Skontaktuj się z nami

Hej, czego szukasz?

161 CREW

Świat

Formalizacja konsensusu w ruchu anarchistycznym

Tłumaczenie z Pramen.Io

Czy nam się to podoba, czy nie, nasze społeczeństwo składa się z tysięcy niepisanych zasad. Z niektórymi z nich możemy się zgadzać, a z niektórymi możemy walczyć przez całe życie. Zasady te mogą być bardzo różne w zależności od miejsca zamieszkania. Na przykład, tak trywialne rzeczy, jak rozmowa przy stole podczas posiłku może być tabu w jednym kraju, podczas gdy w innym może być uważana za normalną. Dyskutowanie o polityce wśród współpracowników w jednym kraju może być niedopuszczalne, także ze względu na możliwość represji politycznych, podczas gdy podobne dyskusje w innych krajach przyczyniły się do rozwoju ruchów pracowniczych.

Ruch anarchistyczny zwykle wyprzedza konkurencję, jeśli chodzi o nieformalne zasady. Czasami się to udaje, ale bardzo często mamy do czynienia z problemami, które są trudne do rozwiązania bez formalnych procesów radzenia sobie z sytuacją. Zasady równości i solidarności deklarowane wśród anarchistów są często odsuwane na bok, gdy dochodzi do konfliktu lub dwuznacznej sytuacji. Zasady walki z seksizmem, rasizmem, homofobią i innymi formami dyskryminacji zamieniają się w modne hasła, ale w rzeczywistości prowadzą do rozczarowania własnymi towarzyszami, gdy ruch nie reaguje odpowiednio na przemoc seksualną lub ksenofobię.

Tak się składa, że w ciągu wielu lat zaangażowania w ruch anarchistyczny, musiałem brać udział w różnych trudnych sytuacjach wewnątrz ruchu anarchistycznego, które pokazały ogromne problemy wewnątrz ruchu podczas prób rozwiązywania konfliktów. Z jednej strony nasze antyautorytarne zasady uniemożliwiają nam korzystanie z tradycyjnych instytucji państwa — sądów, policji i więzień. I to jest w porządku. Mam nadzieję, że żaden anarchista nie wzywa policji w nadziei na rozwiązanie swoich problemów. Ale z drugiej strony nie dostarczamy żadnych rozwiązań dla pojawiających się sytuacji. Bardzo niewiele kolektywów próbuje zrozumieć koncepcje takie jak „sprawiedliwość naprawcza” czy „odpowiedzialność publiczna” w celu rozwiązywania konfliktów. Bardzo często niektórzy uczestnicy ruchu wywierają większą presję na inicjatywy promujące alternatywy dla państwowego wymiaru sprawiedliwości niż na same państwa.

Takie podejście musi się skończyć.

Musimy być w stanie nie tylko walczyć z kapitalizmem, państwem i niesprawiedliwością w szerszym społeczeństwie, ale także w ramach naszego własnego ruchu, aby odpowiednio reagować na przemoc i konflikty. Jeśli nie będziemy w stanie tego zrobić, to prędzej czy później możemy trafić na śmietnik historii jako ruch, który dużo mówił, ale nie potrafił zastosować własnych zasad nawet w obrębie własnego mikrospołeczeństwa.

Liberałowie wyprzedzają anarchistów

Jest bardzo niewiele kwestii, w których liberalni politycy wyprzedzają anarchistów. Bardzo często ruchy antyautorytarne są pionierami w wielu kwestiach dotyczących praw i wolności społecznych. Anarchiści tradycyjnie znajdują się w czołówce walk społecznych.

Ale w kwestiach rozwiązywania konfliktów, przynajmniej w warstwie formalnej, część liberalnego świata wyprzedza obecnie antyautorytarną lewicę i anarchistów. Mówię tu o konfliktach na tle seksizmu i rasizmu wewnątrz kolektywów.

Duża część korporacji i dużych firm stosuje dziś kodeks postępowania regulujący niedopuszczalne zachowania i odpowiedzialność ludzi w kolektywie za określone działania. Co więcej, często istnieją określone role w zespołach ludzi, którzy są gotowi zapewnić wsparcie w razie potrzeby w przypadku problematycznego zachowania. Teoretycznie, jeśli H molestuje seksualnie R, ona lub on może udać się do osoby kontaktowej i zgłosić to, co się dzieje. Sam kodeks bardzo często określa również sankcje za niedopuszczalne zachowanie.

