opowiedzieć się za Rosją, a Autonomiczni Nacjonaliści poprzez swoje polityczne kalkulacje uznali, że bardziej im się opłaca zaprzestanie szczucia na Ukraińców. Śmiechem historii jest to, że wszelcy nacjonaliści tak głośno krzyczący „raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę” bez problemu przez lata współpracowali z otwarcie komunistyczną i pro-putinowską Pracą Polską, do momentu, aż przestało im się to opłacać. Obecnie Autonomiczni Nacjonaliści zwalczają swoich niedawnych przyjaciół, których sami swego czasu wypromowali, wprowadzając ich w szereg polskich organizacji faszystowskich. Do ciekawego zdarzenia doszło miesiąc temu w Łodzi, gdzie Autonomiczni Nacjonaliści wpadli na spotkanie zorganizowane przez Krystiana Jachacego, spryskali wszystkich uczestników gazem, a stojącego najbliżej drzwi 63-latka jeden z autonomów o pseudonimie „Królik” uderzył pałką teleskopową w głowę. Sprawa skończyła się tym, że staruszek do tej pory nie doszedł do zdrowia, a spanikowani Autonomiczni Nacjonaliści zorganizowali ogólnopolską zbiórkę na pomoc prawną dla Królika.
Cieszący się dużą popularnością wśród polskich faszystów blog „Droga Legionisty” stawia Pracę Polską w równym szeregu z resztą polskich czołowych organizacji faszystowskich, w tym z ONRem i Trzecią Drogą
Przyszłość Pracy Polskiej
Praca Polska jak przystało na jedną z organizacji faszystowskich, stara się kręcić wokół polityków. Już w przeszłości działacze PP próbowali z różnych list bez powodzenia startować w wyborach. Niech nikt się nie zdziwi jak ci karierowicze pojawią się na listach partyjnych.