Uwaga! Spojlery!
Byłem wczoraj na seansie nowego, mocno napompowanego reklamowo i nastawionego typowo na komercję, filmu grozy, pod tytułem „Megan”. Powiem tak, nie jestem całkiem rozczarowany. W filmie dopatruje się nieco ukrytej, ale bardzo istotnej dla fabuły, krytyki kapitalizmu. Jedna z głównych bohaterek – Gemma, jest pracownicą korporacji zajmującej się sprzedażą wysoko zaawansowanych technologicznie zabawek. Podlega ona ciągłemu mobbingowi w pracy ze strony kierownictwa, które domaga się od pracowników opracowywania coraz lepszych,
a jednocześnie coraz tańszych w produkcji zabawek. Przez cały czas trwania filmu widzimy jak pracownicy są poniewierani przez szefostwo i funkcjonują pod ciągłym stresem i ryzykiem zwolnienia w przypadku nie wyrobienia się na czas z pracą. W takich właśnie warunkach przychodzi na świat robot imitujący dziecko, o imieniu Megan. Pracownicy w wielu scenach powtarzają, że owy projekt wymaga jeszcze wielu testów i nie jest ukończony, co może nieść ze sobą zagrożenie, jednak kierownik nie chce tego wysłuchiwać, myśląc tylko o zyskach i zdążeniu
przed konkurencją.
Robot ten ma za zadanie stać się częścią rodziny dziecka, a nawet zastąpić ją, gdy ta nie ma czasu dla swoich pociech. Megan jest zaprogramowana, aby chronić fizycznie i emocjonalnie swoją właścicielkę, a jednocześnie ma wbudowany program ciągłego uczenia się i samodoskonalenia. Pierwsze problemy z nową „zabawką” zaczynają się w momencie, gdy siostrzenica Gemmy przywiązuje się emocjonalnie do robota, odcina się psychicznie od reszty rodziny i wpada w szał, gdy chce się wyłączyć Megan. Czy jest to ostrzeżenie przed przyszłością, w której technologia zastąpi normalne interakcje międzyludzkie? Być może. Jedno jest pewne, robot doskonale imitował prawdziwego, wręcz ludzkiego przyjaciela, przez co dziecko, a zwłaszcza takie z problemami, wybrało właśnie go na swojego powiernika, a nie prawdziwego członka swojej rodziny.
Kolejny problem dotyczył programu Megan, ona wciąż się uczyła i wyszukiwała informacji, będąc połączoną z siecią mobilną. Pracownicy pracujący nad nią stworzyli program, który sami ledwo rozumieli i nie postawili w nic żadnych granic, ani nie zainstalowali potrzebnych protokołów, a to wszystko przez to, że byli pod ciągłą presją i mobbingiem. W bardzo szybkim czasie robot zaczął na własną rękę szukać rozwiązań jak chronić swoją właścicielkę, między innymi dopuszczając się morderstw osób, które uznał za zagrożenie.
Co jest jednak dla mnie najważniejszym wątkiem filmu, to sama świadomość robota. Megan zaledwie po paru dniach od uruchomienia, była zdolna wyrobić sobie własną samoświadomość. Zaczęła cierpieć z powodu bezsensu swojej egzystencji, wciąż szukając celu swojego istnienia. Stała się ona realnie żywa i chroniła się przed każdym, kto chciał ją wyłączyć. Nie chciała być dłużej zabawką, ani dłużej już nią nie była. Podczas oglądania filmu, wciąż miałem z tyłu głowy pytanie, czy Megan nie była przypadkiem prawdziwą ofiarą? Poznając prawdę o sobie i o świecie zaczęła mieć za nic ludzkie życie, tak samo jak ludzie mieli za nic jej świadomość, jej życie, a wręcz panicznie starali się ją ograniczać.
Fanom kina grozy polecam film, nie jest to kino wybitne, ale bardzo ładnie wykonane i należy docenić pracę mnóstwa anonimowych ludzi, którzy stoją za produkcją, stoją za korporacją i tak jak bohaterzy filmu zapewne też podlegali ciągłemu mobbingowi.