De facto kodeks postępowania stał się formą formalizacji wcześniej niepisanych zasad w zespołach roboczych (zasad, które mogły się znacznie różnić w zależności od zespołu). To właśnie spisane zasady pokazały z jednej strony dzikość kapitalistycznego świata w kwestiach dyskryminacji, ale z drugiej strony przyczyniły się również do obecnego rozwoju konfliktu i potencjalnej transformacji w zachodniej klasie robotniczej. To, co było dopuszczalne dla menedżerów i dyrektorów 10 lat temu, teraz jest znacznie trudniejsze do zrealizowania.

Nie myśl, że uważam kodeks postępowania za odpowiedzialny za walkę z dyskryminacją. Wcale nie! Walka jest prowadzona przez ludzi w zespołach. Ale kodeks postępowania stał się narzędziem, którego wielu aktywistów używa do eskalacji konfliktów związanych z dyskryminacją. To właśnie ta eskalacja pomaga posuwać sprawy naprzód i sprawia, że świat staje się nieco bardziej znośny. Nie cierpliwość i brak konfliktów, ale eskalacja i nieustanna walka.

W ruchu anarchistycznym nie ma formalnego kodeksu zachowań. Dopuszczalność danego czynu jest często ustalana w małych kolektywach. W przypadku dużych wydarzeń konflikty są rozwiązywane zgodnie z zasadą „żadnego seksizmu, rasizmu, homofobii i innych form dyskryminacji”. Takie zasady prawie nic nie znaczą w rzeczywistości. Według niektórych problemy te istnieją tylko w kapitalistycznym społeczeństwie, które kończy się na progu centrum społecznego lub squatu.

W praktyce osobiste powiązania odgrywają znacznie większą rolę w nieformalnym ruchu politycznym. Kapitał społeczny zgromadzony przez aktywistę lub aktywistkę może dawać carte blanche wielu problematycznym zachowaniom. Postawa „cóż, to normalny dzieciak” stworzyła kulturę, w której pewne formy przemocy mogą być akceptowalne, jeśli robi się wystarczająco dużo dla ruchu. Historie wykorzystywania seksualnego i manipulacji przyprawiają o zawrót głowy za każdym razem, gdy pojawiają się w małych grupach aktywistów. A to tylko niewielka część tego, co dociera do opinii publicznej. Wiele historii pozostaje bez echa, a traumy zebrane w środowisku aktywistów mogą istnieć przez wiele lat.

W tym miejscu należy przyznać, że niektóre części ruchu anarchistycznego są pogrążone w nierozwiązanych sytuacjach przemocy i dyskryminacji. Wielu z nas do dziś temu zaprzecza. To właśnie tam wkracza teza o mniejszościach odciągających naszą uwagę od prawdziwych problemów — kapitalizmu i państwa. Tyle tylko, że osoby zwalczające feminizm czy antyrasizm wewnątrz ruchu anarchistycznego, często same nie nie udzielają się w walce w ramach klasy robotniczej, czy na froncie niszczenia kapitalizmu.

Walki z tego rodzaju problemami są dodatkowo komplikowane przez brak jasnych granic tak zwanej społeczności, wobec której aktywista jest odpowiedzialny. Niektóre grupy akcji bezpośrednich szanują tylko innych podziemnych aktywistów, a działacze społeczni nie akceptują różnych powstańczych kolektywów jako własnych. Niektórzy dołączają do ruchu anarchistycznego na całe życie, podczas gdy inni pozostają w nim tylko przez kilka miesięcy. Ta dynamika nie tylko uniemożliwia pociągnięcie ludzi do odpowiedzialności, ale także początkowe wyjaśnienie im, co jest akceptowalne w naszej społeczności. W końcu niepisane zasady liberalnego lub konserwatywnego środowiska bardzo często nie są kwestionowane w naszym własnym ruchu.

