Skontaktuj się z nami

Hej, czego szukasz?

161 CREW

Movies

Zielona Granica- wrażenia po filmie

Sieciowy multiplex na obrzeżach Warszawy. Wieczór w dniu premiery, siedzimy w niemal pustym kinie (mniej niż dziesięć osób na seansie). Wbrew zapowiedziom medialnym w bloku reklam nie wyświetlono spotu MSWiA, który miał za zadanie dementować rzekomo antypolski wydźwięk filmu.

Obraz zaczyna się ujęciem z lotu ptaka nad zieloną gęstwiną Podlasia. To zarazem ostatni kadr w kolorze, bo szybko zdjęcia przechodzą w czerń i biel, a odpowiednie operowanie światłem nadaje całości estetyki filmów noir. Od razu zaznaczę, że zdjęcia choć są doskonale dopracowane, to jednak utrzymane w konwencji reportażu. Mamy wrażenie, że operator kamery jest świadomym, obecnym uczestnikiem wydarzeń. Powyższe zabiegi pozwalają się skupić na warstwie emocjonalnej filmu oraz wyobrazić sobie łatwiej niewizualne aspekty tragedii osób w drodze, wielokrotnie przekraczających północno-wschodnią granicę Polski. Mamy ujęcia gdzie czujemy zapach bagna, mokrych ubrań i ciał, smak i zapach gorącej herbaty, przejmujące zimno i ból popękanych stóp.

Od początku kryzysu humanitarnego na granicy z Białorusią dość uważnie śledziłem doniesienia od ekip pracujących na rzecz potrzebujących ludzi w drodze. Zespoły takie jak Grupa Granica, No Borders Team czy Medycy na Granicy poza ogromnym wysiłkiem w niesieniu pomocy medycznej, materialnej czy prawnej, dzięki raportom z działalności również otworzyły oczy społeczeństwa na ogrom tragedii i nieludzkich zachowań jakie dzieją się od lat na terenach przygranicznych Podlasia. Pomimo świadomości problemu i względnej znajomości z reportaży, uczestnictwa w panelach dyskusyjnych czy bezpośrednich rozmowach o przypadkach łamania prawa i dehumanizacji uchodźców przez służby po obydwu stronach granicy, dostałem również sygnały że pomimo bardzo drastycznych scen w filmie i ogromu przedstawionej tragedii ludzkiej, twórcy powstrzymali się od ukazania najgorszych sytuacji.

Z tą świadomością spędziliśmy 2,5h w całkowitej ciszy, przykuci do siedzeń w niemal niezmienionej pozycji i z oczami, które ciężko było oderwać od ekranizowanych wydarzeń. Zwłaszcza pierwsza część filmu gdzie przemierzamy leśne gęstwiny wraz z grupkami ludzi różnych kultur, marzeń i potrzeb nie pozwalała na złapanie oddechu i dopiero później przyszedł czas na refleksję, jak byśmy my się czuli w tej sytuacji, głodni, zmarźnięci, zagubieni, z płaczącymi dziećmi na rękach. Czy wystarczyłoby nam sił iść dalej pomimo blizn na nogach, gorączki, strachu, braku snu. Jak wytrzymała by nasza psychika wielokrotne brutalne pushbacki przez granicę z powrotem na Białoruś gdzie jedyne co czeka to pałka pogranicznika, zniewaga, kradzież a przy braku szczęścia kły służbowych psów.

Bardzo dobra gra aktorska zarówno osób wcielających się w „ludzi w drodze”, aktywistów im pomagających, jak i przedstawicieli służb z całą ich brutalnością, dehumanizacją i w dalszej perspektywie przebłyskami człowieczeństwa, pozwala nam znaleźć się łatwo w kontekście wydarzeń. Na szczególną pochwałę zasługuje wg. mnie Maja Ostaszewska, grająca mam wrażenie samą siebie. Bardzo dobrym zabiegiem było nadanie głównej bohaterce imienia Julka, niejako wykorzystując prawicową narrację o liberalnych aktywistkach wojujących z ciepłych domów znad filiżanki latte na owsianym. Sama bohaterka nie ukrywa, że pochodzi z mieszczańskiego domu i obraca się w liberalnych kręgach, natomiast ekspozycja na ludzkie cierpienie i uczestnictwo w działaniach pomocowych stopniowo radykalizują ją, aż do przekroczenia granicy komfortu zarówno na płaszczyźnie własnego bezpieczeństwa jak i konsekwencji prawnych takiego działania. Uważam, za bardzo dobry aspekt tego filmu, ukazanie jak zwyczajne osoby w obliczu takiego kryzysu wyzbywają się ograniczeń społecznych i świadomie wbrew nieludzkiemu prawu niosą pomoc. Warty wzmiankowania jest ukazany konflikt z przyjaciółką bohaterki, która owszem, głosuje na PO, chodzi na demonstrację ale nie pożyczy jej samochodu na akcję wywozu uchodźców ze strefy stanu wyjątkowego.