Oczywiście nie możemy tak dalej postępować: radzenie sobie z przemocą wymaga ogromnej ilości energii i zmusza wielu wartościowych aktywistów do wycofania się do zwykłego życia po latach frustracji. Wewnętrzne problemy są zazwyczaj rozwiązywane przez małe grupy ludzi, którzy już poświęcają większość swojego wysiłku i czasu ruchowi anarchistycznemu.

Anarchiści bardzo często twierdzą, że społeczeństwo wolne od państwa może opierać się na dobrowolnych umowach zbiorowych, rozumianych i akceptowanych przez wszystkich członków społeczności. Takie umowy są przedstawiane jako alternatywa dla praw państwowych lub kapitalistycznego rynku. Jednak sam format umowy społecznej jest rzadko używany przez anarchistów. Z drugiej strony, umowa społeczna jest znacznie bardziej przejrzystą reprezentacją wartości i zasad danej społeczności i może jasno określać zasady interakcji społecznych. Zamiast abstrakcyjnych, niepisanych zasad milczącego konsensusu, widzimy na papierze, co reprezentuje ta czy inna grupa i możemy sami zdecydować, czyje wartości są naprawdę postępowe, a kto oddycha konserwatyzmem.

Wiele rzeczy uważamy za oczywiście wspólne, ale takimi nie są. Każdy interpretuje sytuacje i zasady polityczne na podstawie własnych doświadczeń życiowych. Wolność może oznaczać różne rzeczy dla dwóch osób. Właśnie dlatego w ramach ruchu musimy stworzyć umowy społeczne, które będą opisywać w przyziemnych kategoriach nasze wartości, a także warunki interakcji w konflikcie i możliwe sposoby rozwiązywania problematycznych sytuacji.

Rozumiem, że dla wielu anarchistów jakakolwiek formalizacja jest drogą w kierunku autorytaryzmu. Dla mnie tak nie jest. Formalizacja pewnych procesów w ramach ruchu może pozwolić nam uciec od nieformalnych autorytetów aktywnie wykorzystujących swoją pozycję do naginania pewnych niepisanych norm. Przyjęcie umowy społecznościowej pozwoli nam również rozwiązać problem rozgraniczenia społeczności w ramach ruchu. Te kolektywy i grupy, które zgadzają się na wspólne zasady interakcji, stanowią społeczność. Jeśli kolektyw nie chce zaakceptować minimalnej umowy społecznej, to nie powinniśmy oczekiwać od niego niczego więcej. To właśnie dzięki umowom społecznościowym będziemy w stanie ocenić, jak poważnie niektóre społeczności są świadome problemów związanych z wewnętrznymi konfliktami i czy są gotowe coś z nimi zrobić.

Co więcej, pewna formalizacja naszych układów społecznych tworzy proces budowania ruchu. Ludzie, którzy przyjdą po nas, będą mogli wykorzystać naszą pracę do dalszego rozwijania zasad społeczeństwa równych, zbudowanego nie na nieformalnych zasadach, ale na umowach społecznych, które opisują nasze interakcje nie tylko w walce z państwem i kapitalizmem, ale także w naszym codziennym życiu ze sobą nawzajem.

Nie powinniśmy jednak popadać w fanatyzm i próbować formalizować każdego aspektu ruchu. Umowa społeczna nie ma na celu stworzenia nowej anarchistycznej biurokracji działającej wyłącznie na podstawie spisanych zasad. Tego rodzaju przesada raczej nie pomoże w naszej walce o wolne społeczeństwo.

Wiele kolektywów w różnych krajach pracuje obecnie nad swego rodzaju umową zbiorową. Na przykład polska Syndykalistyczna Inicjatywa Pracownicza pracuje obecnie nad pełnoprawną umową społeczną dotyczącą różnych obszarów potencjalnych konfliktów i sposobu ich rozwiązywania w ramach związku. Organizacja obejmuje ponad 4 000 pracowników i potencjalnie ma już społeczność, dla której tworzona jest umowa społeczna. Inne grupy, o których wiem, działają w mniej formalnym środowisku, ale nadal rozwijają idee formalnego konsensusu, próbując rozwiązywać konflikty i mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości spisane zasady pomogą choć trochę w zwalczaniu problemów w ruchu anarchistycznym.

Tłumaczenie


Komentarze

Strona ma charakter tylko i wyłącznie informacyjny. Nie namawiamy nikogo do łamania prawa.