Myślę, że wielu z nas o bardziej radykalnych poglądach niż centro-prawicowy elektorat PO zastanowiłoby się dwa razy przed zaangażowaniem się w takim stopniu. To doskonale pokazuje dylematy stojące przed pomagającymi, trudne decyzje, poczucie osamotnienia, bezsilności jakie towarzyszą aktywistkom i aktywistom po dziś dzień przemierzającym podlaskie ostępy.

Równie istotna jest droga jednego z głównych adwersarzy, strażnika granicznego, mieszkańca przygranicznej miejscowości, którego parnerka w domu sama spodziewa się dziecka gdy on sam przerzuca przez graniczne zasieki ciężarną uchodźczynię. Dalsze wyrzuty sumienia, próby zapijania problemu alkoholem, agresja i ostatecznie ludzki odruch przymknięcia oka na ukrywających się w furgonetce uchodźców, podobnie jak pomoc policjantki, która informuje prawników z fundacji o zamknięciu głównej bohaterki pokazuje ważną kwestię. Wszystkie postaci tego dramatu, nawet policja i strażnicy graniczni, pomimo dokonania złego wyboru kariery, pomimo rządowej propagandy, braku poszanowania procedur przez przełożonych są ludźmi ze swoimi ambicjami, marzeniami i mniej lub bardziej funkcjonującą empatią. W pewnym momencie żona zapytała mnie czy pogranicznicy i pomagająca im policja i wojsko będą mogli spokojnie spać w nocy w ciepłym łóżku po powrocie z kolejnego pushbacku na bagnach. Według mnie nie, chociaż na pewno żeby wstąpić do takich służb trzeba mieć silny pierwiastek socjopatyczny i mieć głowę pełną pseudopatriotycznych frazesów. Nie ukrywam, że przemknęła mi też przez myśl paralela do strażników obozów koncentracyjnych z ich poczuciem obowiązku i wykonywaniem rozkazów. Tutaj mam pewien dylemat poznawczy ale przechylam się do optymistycznego poglądu, że społeczeństwo informacyjne z dostępnością do relacji chociażby takich jak ten film jest w stanie obronić się przed masową znieczulicą jak w latach 30 w Niemczech.

Ciebie czy mnie czytelniku nie trzeba zapewne przekonywać co do zasadności pomocy uchodźcom, zapewnienia wsparcia prawnego w staraniu się o azyl, czy wreszcie wspieraniu materialnym, medialnym i moralnym działań jakie osoby aktywistyczne świadczą ciężką pracą i wyrzeczeniami. Natomiast na pewno masz w swoim kręgu znajomego, wujka, może ojca czy matkę, którzy świadomie bądź nie powtarza rządową, dehumanizującą retorykę o użytecznych idiotach Putina, o agresywnych uchodźcach z drogimi telefonami. To im warto pokazać ten film, żeby dać szansę wczuć się w sytuację na granicy z perspektywy faktycznych uczestników zdarzeń. Życzę również prawicowo-konserwatywnej części społeczeństwa zapoznanie się z tym obrazem, bo mam wrażenie, że potrafi skruszyć pokłady wyparcia i znieczulenia, a jeżeli nawet nie przekonać do empatycznego podejścia do sprawy, to przynajmniej otworzyć oczy na ogrom ludzkiej tragedii tam się dziejącej i nie pozwolić udawać, że jest to normalny, cylwilizowany sposób zażegnania tego kryzysu. Na granicy pomagają również osoby o poglądach prawicowych, które nie życzyłyby sobie uchodźców w Polsce , ale działają z pobudek humanitarnych. Według mnie jest to dobry punkt wyjścia do zmiany dyskursu społecznego, pokazać poszczególne historie, z którymi można się uosobić zamiast traktować osoby w drodze jako masę ludzką, narzędzie wojny hybrydowej do jakiej roli geopolityka obecnie ich i je sprowadziła.

Na odbiór filmu mogą wpływać negatywnie nieco kwadratowe i cring’owe w mojej opinii role Stuhra i jego rodziny woke milionerów zapraszających młodych uchodźców do swojej willi, gdzie nastoletnie dzieci świetnym francuskim rapują razem z gośćmi z innego świata. Taki troche cud nocy wigilijnej na siłę chyba żeby przypodobać się bogatszemu elektoratowi liberalnemu. Chciałbym wierzyć, że tak to wygląda ale śmiem wątpić.

Na marginesie warto wspomnieć, że pomimo prztyczka w kierunku kanapowego elektoratu PO, film ma przesłanki krytyki rządu, z resztą zasłużonej. Doszły do mnie sygnały od znajomych lewicowców, że nie chcą oglądać i promować filmu, który wspiera partię liberalną w zbliżających się wyborach i jest finansowany m.in. przez Dominikę Kulczyk.

Z własnej drogi jaką przeszedłem od libka do anarcho-antyfaszysty, z czystym sumieniem mówię: warto, bo właśnie o drodze i potrzebie zmian jest ten film.

Max

Komentarze

Strona ma charakter tylko i wyłącznie informacyjny. Nie namawiamy nikogo do łamania prawa.